Wszystko wracało do normy. No, może niekoniecznie wszystko. W krótkim czasie wieści o bliższych kontaktach Jinx i Ziggs'a oraz Rumble'a z Tristaną rozeszły się po okolicy. Oczywiście, były odnośnie całej czwórki żarty ale natychmiast były tłumione kiedy odważni dostawali z pełnej siły ulti od każdego z osobna. Nic dziwnego, że Soraka i inni medycy mieli przez to masę roboty, ale narzekania były tylko skierowane do tych, którzy sami się o to prosili. Były pogłoski też o spotkaniach Veigar'a z Lulu ale natychmiast przestawano o tym mówić, kiedy byli w pobliżu, identycznie jak w przypadku wcześniej wymienionej czwórki bohaterów.
Od tamtego momentu <odsyłam do poprzedniego rozdziału> nasza dwójka bohaterów rzadko się zjawiała sama. Coraz częściej, kiedy były walki bohaterów, trafiali do jednej drużyny. Trzeba przyznać, że razem stanowili zgrany duet- naprawdę było niewielu, kto byłby w stanie ich się pozbyć z walki w alei, tym bardziej, że jeśli jedno z nich padało, drugie natychmiast masakrowało winnego odsyłki tego drugiego.
Jeden z ciekawszych epizodów, był całkiem niedawno. Otóż Lulu potrzebowała pilnego spotkania z Tristaną, dlatego ta niechętnie opuściła Zmechanizowanego Zabijakę i poszła. W tym czasie on zajął się szukaniem jednego śrubokręta, który jak na złość, znowu się gdzieś zawieruszył a przecież Rumble musiał mocniej dokręcić kilka ważniejszych śrub - w przeciwnym wypadku jego maszyna ma duże prawdopodobieństwo na to, że w trakcie meczu się rozleci.
-Gdzie jesteś draniu- mruczał, szukając po wszystkich zakamarkach.
-Szukasz czegoś?
Yordl odwrócił się. Heimerdinger podrzucał szukany przedmiot będąc oparty o ścianę. Posiadaczowi irokeza nie spodobało się kilka rzeczy: On ma jego rzecz, jest tu, i ogólnie istnieje.
-Oddaj mi go.
-Szanse na to, że ci oddam ten słabej jakości śrubokręt są niezmiernie niskie. Sam go odbierz, ale to że ci się uda,jest równie małe.
To ostatecznie wytrąciło z równowagi Rumble'a. Zaraz znalazł się obok niego i usiłował odebrać swoją własność ale nie dawał rady- był zbyt niewielkiego wzrostu, poza tym, Wielbiony Wynalazca co chwila przerzucał z ręki do ręki ów zdobycz.
Sytuacja zmieniła obrót, kiedy obaj usłyszeli gwizd a po chwili huk przypominający wystrzał z armaty. Z własnego doświadczenia, Rumble się natychmiast odsunął, podczas gdy ten drugi był dalej w miejscu. Po chwili w miejscu, gdzie przed chwilą stał nasz bohater, wylądowała Dumna Kanonierka, przewracając przy tym "złodzieja".
-Zostawić was samych na kilka chwil a już skaczecie sobie do gardeł- odgarnęła sobie grzywkę starając się ukryć uśmiech. Po chwili zwróciła się do leżącej postaci.- Profesorze, proszę mu oddać jego śrubokręt.
Niechętnie została zwrócona rzecz, zaraz po tym wstał i z godnością wyszedł. Kiedy już poszedł, uśmiechnęli się do siebie.
-Co ty byś beze mnie zrobił?- Zaśmiała się kładąc rękę na biodro.
-Maszynę i kilka innych zabójczych drobiazgów- zarechotał cicho.- Skąd się tak nagle wzięłaś?
-Zaniepokoiło mnie jego kręcenie się pod drzwiami. Poza tym Lulu szła do Veigar'a po coś, więc na chwile wpadłam. Cóż, teraz to muszę znowu znikać, będę później- to mówiąc odwróciła się i w progu posłała mu całusa.
Uśmiechnięty pod nosem Yordl wrócił do swojej pracy. Miała przy tym nadzieję, że na kolejnej potyczce będzie miał w przeciwnikach Heimerdinger'a. Myśl o tym, że z lubością by go niszczył dodawała mu ogromnej satysfakcji...
Od tamtego momentu <odsyłam do poprzedniego rozdziału> nasza dwójka bohaterów rzadko się zjawiała sama. Coraz częściej, kiedy były walki bohaterów, trafiali do jednej drużyny. Trzeba przyznać, że razem stanowili zgrany duet- naprawdę było niewielu, kto byłby w stanie ich się pozbyć z walki w alei, tym bardziej, że jeśli jedno z nich padało, drugie natychmiast masakrowało winnego odsyłki tego drugiego.
Jeden z ciekawszych epizodów, był całkiem niedawno. Otóż Lulu potrzebowała pilnego spotkania z Tristaną, dlatego ta niechętnie opuściła Zmechanizowanego Zabijakę i poszła. W tym czasie on zajął się szukaniem jednego śrubokręta, który jak na złość, znowu się gdzieś zawieruszył a przecież Rumble musiał mocniej dokręcić kilka ważniejszych śrub - w przeciwnym wypadku jego maszyna ma duże prawdopodobieństwo na to, że w trakcie meczu się rozleci.
-Gdzie jesteś draniu- mruczał, szukając po wszystkich zakamarkach.
-Szukasz czegoś?
Yordl odwrócił się. Heimerdinger podrzucał szukany przedmiot będąc oparty o ścianę. Posiadaczowi irokeza nie spodobało się kilka rzeczy: On ma jego rzecz, jest tu, i ogólnie istnieje.
-Oddaj mi go.
-Szanse na to, że ci oddam ten słabej jakości śrubokręt są niezmiernie niskie. Sam go odbierz, ale to że ci się uda,jest równie małe.
To ostatecznie wytrąciło z równowagi Rumble'a. Zaraz znalazł się obok niego i usiłował odebrać swoją własność ale nie dawał rady- był zbyt niewielkiego wzrostu, poza tym, Wielbiony Wynalazca co chwila przerzucał z ręki do ręki ów zdobycz.
Sytuacja zmieniła obrót, kiedy obaj usłyszeli gwizd a po chwili huk przypominający wystrzał z armaty. Z własnego doświadczenia, Rumble się natychmiast odsunął, podczas gdy ten drugi był dalej w miejscu. Po chwili w miejscu, gdzie przed chwilą stał nasz bohater, wylądowała Dumna Kanonierka, przewracając przy tym "złodzieja".
-Zostawić was samych na kilka chwil a już skaczecie sobie do gardeł- odgarnęła sobie grzywkę starając się ukryć uśmiech. Po chwili zwróciła się do leżącej postaci.- Profesorze, proszę mu oddać jego śrubokręt.
Niechętnie została zwrócona rzecz, zaraz po tym wstał i z godnością wyszedł. Kiedy już poszedł, uśmiechnęli się do siebie.
-Co ty byś beze mnie zrobił?- Zaśmiała się kładąc rękę na biodro.
-Maszynę i kilka innych zabójczych drobiazgów- zarechotał cicho.- Skąd się tak nagle wzięłaś?
-Zaniepokoiło mnie jego kręcenie się pod drzwiami. Poza tym Lulu szła do Veigar'a po coś, więc na chwile wpadłam. Cóż, teraz to muszę znowu znikać, będę później- to mówiąc odwróciła się i w progu posłała mu całusa.
Uśmiechnięty pod nosem Yordl wrócił do swojej pracy. Miała przy tym nadzieję, że na kolejnej potyczce będzie miał w przeciwnikach Heimerdinger'a. Myśl o tym, że z lubością by go niszczył dodawała mu ogromnej satysfakcji...