czwartek, 5 maja 2016

Rozdział 35 - Biwak, część IV

Koniec roku zbliża się nieubłaganie... Z miejsca współczuje wszystkim (sobie też) przez obecny pęd nadrabiana wszystkiego.
Dobra, nie psujmy sobie humorów tym co nieuchronne, pora na rozdział - miał być trochę wcześniej ale cały czas coś mnie niosło w różne miejsca.
Rozdział prezentuje potęgę Lulu xD


Poppy w duchu stwierdziła z Tristaną, że bezpieczniej przedłużyć konsumpcje  jedzenia. Wszystko po to aby nie iść z Lulu. Niestety, obie zjadły wszystko, co miały na talerzach a kiedy Wróżkowa Czarodziejka to zauważyła, bez słowa złapała obie koleżanki i ignorując ich sprzeciw pociągnęła je do jej namiotu. Reszta Yordli patrzyła na to ze zdumieniem ale za nic nikt nie powiedział cokolwiek. Absolutnie żaden z nich nawet się nie zbliżył do zamkniętego namiotu. Zamiast tego słuchali tego, co niosło się z namiotu, a było to dosyć trudne zadanie zważywszy na to, iż był bardzo szczelny. Po dłuższym czasie, Lulu lekko wychyliła się z namiotu a wtem usłyszeli podniosłe głosy uwięzionych ze środka:
-Oszalałaś!- Wrzasnęła Poppy.
-Nie ma mowy, żebyśmy tak wyszły- dodała Trist zrozpaczona.
-Wyjdziecie i koniec- powiedziała fioletowłosa tonem nie znoszącym sprzeciwu. Po chwili dodała już do grona pozostałych Yordli- Zresztą nie macie się w co przebrać.
Część spojrzała na siebie. Tekst Lulu brzmiał bardzo niepokojąco a reakcje porwanych...
-Szybciej bo rozwalę ten namiot i tak czy inaczej wyjdziecie.
-Jesteś niepoważna- wymamrotała białowłosa dalej nie wychodząca do innych.
-W następnym meczu nie masz taryfy ulgowej- zagroziła Poppy.
-A tam, gadasz głupoty- żachnęła się rozbawiona.- Dobra, albo wychodzicie po dobroci albo poproszę o pomoc.
Gdy to powiedziała, rozejrzała się po siedzących. Każdy, dosłownie każdy, nie chcąc się narażać żadnej, unikał spojrzeń Lulu jak ognia udając, że się ma niesamowicie ważna rzecz do zrobienia. Po dłuższej chwili z namiotu odezwała się ponownie Trist:
-Dobra, zrobię to. Ale tylko żeby odzyskać swoje ubrania i mieć to z głowy.
-Mądra dziewczynka- powiedziała dobrodusznie Lulu z iskierkami w oczach, które coś jeszcze mówiły. Podczas gdy jedna ostrożnie i powoli zbierała się do wyjścia, reszta w milczeniu oczekiwała na nieznane. Nagle Lulu powiedziała widząc wysuwającą się dłoń przyjaciółki- Prezentuje wam mój styl dla Tristany!
-Palnę ci za to jak nadarzy się okazja- odparła zażenowana po czym wyszła. Reakcja ich była powalająca. Teemo, który akurat pił coś, na widok koleżanki momentalnie wypluł wszystko co miał w ustach obryzgując stół z przekąskami. Ziggs uśmiechnął się szerzej ale bomba wypadła mu z łapek. Veigar jak to Veigar nie wykazał większego zainteresowania, podobnie jak Heimerdinger. Kennen jedynie pokiwał głową na znak zdumienia. Gnar podskoczył gaworząc. A Rumble? Nie tylko zrobił oczy jak spodki, oj nie. Szczęka opadła mu aż do ziemi, zresztą podobnie jak Teemo.
Pewnie wielu się spyta, co takiego zobaczyli?
Tristane, to prawda. Ale... Nie miała na sobie tego co zwykle, czyli munduru i Boomer'a pod ręką a na głowie nie było gogli. Wtedy była ubrana w białą zwiewną sukienkę na ramiączkach poniżej połowy ud, białe baletki. Włosy były dużo bardziej bujniejsze nią zazwyczaj w w nich były wplecione również białe kwiatki. Sama ona była zmieszana z rumieńcami. Oczywiste, że pierwszy raz była w TAKIM stroju.
-Mogę już iść się przebrać?- Zapytała rozglądając się i myśląc, gdzie mogły by zostać dane jej zwykłe ubrania.
-Co to to nie. Może najpierw byś usłyszała co koledzy mają do powiedzenia?
-Nie poprawiasz sytuacji...
-W- wyglądasz prześlicznie- powiedział wesoło Teemo wręczając jej bukiet. Bukiet jego ulta, czyli grzybków. Tak, tych trujących i wybuchających.- Proszę.


-Eeem, dzięki?- Powiedziała bez przekonania na ten prezent. Ktoś mruknął, że strzelił sobie w kolano z tym podarkiem. Rumble dopiero wtedy odzyskał język w gębie gdy umieścił szczękę na miejscu. Po tym wyszła Poppy, podobnie ubrana jak Tristana tyle, że w jej kucykach byłby wplecione kwiaty a jej sukienka, o zgrozo, miała falbanki. Dużo falbanek. Podobna reakcja z wykluczeniem Yordla z irokezem na głowie i Chyżego Zwiadowcy. Dumna Kanonierka korzystając z okazji przez odwrócenie uwagi dzięki drugiej pokrzywdzonej zmianą wizerunku, zniknęła z pola widzenia zmierzając w kierunku swojego namiotu. Już dzieliło ją kilka metrów, usłyszała tak znajomy głos.
-Lulu serio zrobiła to bez waszej zgody?
-Siła argumentu- odparła odwracając się. Rumble stał z założonymi rękoma kawałek za nią. Kiedy ich oczy się spotkały, wbił swój w ziemię i wkładając dłonie w kieszenie. Dziękował, że było już ciemno i nie widziała jego wypieków. Tak samo u niej, miała zaczerwienione policzki.
-Naprawdę ładnie ci w tym- powiedział po dłuższej chwili, a raczej wymamrotał.
-Dź- dziękuje.
Chciał co prawda dodać jeszcze coś ale przed nosem śmignęła im postać Poppy, która jakby z płaczem ulgi wskoczyła do swojego namiotu aby się przebrać. Spojrzeli po sobie.
-To...ja wracam na ognisko.
-Dołączę gdy tylko się przebiorę- obiecała i znikła w namiocie.
Rumble musiał przeczekać chwilę nim wróci do innych, aby tętno mu się uspokoiło i rumieńce z policzków. Kiedy wrócił do "normy", usiadł gdzieś na brzegu słuchając jazgotań Gnar'a na widok zmoczonych przekąsek. Teemo starał się go uspokoić ale, cóż, to on był sprawcą oplucia jedzenia.



Chyba jestem zua za to, co tu napisałam... W sensie, że podzielam radochę Lulu za zmienienie wizerunku jej koleżanek xD Co dalej? Jak się zemszczą na Lulu? Co stanie się z Teemo za wyżej wspomnianą sytuację z jedzeniem? Do następnego rozdziału :)