poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 22 - Sabotaż wojenny część II

Sytuacja drużyny niebieskiej, czyli w tej której byli nasi bohaterowie, stawała się beznadziejna. Przeciwnicy prowadzili już 6 zabójstwami, wieża miała być w każdej chwili zniszczona- a niebiescy nie dość, że nikogo nie zabili, to jeszcze żadna z wież nie była bliska zlikwidowania. Walka ze wszystkich alej przeniosła się w dużej mierze na środkową i dżunglę.Sona wręcz nie wyrabiała z leczeniem sojuszników ale dzielnie atakowała, tak samo jak inni. Zed w pewnym momencie zniknął z pola widzenia ale tylko dlatego, żeby wykorzystać umiejętność specjalną na Lux. Oczywiście, Garen natychmiast ruszył z pomocą siostrze ale jej życie malało w drastycznym tempie. Zmechanizowany Zabijaka chciał ją wykończyć, uniemożliwiając jej ucieczkę ale nagle zjawiła się Ahri i posłała mu całusa, nie tyle co korzystając z sytuacji ale i by uniknąć śmierci wraz z Lux. Rumble poczuł silne pragnienie znalezienia się w uścisku Lisicy o Dziewięciu Ogonach jednak efekt Uroku szybko minął a on sam był bliski stracenia.
Nagle z dzikim wrzaskiem wylądowała Tristana Rakietowym Skokiem na Ahri, co w ostateczności skończyło się śmiercią na wpół ludzkiej istocie. Dzięki temu, że Rakietowy Skok odnawiał się natychmiast przy zabójstwie, korzystając z okazji dobiła Lux, zdobywając przy tym podwójne zabójstwo. W tym czasie Heimerdinger zniszczył wieże na dole. Zadziwiające było to, że w tamtym kierunku pobiegł ledwo żyjący Taric. Coś tu było na rzeczy...
Przy każdym powrocie do bazy, niebieska drużyna poprawiała sobie ataki, ich siłę itp. Dumna Kanonierka co chwila sprawdzała jakość kul które brała do walki. Nim mana i życie się jej uzupełniło, teleportował się obok niej Rumble.
-Coś jest nie tak! Trzeba mieć na oku jajogłowego!
Kiwnęli głowami i ruszyli z powrotem na pole bitwy.
Olaboga, co to tam się nie działo. Zed z cieniami szarżował, Ahri go kusiła żeby unicestwił ją ale wyczuli podstęp. Ktoś z rozpędu postawił tam Totem Ukrycia i wszystko stało się jasne. Rodzeństwo natychmiast wyskoczyło z krzaków ale padli ofiarą super umiejętności Wirtuozki Strun- zmusiła ich do tańca, na czym skorzystał Zed niszcząc oboje. Ogólnie rzecz ujmując, wszyscy wszystkim atakowali co się ruszało lub też nie.
Tristanie przemknęły bujne włosy, całkiem blisko Sion'a z pełnym paskiem życia. Mimo to, zignorował Yordla, chociaż ten miał ledwie połowę zdrowia, natomiast ruszył na w pełni sił Sonę. Białowłosa doskoczyła do Rumble'a i stwierdzili, że bez wzmocnienia nie dadzą rady tego wygrać. Po chwili nasza dwójka kierowała się w stronę smoka. Tu im się udało- zabili razem potwora, i mieli trochę silniejsze ataki. Nim dostali się z powrotem w wir walki, wrócili do bazy żeby uzupełnić braki zdrowia i many, okazyjnie kupić sprzęt.
-Nie rozumiem co się święci- mruknęła kupując silniejszą broń w celu wzmocnienia prędkości ataku.
-Co takiego?- Zainteresował się Rumble, uderzając w maszynę kluczem.
-Heimerdinger miał ledwo co połowę życia a przebiegał obok Sion'a pełnego sił. Mimo to, jakby go nie zauważył a skierował się w stronę na Sonę, chociaż ta ledwo wróciła do walki.
-Podejrzane- mruknął patrząc na statystyki. Zrobił wielkie oczy.- To chore. Patrz. Niemal cała ekipa padają jak muchy a cwaniak ani razu nie wrócił martwy.
-Sugerujesz coś?- Zapytała się przyśpieszając kroku w stronę potyczki.
-Nic nie wykluczam.

Okej okej, późno dodane XD
W weekend postaram się napisać kolejny rozdział, aczkolwiek nie wiem jak to się uda...Bądźmy więc dobrej myśli :D <Taa, jasne XD>

poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 21 - Sabotaż wojenny część I

No, w końcu obiecany rozdział! :D
Jak się uda to i jutro będzie kolejna część, a teraz zapraszam do czytania!

Bohaterowie oczekujący na kolejne mecze, stali przed tablicami wyboru. Kilkoro się wierciło niespokojnie, mając wielkie nadzieje do niedługich potyczek. Nasza dwójka bohaterów,a przynajmniej Tristana dała się pochłonąć rozmowie z Ziggs'em. Bądźmy szczerzy- mieli smykałkę do wybuchowych wejść <takie tam nawiązanie do ich umiejętności XD>. Niestety, nigdy im się nie udawało zagrać w tym samym meczu. Tymczasem Rumble na swojej machinie, przykładał pełen nadziei pięść do otwartej dłoni.
-No, jajogłowy, chodź. No chodź. Chce cię tylko, zmiażdżyć, spalić, roztrzaskać i tak dalej- mówił z uśmieszkiem wpatrując się w tablice losowań. Po chwili dodał w myślach "no dajcie mi go w przeciwnikach".
Z rozmyślań wyrwała go, nie kto inny jak Trist. Puknęła lekko w bok machiny.
-Jak myślisz, jak będzie z drużynami?
-Chcę tylko Heimerdingera w przeciwnikach i nic więcej.
-No wiesz co?
-Co?- Nie potrafił zrozumieć, czemu nagle się obraziła <foch XD>. Chyba skumał, bo po chwili, zniżył robota, złapał ją za dłoń i tak wciągnął do siebie <swoją drogą, to czy się nie namęczył, skoro miała ze sobą swoją broń XD>.- Ej no, oczywiście też nas oboje w jednej ekipie.
-Świetnie- ucieszyła się i objęła go za szyję. Po chwili oderwali się od siebie zadowoleni oczekując werdyktu rozgrywek. Pierwszych 20 bohaterów, czyli dwa mecze, zostali wybrani.
Rumble wytężył wzrok. Tak, teraz losowanie ekipy, bo już został ujawniony jako lider. W drużynie znalazła się również Sona, Zed i Tristana. Połowa jego życzenia się spełniła. Ale co to? Nie no...Ktoś chyba żarty sobie stroi...JAKIM CUDEM HEIMERDINGER JEST Z NIMI?!
Dwójce ulubieńców, ok, wszystkim w drużynie, opadły szczęki na widok profesora w jednym zespole z Rumble'm. Coś nie zapowiadało się zbyt optymistycznie. Białowłosa jeszcze spróbowała uspokoić ociekającego wręcz furią tego obok z irokezem.
-Rumble, spokojnie...
-Jak mam być spokojny?! Chciałem, żeby był w przeciwnikach a nie z nami!- Pewnie jeszcze by się tak darł  wniebogłosy, gdyby nie to, że dłoń Tristany wylądowała na jego "otworze co robi słowa" z powaga w oczach. Po chwili przestał rzeczywiście się drzeć zbulwersowany.
-Rozumiem. Ale jak tak będziesz się wydzierać to nie tyle co przegramy to jeszcze rozwalisz sobie gardło. Więc buźka na kłódkę, do czasu, okej?
Podziałało. Uspokoił się starając się nie patrzeć na wynalazce. Zanim teleportowano ich na pole bitwy, zdążyli jeszcze zrobić kilka rzeczy, a mianowicie: zmienić zaklęcia i runy oraz sprawdzić przeciwników, którymi okazali się Sion, Ahri, Garen, Lux i Taric. W miarę równi przeciwnicy. Kiedy wszystko się przygotowywało do walki, Rumble, kątem oka zobaczył jak obok sklepu przemknęły bujne włosy. Zresztą nie tylko tam. W każdym razie ze złymi przeczuciami, poszedł do swojej dziewczyny <kurde, dziwnie mi to brzmi XDD>, która pakowała początkowy zapas kul armatnich, była tym tak pochłonięta, że nie zauważyła jego przyjścia. Dopiero kiedy skończyła pakowanie, odwróciła się i tak stanęła twarzą w twarz z Mechanicznym Zabijaką. Zdziwiona zastygła uszami ale się uśmiechnęła.
-Jak? Gotowy?
-Ujdzie- potwierdził.- Nie podoba mi się kręcenie się Dingera koło sklepu.
-Tu też był.
-Co?
-Zresztą u innych z ekipy też-dodała po chwili zastanowienia.
Nie mogli dokończyć, ponieważ rozbrzmiewały się sygnały na rozpoczęcie potyczki drużyn. W ostatnich chwilach ustalono, że górną aleję zajmą Rumble z Tristaną, Zed środkową, a Sona i Heimerdinger dolną. Na gong, wszyscy ruszyli na swoje wyznaczone miejsca ścieżek.Tristana spojrzała na statystyki wszystkich uczestników. Mimo że wszystko było widoczne jak na dłoni, coś ją niepokoiło. Ale co?
Stwory w końcu się pojawiły wszędzie, więc od razu zaczęto je eliminować. Nasza dwójka odnosiła nieprzyjemne wrażenie na ciszę u nich. Co ciekawe, wszędzie nie było przeciwników. Ostrożnie zbliżali się do pierwszej wrogiej wieży, kiedy nagle zostali spowolnieni. Lux a za nią jej brat Garen. W końcu mogli porządnie atakować ale coś się stało.
-Szlag! Co to za marne kule- szepnęła zatrwożona Kanonierka.
-Co z tym Ognioplujem- warczał niezadowolony Rumble widząc marne iskry z jego broni. Tymczasem Rodzeństwo zbliżało się coraz bardziej. Nie mając innej opcji, wycofali się pod swoją wieżę.
-Szybko, zajmę ich, sprawdź co u ciebie się pochrzaniło- powiedziała szybko i od razu zbliżyła się do ognia walki. Korzystając z sytuacji, Rumble posprawdzał co się dzieje w maszynie. Ktoś poluzował mu śruby przy miotaczu ognia. Dokręcił je i jak tylko podniósł wzrok, zobaczył małą liczbę życia Tristany. W każdej chwili mogła paść. Natychmiast się rzucił w jej kierunku ale za późno. Lux trafiła w nią zanim Yordl zdążył się do niej zbliżyć. Z przerażeniem w oczach widział jak pada na ziemię upuszczając swoją broń.
"Pierwsza krew!" Obwieszczono pokazując sprawczyni Lux z asystą brata. Ofiarą była właśnie Tristana.
To nie wróży nic dobrego...

poniedziałek, 4 maja 2015

Komentarze

Rany, nieco ponad miesiąc nic nie napisałam na blogu O_o
W każdym razie kolejny rozdział przewiduje w najbliższych dniach ^-^

A teraz do rzeczy- ta notatka (nie wiem jak to inaczej nazwać XD) to ogólna odpowiedź na Wasze komentarze :)

1. Na początek chce podziękować osobom, które czytają tutejsze opowiadania. Dzięki, dodajecie mi siły na kolejne pisania :D
2. Triss Merigold - Jinx będzie się niejednokrotnie pojawiać, kochana wariatka <3
3. Mroczny Wolf - dziękować za miłe słowa :) Co do obrazków to nie robię ich (za nic nie potrafię rysować postaci z LOL'a XDD), korzystam z wyszukiwarki graficznej. Osobiście powiem, że zakochałam się w tych artach <3

To chyba tyle. Jeszcze raz dziękuję za czytanie z Waszej strony :)

Do nóżek się kłaniając, Luna (Lunauke)