piątek, 23 grudnia 2016

Wesołych świąt!

To nie jest jeszcze rozdział <przewiduje go gdzieś do 31.12 lub w styczniu> ale skromne życzenia :3
Także zdrowych i spokojnych świąt, w gronie najbliższych, dużo prezentów, karpia smacznego bez ości (wszyscy wiemy, że będą xD) i wszystkiego, czego tam chcecie :D


Pozdrawia Luna
W formie śmieszkowania, zamieszczam niżej ją xD :


poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 39 - Zdemaskowanie

Po wielu dniach i rozdziałach w końcu nastąpiła chwila na którą czekaliście! Zapraszam do czytania!




Kontynuacja sytuacji z poprzedniego rozdziału w pewnym skrzydle

Wspólnik Wielbionego Wynalazcy zmieszał się zaistniałym przebiegiem spraw. Wydawało mu się, że nikt się nie domyśli się, iż pracował z naukowcem. Teraz wiedział, że jego reputacja wisi na włosku i to, co w tamtej chwili mógł powiedzieć, zaważy na nie tylko jego, ale i innych przyszłości. Zabawny efekt motyla. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał, z punktu widzenia drugiego, pierwszy usiłował znaleźć dogodną odpowiedź na tą sytuację. Tamtemu nie spieszyło się, widocznie mając mnóstwo czasu, patrzył spokojnie i lekko zaciekawiony czekając na odpowiedź. W końcu cisza została przełamana.
-Dobrze. Więc mogę liczyć na twoje poparcie?
-Pomogę ale niczego nie obiecuję. Przejdę do konkretów: co Heimerdinger ci obiecał za współpracę? To może mieć spory wpływ- dodał zadowolony z chęci działania przecierając opuszkami palców swoje czoło.
-Po co są ci te informacje?
-Mówiłem. Mogą mieć istotny wpływ na wszystko- upomniał go cofając dłoń od twarzy. Pierwszy westchnął, prawdopodobnie się poddając.
-Więc...

***

Poppy w zaciszu wielofunkcyjnej sali siedziała czytając pewną księgę, chociaż myślami kalkulowała w jakie terany pójdzie już wkrótce w celu poszukiwań godnego na przekazanie młota. Swoją rasę przerabiała w myślach nieraz nie dwa, wykluczała ją, jednak i teraz myślała, że może jednak to któryś z Yordli jest typ wybrańcem ale odpuszczała sobie sprawdzenie czy ma rację. Pamiętała bowiem jak się kończyło każde takie przekazanie młota- śmiercią "szczęściarza". poza tym, widziała ich jakimi broniami się posługują, relacjach z innymi oraz to, że sama ich lubiła. Nie miała serca traktować ich jako króliki doświadczalne. Wypuszczając ustami powietrze zamknęła książkę. Ten moment wybrała sobie Lulu na wparowanie do pomieszczenia. Strażniczka Młota spojrzała na nią zdziwiona, szczególnie gdy przybyła zgięła się w pół z trudem łapiąc powietrze, machając jedną ręką na znak "chwila". Poppy posłusznie czekała, aż tamta dojdzie do siebie. Dopiero kiedy dźwignęła się do pozycji stojącej, odezwała się:
-Co się stało? Jestem gdzieś potrzebna?
-Jest akcja. Przed bramą wejściową wybuchła ostra kłótnia. Pomożesz ich rozdzielić?
-Kto tam jest?
-Heimerdinger i Rumble- gdy Lulu powiadomiła ją, kto znowu okazuje publicznie jawną, delikatnie mówiąc, niechęć, Poppy natychmiast odłożyła księgę i szybkim krokiem kierowały się do wskazanych wrót. Obie dobrze wiedziały jak to może się dalej potoczyć... Nic dziwnego, że z każdą sekundą minimalnie przyśpieszały a za nimi zaczynała się pojawiać grono innych zaciekawionych bohaterów. Czyżby informacja tak szybko obiegła całą Ligę? W sumie, wszystko się tu wydaje prędzej czy później a takie sytuacje rozchodzą się z prędkością światła.
Na miejscu były już po kilku minutach, jednak wielu bohaterów przybyło już wcześniej i nie widziały co się dzieje, bowiem centrum było otoczone ścisłym kołem. Lulu była bardzo zdeterminowana- chwyciła Poppy za nadgarstek, machała swoją różdżką z pomocą Pix'a i mówiła dosyć głośno "przepraszam". Strażniczka Młota zastanawiała się w takich chwilach czy jest ktoś bardziej uparty niż Lulu... W końcu udało im się dopchać do wnętrza i zastały ciekawy widok: Rumble, który się szarpał był trzymany od tyłu przez Kleda a Heimerdinger był cały czas odgradzany przez Kennen'a. Żaden z powstrzymujących nie myślał aby ich do siebie puścić. Gdy się koleżanki rozglądały, odnalazły wzrokiem Tristanę, która dopiero co się dopchała do środka. Natychmiast do niej podeszły.
-Wiesz o co się rozchodzi?- Zapytała się Lulu. Białowłosa w odpowiedzi bezradnie pokręciła głową.
-Ledwo co przyszłam, słyszałam jedynie o kolejnej awanturze. A wy coś wiecie?
-Tylko, że znowu spięcie Dingera i Rumble'a- Trist opadły ramiona.
-Znowu?
-Bijatyka, Kled i Kennen ich chwilowo trzymają. Veigar też monitoruje sytuację- dodała Lulu wskazując kciukiem za siebie na miejsce, gdzie rzeczywiście stał Panicz Zła.
-Tak właściwie- zaczęła Dumna Kanonierka- gdzie reszta Yordli? Nigdy nie przegapiają takich akcji...
-Oto samo miałam pytać. Corki podobno dostał wezwanie do Screaming Yipsnakes, Gnar został zabrany przez Anivie- zaczęła wyliczać Lulu ale Poppy jej przerwała.
-A...?- Także nie udało jej się dokończyć, bowiem znikąd, jak zwykle, zjawił się Teemo. Heimerdinger na jego widok zaczął posyłać niezrozumiałe znaki. Zdziwiło go, jak również resztę, jego odpowiedź: Teemo nawet na niego nie spojrzał. Nagle minęło go dwóch strażników, którzy stanęli metr przed nim.
-Puśćcie ich- powiedział krótko pierwszy. Kennen i Kled zrobili krok w bok ale Swarliwy Rajtar wyglądał jakby zaraz miał dosiąść swojego wierzchowca i ich wymordować bo znajdują się na "jego ziemi". Kolejnym zaskoczeniem było, że strażnicy naraz stanęli obok Wielbionego Wynalazcy. Wyglądało to jakby...
-Heimerdingerze znany jako Wielbiony Wynalazco, Wysoka Izba Ligii *coś jakby tacy dyrektorzy, pomysł własny* wzywają na natychmiastowe przesłuchanie.
-O co chodzi?- Zapytał zaciekawiony Yordl o bujnych włosach poprawiając okulary.- Mam w czymś pomóc?
-Nie. Jesteś wezwany w sprawie poczynań w Lidze. Zostałeś oskarżony o wiele czynów, które mogą cię jednogłośnie wydalić z organizacji i Bandle City jako sławnego wynalazcy.
-Co?! Niby dlaczego?!
-Dostaliśmy wiele istotnych informacji. Pójdziesz z nami- powiedział twardo drugi ze strażników. Chwycili go, podnieśli i odeszli kawałek z plującym jadem Yordlem, który usiłował się wyrwać ale był w zbyt silnym uścisku.
-Kto ośmielił się rozpowiadać takie dyrdymały?!
-Wydaje mi się, że pewne sprawy musiałby zostać ujawnione.
-Naprawdę myślałeś, że wszystko da się ukryć? W takim razie jesteś głupszy niż myślałem.
Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się do dwóch rozmówców. W miejscu, skąd dobiegły źródła obu wyżej wypowiedzi stali...

Teemo i Ziggs.

Ziggs uśmiechając się wyjątkowo poważnie, zdjął okulary i przeczyścił je. Teemo z kolei patrzył chłodno na złapanego. Wszyscy zebrani stali w bezruchu, obserwowali zszokowani odejście strażników. Ludzcy bohaterowie odeszli do siebie szemrając między sobą, zostali jedynie przedstawiciele rasy Yordli. Nagle Teemo westchnął, gdy obiegał wzrokiem Yorldi i zatrzymał się na stojącej obok Rumble'a Tristanie. Ona patrzyła nań w szoku a Teemo ze wstydem.
-Teemo wszystko mi powiedział. Wy też powinniście wiedzieć, o co chodzi- zwrócił się Ziggs do pozostałych.- Heimer zamierzał po kolei rozwalić nasze relacje i sam się do każdego zbliżyć, żebyśmy mu pokazali jak nasze bronie działają. Gdyby mu się to udało, sprzedałby te wojenne informacje wrogom, zdradzając jednocześnie Bandle City i wszystkich Yordli. W razie najazdu, bylibyśmy bezbronni, bo każdy znałby nasze techniki a on sam byłby nietykalny.
-Kłamstwa!- Ryknął Dinger.
-Kłam sobie ile chcesz. Zmusiłeś do współpracy nowego Chyżego Zwiadowcę ale ja sam wiem co knułeś, szukałem jedynie wsparcia, któe potwierdzi to.
-Ziggs szpiegował cię od dawna- dodał Teemo.
-Plugawy zdrajca- splunął Heimerdinger. Nie zrobiło to na nich większego wrażenia. Ziggs uśmiechnął się tak zwyczajnie, jakby nic się nie stało gdy spojrzał na przyjaciół.
-Nie planowaliśmy tego od dawna ale pewne sprawy zmusiły nas do współpracy. Możecie go już zabrać, wyjaśniliśmy im- zwrócił się do strażników wesoło. Gdy odchodzili słyszeli jeszcze równie bogate wiązanki, jak te, które sam Rumble tworzy podczas różnych sytuacji, jak na przykład uderzenie się jakimś żelastwem w mały palec. Nagle Hextechowy Saper zagwizdał przeciągle- koniec przedstawienia! Chodźmy, musicie wyjść z szoku.
To powiedziawszy, Ziggs popchnął jednocześnie gromadę przyjaciół, jedynie na miejscu zostali Rmble, Tristana i Teemo. Ziggs spojrzał na najlepszego kumpla: wiedział, że winny musi wyjaśnić coś osobiście a Rumble nie powinien być przy tym dla własnego dobra.
-Tristana, możemy porozmawiać na osobności?- Zapytał po chwili Chyży Zwiadowca patrząc niezdecydowany na pozostałą dwójkę. Niepewnie bo dalej była w szoku, kiwnęła głową i poszli w las. Rumble już wstał kiedy nagle zatrzymał go Ziggs.
-Zostań tu. Nie powinieneś podsłuchiwać- powiedział popychając go aby wrócił do siedzenia.- Ona musi poznać pewną kwestię. Zaufaj mi, nie chcesz tego wysłuchiwać na własne uszy.
Żeby mieć pewność, że Rumble się nie ruszy, Ziggs przysiadł się obok.

W tym samym czasie

Gdy w końcu stanęli, Teemo miał nadzieję, że Ziggs zatrzyma Rumble'a. Musiał wyjawić istotną kwestię białowłosej, jej poprzednikami był Dinger i właśnie Ziggs.
-O co chodzi?- Zapytała się gdy prze dłuższą chwilę nikt się z dwojga nie odzywał. Spojrzał na nią, chociaż nie powinien po tym, co przed chwilą miało miejsce.
-Ja... Chciałem ci powiedzieć, czemu zgodziłem się na współpracę- zaczął się delikatnie jąkać. obiecujący początek, ale powoli tracił odwagę gdy zaczął mówić.- Ziggs był zdania, że musisz się dowiedzieć- dodał ciszej.
-Więc?- Zapytała się czując, że może ją nieźle zaskoczyć.
-Bo wiesz... Heimerdinger'a spotkałem jakiś czas przed wstąpieniem do Ligii. Plan jego już poznałaś z innymi, ale nie cały powód dla którego zgodziłem się mu pomóc... Bo widzisz, obiecał mi, że pomoże mi zdobyć serce pewnej pięknej istoty, która pokochałem od pierwszego wejrzenia. To byłaś ty...

Kilka minut później

Rumble nie mógł już dłużej czekać. Na zewnątrz nie wyglądał ale w środku odchodził od zmysłów. Teemo współpracował z jego największym wrogiem a teraz dowiedział się od przyjaciela po fachu, że to Dinger stał za plotkami przez które rozstał się z ukochaną wbrew sobie. W pewnym momencie wstał ale nie czuł żeby Ziggs go powstrzymywał. Gdy się odwrócił aby spojrzeć na niego, dostrzegł, że zniknął a on tego nie zauważył. Nagle na horyzoncie dostrzegł odchodzącą sylwetkę Tristany, natychmiast ruszył za nią. Zatrzymała się po jakimś czasie przy granicach lasu. Spojrzała na niego zza ramienia dopiero, gdy nadepnął na suchą gałązkę łamiąc ją tym sposobem.
-W porządku?- Zapytali się jednocześnie po czym się uśmiechnęli. Rumble po chwili dodał- o co mu chodziło?
-Masz na myśli Teemo? Powiedział mi, czemu pracował z Heimer'em. Jakkolwiek to nie zabrzmi, zrobił to z miłości.
Rumble natychmiast zesztywniał. "O nie, tylko nie to"- pomyślał, bo podczas pikniku Teemo powiedział mu jasno, że i on Ją kocha.
-Wiem o kogo chodzi, na pikniku powiedział mi- mruknął.-... I co zrobiłaś?

- Retrospekcja - 

Zaskoczył ją tym wyznaniem. On przez nią stał się złym charakterem? Cóż też miłość robi ze wszystkimi... Odezwała się po chwili zebrawszy myśli.
-Przykro mi Teemo, ale nie odwzajemniam tego. Kocham innego.
-Domyślałem się- odparł słabo uśmiechając się.- Chciałem chociaż zawalczyć.

- Koniec retrospekcji -

-To chyba oczywiste- odpowiedziała z uśmiechem obracając się w jego kierunku i podchodząc do niego. Gdy byli wystarczająco blisko, oparli się o swoje czoła.- Nieważne kto by coś takiego wyznawał, kocham tylko ciebie głuptasie.
-Ja ciebie też. Nie mogę sobie wybaczyć tego rozstania i nieszczęść które po tym się zdarzały- powiedział czując ogromną ulgę. Miał wrażenie, że stał się lekki niczym piórko po upuście tych nerwów. Przyciągnął ją bliżej do siebie trzymając ją w pasie czują ogarniające go szczęście, że znowu może ją w ten sposób trzymać...


Na wieczór Liga dostała porcję informacji- Heimerdinger został wydalony z organizacji tracąc przy tym sławę i fanów oraz wiele więcej; Yordle uznały go za pełnoprawnego zdrajcę ich rasy; Bandle City wyrzekło się go, więc nie miał po co tam wracać; Rumble i Tristana ponownie byli razem. Z tym, iż nasza dwójka sama się nie cieszyła- ich przyjaciele świętowali z nimi. Wszyscy mieli nadzieję, że teraz mroczne chmury w końcu odeszły...


Także, w końcu napisałam ^^. Jestem z Was dumna- odczytaliście moje wskazówki o wspólniku jakim był Teemo, tylko ze szpiegiem/ szpiclem nie trafiliście, a zaznaczałam, że oboje dobrze się znali ^^' Cóż, nikt się nie spodziewał, że to sam Ziggs był szpiegiem :) A! teraz poza tym blogiem, wszystkie opowiadania będą także na Wattpadzie, oto link do mojego konta:

https://www.wattpad.com/user/Pinaa1

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

niedziela, 28 sierpnia 2016

Rozdział 38 - Nieprzyjemne wibracje

Odpowiadając na pytanie zawarte w komentarzu od Michała Szczygła - serio książkowo? :D A tak na poważnie to powiem to tak: tylko tu mi tak wychodzi. Po prostu piszę jak czuję i chyba stąd ten efekt ^-^

Jestem pod wrażeniem, że podoba się Wam ten blog skacze ze szczęścia przy okazji zawadzając o szafkę
i powiem tak bez spojlerów - niektóre Wasze przypuszczenia co do dalszego rozwoju akcji, te teorie są bliżej prawdy niż sądzicie... c:


Rumble padł plecami na łóżko. Minęło już raptem parę dni od powrotu z biwaku jednak to nie to go interesowało. Od tamtej chwili nie udało mu się zamienić słowa z Tristaną, bowiem gdy nadarzała się okazja to zawsze pojawiał się obok niej Teemo ale od jakiegoś czasu i znienawidzony przez niego Heimerdinger zaczął zagadywać ją. Nie, nasz Yordl nie mógł się do niej dostać z racji tego, że kiedy już chciał znikąd pojawiał się jego dobry kumpel Ziggs i niwelował jego zamiary.
Zirytowany uderzył zaciśniętą pięścią w materac. Niestety, zapomniał, że przecież obok położył jeden z kluczy od jego machiny przez co syknął czując niezbyt przyjemne uczucie w łapce. Wkurzony wziął w nieuszkodzoną dłoń ów klucz i cisnął nim o ścianę idealnie wpadając do skrzynki z narzędziami. Hałas był taki jak zazwyczaj ale akurat ten moment wybrała sobie pewna istota aby wejść do jego lokum. Nieźle się zdziwił na widok Lulu. Mało kiedy wpadała do niego a jeśli już, to z kimś w towarzystwie, najlepiej właśnie z Tristaną. Teraz patrzyła niezdecydowana na leżącego kolegę.
-Zamknij drzwi za sobą- polecił jej podnosząc głowę.
-Też się cieszę, że cię widzę- przewróciła oczyma zamykając drzwi jak chciał.
-Co się dzieje?- Zapytał podnosząc się do pozycji siedzącej gdy zbliżyła się. Widział, że nie wiedziała jak zacząć, przekładała dłonie na swojej różdżce zdenerwowana.
-Wiesz może co z Trist? Od biwaku mało kiedy wychodzi od siebie...
-Miałem zapytać się o to samo ciebie. Nie idzie z nią porozmawiać- mruknął.
-Też masz to samo?
-Co?
-Kiedy chcesz z nią porozmawiać, to nagle pojawia się Teemo albo Heimer?
Rumble aż zrobił wielkie oczy. Czyli to nie tylko on miał ograniczony kontakt? Co to miało być? Lulu jakby czytała jego myśli kiwnęła głową. Zmechanizowany Zabijaka mało kiedy widział na jej twarzy powagę, tak jak teraz. Ta sprawa naprawdę śmierdziała...
-Zauważyłeś, że to się nasiliło od powrotu?- Zapytała go kiedy nagle wkroczył wiecznie zadowolony Ziggs do pokoju.
-Co to za zebranie? Pogaduchy? Randka?- Trzecie pytanie całkiem ich rozwaliło. Nasz kochany bombowiec tylko szerzej się uśmiechnął.- Nie to, że wam przeszkadzam, chociaż mogę, ale Veigar cię szuka- powiedział spoglądając na Wróżkową Czarodziejkę. Ta od razu wstała i skierowała się ku drzwiom.
-To do później- pomachała im i już jej nie było. Po chwili ciszy spędzonej na obserwacji drzwi, Ziggs ponownie się odezwał.
-O czym plotkowaliście beze mnie?
-O pierdołach- odrzekł Rumble.
-Rzeczach czy homo-podobnych?- Wiedział co odpowie, mimo to wywołał na twarzy Rumble'a złośliwy uśmieszek.
-Oczywiście, że o drugiej kategorii.- To powiedziawszy na twarzy pojawiło się ponownie zirytowanie- Lulu też nie ma okazji pogadać z Trist bo nagle zostaje zagadywana. Imponujące, co?
-Może i tak- wzruszył ramionami- ale zawsze wiem kiedy wejść na scenę i powstrzymać cię od względnie potrzebnego późniejszego skatowania.
-I właśnie dlatego jesteśmy kumplami- podsumował zadowolony z siebie Rumble. - Dzieje się coś nowego, co powinienem wiedzieć?
-Czekaj- Ziggs podniósł dłoń w górę i naraz usłyszeli oboje dzikie wrzaski kogoś i dziwne piski jakiegoś stworzenia, jakby w ruchu. - Liczę, że usłyszałeś. Ligia dorobiła się kolejnego członka. Yordla.
-O, nieźle. Co to za gostek?
-Uważaj bo padniesz. Pamiętasz historie o takim złośliwym nieobliczalnym dziadzie z naszej rasy, który brał udział w wielu bitwach, zajmował sobie ziemie i nadawał sobie tytuły które prawdopodobnie jednak dali?
-Stare historyjki na dobranoc? No więc?
-To on. Kled Swarliwy Rajtar. A mówiłem, żebyś uważał- dodał Ziggs na widok faktu, iż Rumble się popluł. Spojrzał na niego z wytrzeszczem.
-Zgrywasz się.
-Nie. Dlatego chodzę po Yordlach, żeby zebrać się w grupę i go przywitać.
-Zdajesz sobie sprawę, że jest marna szansa na przeżycie?- Spojrzał na przyjaciela z politowaniem.
-Właśnie dlatego zbieramy ekipę. Rusz te cztery litery i idziemy po resztę. Lulu ma przyprowadzić Tristanę i Poppy, reszta już czeka.
-Ale żeby to było szybkie zapoznanie i tyle- wymamrotał zwlekając się z łóżka w kierunku drzwi. Rzeczywiście, prawie wszyscy już byli, brakowało jedynie wspomnianych pań jednak nie musieli na nie długo czekać, raptem dwie minuty. Oczywiście Rumble był ,delikatnie mówiąc, zirytowany widząc zarówno Heimer'a i Teemo, jednak uspokoił się trochę na widok białowłosej. Gdy wszyscy zebrani stając w grupie dyskutowali jak przywitać się z legendą wśród koszmarów, usłyszeli nagle pociągły gwizd na który wszyscy jednogłośnie się przekręcili w kierunku jego źródła. Chyba się domyślacie kogo tam zastali? Tak, owszem- Kleda w pełnej okazałości.
-O, kuzyni. Czołem.
-Siemasz stary- wyszczerzył się jak zwykle Ziggs.- Właśnie chcieliśmy się z tobą przywitać jak przystało na kompanów tej samej rasy.
-Wyprzedziłem was. Tylko tyle nas jest?- Zapytał rzucając okiem na ogół.
-Liga na bieżąco rekrutuje nowych bohaterów, pewnie będą w przyszłości kolejni.
-Rozumiem... Widzę, że nie próżnowali z wyborem dam. Panie- uchylił rąbka kapelusza w kierunku Lulu, Poppy i Trist, które na to się uśmiechnęły. Zwrócił się do swojego wierzchowca- nie wiem jak ty Skaarl ale jeszcze nigdy nie widziałem równie urodziwych kuzynek. Co najlepsze, zostaje w rodzinie.
Nikt tego co prawda nie zauważył ale Rumble, Teemo oraz Veigar zacisnęli pięści. Chwilę później wszyscy się przedstawili i tylko tyle, ponieważ Kled pojechał na Skaarl drąc się wniebogłosy coś na temat swoich ziem. Kij wie. Skoro to nastąpiło, wszyscy się rozeszli wracając do swoich spraw. Tristana od razu zniknęła w swoim lokum, nie pozwalając tym samym na porozmawianie z innymi mając prawdopodobnie powód..


Jakiś czas później w innym skrzydle


Do zaciemnionego pomieszczenia wszedł Yordl, którego uwagę przykuł list zaadresowany do niego samego, który leżał na stoliku umieszczonego idealnie naprzeciw drzwi wejściowych. Podszedł do niego, podniósł go i zaczął czytać. Nie było nad czym się rozmyślać, zawartość była niewielka:

Wiem co Cię łączy z Heimerdinger'em. Wiem o wszystkim.

Natychmiast podniósł głowę do góry rozglądając się wokół. I wówczas go dostrzegł. Stał przy kotarze zasłaniającej okno. Mimo małej ilości światła, wiedział z kim ma do czynienia. Zabawne było to, że byli sobie znani.
-Co chcesz zrobić z tą informacją?- Zapytał się ten, który trzymał w dłoni list. Tamten wzruszył ramionami.
-Z tym nic. Jeszcze.
-Więc czego ode mnie chcesz?
-Wielbiony Wynalazca za dużo już namieszał we wszystkim. I jeszcze ta wasza intryga. Nie wiem co obiecał ci za pomoc ale to nie jest chyba aż tyle warte co skutki tego co się może dalej stać.
-Ponawiam pytanie: czego chcesz ode mnie?
-To proste: w razie czego oczyszczę cię z zarzutów jak to wyjdzie na jaw. Ty za to odwdzięczysz się inaczej.
-W jaki sposób?
-Pomożesz mi się pozbyć Wynalazcy. Musi zostać ujawniona jego sprawa.


Już niedługo tajemnice zostaną rozwiązane! Kim są rozmówcy? Czy zgodzą się na współpracę? Jak to się dalej potoczy? I finalnie: jaki mają z tym związek zarówno oni jak i nasi bohaterowie? Odpowiedzi znajdziecie w Rozdziale 39 - Zdemaskowanie !

środa, 24 sierpnia 2016

Ogłoszenia parafialne

Nie kochani, to jeszcze nie jest rozdział - aktualnie jest w trakcie pisania i już wkrótce będzie! 
Ten post jest taki luźniejszy na parę spraw, które chciałam poruszyć. No to lećmy:

1. Polecany blog - pewna znajoma jest w trakcie reklamowania swojego, także chciałam jej pomóc. Pozostawiam wam tu po nim ślad, więcej można dowiedzieć się o nim analizując go:


Tak, ten blog jest w pewnego rodzaju sojuszu z tamtym xD

2. Widząc Wasze komentarze i opinie w nich zawarte, jest mi strasznie miło, że Wam się podobają opowiadania. Owszem, ten drugi punkt to podziękowania *krótkie, zwięzłe i na temat xD* i czekam na Wasze dalsze przemyślenia c:

3. A tu takie małe pierdu pierdu - jeśli chcielibyście się więcej dowiedzieć na inne tematy o blogu czy o mnie, piszcie śmiało. Odpowiem na tyle ile mogę ^^

A, ponieważ nowy rok szkolny już wkrótce, co jest załamujące, uczcijmy to minutą ciszy.

PS. nawiązując do 2 ostatnich komentarzy - tak, Teemo to idiota XD

piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 37 - Biwak, część VI

Obiecałam, że postaram się napisać kolejną część szybko i proszę, dotrzymuje słowa :)


Pomysł z zabawą został pochwycony przez całą czwórkę, podczas gdy Poppy spała pod stertą zabranych koców i poduszek w celu stłumienia hałasu. Ziggs wyciągnął pustką butelkę po soku z wieczornego ogniska i została jedynie kwestia omówienia jakichkolwiek zasad. Przyjęło się to z niechęcią.
-Żadnych zadań i pytań o tematy, które nie chcemy poruszać- zaznaczyła Tristana skupiając na sobie uwagę kolegów.
-Robimy jakieś karne rundy za niewykonanie polecenia?- Zainteresował się Rumble spoglądając na każdego z osobna.
-Kto się nie zgodzi na zrobienie czy odpowiedzenie czegoś, zabiera jeden koc lub poduszkę Poppy- uśmiechnął się Ziggs. Karna runda wydawała się koszmarna, bo ktokolwiek zbliżył się do niej, słyszał w odpowiedzi złowrogie warczenie.
-Jesteś potworem stary- skwitował Rumble patrząc na niego znacząco.
-A i jeszcze jedno: kto nie chce czegoś wykonać w danym momencie, mówi "Pass"- dodała białowłosa. Ziggs jak ten, który przyniósł butelkę, zakręcił pierwszy. Padło na Rumble'a.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie- wzruszył ramionami.
-Miałeś kiedyś jakiegoś zwierzaka za przyjaciela?
-Tak, nawet dalej go mam. Ciebie- wyszczerzył zęby na co wszyscy zaczęli się śmiać. Tamci przybili sobie piątkę. Przejął butelkę po czym położył ją na ziemi i zakręcił. Teemo, na co nasz Yordl z irokezem, uśmiechnął się pod nosem. Nawet nie zdążył zapytać, bo tamten go przegonił.
-Wyzwanie.
-Dobra, skoro tak... Do końca zabawy siedzisz tuż przy Poppy- powiedział zadowolony. Reszcie mina trochę zrzekła ale Teemo nie miał wyjścia, musiał usiąść narażając siebie na pobudkę Strażniczki Młota. Można by pomyśleć, że odczuwali obawy, zaniepokojenie i współczucie ku niemu ale gdzie tam. Zabawa rozkręcała się na dobre żeby ktokolwiek mógł się przejąć bardziej niż wymagała tego uwaga. W każdym razie, Rumble podał mu butelkę ale nieźle się oboje zdziwili, kiedy znowu padło na niego.
-Pytanie- odpowiedział po standardowej kwestii zabawy.
-Od jak dawna masz taką fryzurę?
-Powiedzmy, że w dzieciństwie przy jednym majsterkowaniu tak jakoś mnie wzięło i zostało. Dobra, znowu ja.
Tu sytuacja się zmieniła, padło na jedyną osobę płci przeciwnej biorącą w zabawie.
-Pytanie.
-Coś za bardzo ciągnie nas do pytań. No ale co: czy masz jakieś życiowe marzenie?
-Spełniłam je dawno wstępując do komandosów Meglinga- powiedziała z uśmiechem.
-To całkiem rozbrajająca szczerość- powiedział rozbawiony Ziggs. Rumble jednak...
-Pytanie brzmiało czy masz a nie czy zrealizowałaś. Pochwal się- dodał zachęcająco. Speszyło ją to.
-Jest jedna rzecz... Pass- powiedziała nagle. Wszyscy wiedzieli, co musi zrobić. Ostrożnie pociągnęła za najbardziej oddaloną poduszkę od Poppy i po przyciągnięciu, oparła się o nią plecami czując gorąc na karku. Koledzy wymienili się spojrzeniami. Cokolwiek to było, musiało być to bardzo osobiste. Nie naciskali, wiedzieli, iż zbudzona i agresywna Poppy nie może się nawet w połowie równać z gniewem Trist. Stanowczym ruchem sięgnęła po butelkę i zakręciła. Och padło na Ziggs'a.
-Zadanie, trzeba rozkręcić ten interes.
-Skoro tak... Zagraj w łapki z Rumble'm.
Po minie stwierdziła, że wolałby coś bardziej szalonego ale widząc reakcję nieobliczalnego mechanika, doszła do wniosku, że to był dobry ruch. Pozostała dwójka pokładała się ze śmiechu na widok dwóch dorosłych Yordli grających w łapki z rozbrajającymi minami. Jednak, kiedy to Ziggs ponownie dostał butelkę i padło na jego dobrego przyjaciela...
-Co by ci tu zadać- powiedział udając płaczliwy ton kiedy wybrał zadanie, chociaż oczy mówiły zupełnie co innego.- Mam! Daj jej buziaka- wymruczał jakże z siebie zadowolony. Oboje aż się wyprostowali.
-Stary no wiesz...- zaczął się bronić, białowłosa w tym czasie patrzyła roztargniona na nich. Gdy Rumble spojrzał na nią akurat w momencie kiedy lekko zażenowana obrotem spraw założyła sobie kosmyk za ucho, który wyleciał. Zerknęła na niego. I wtedy poczuł znajome wariowanie serca. - A co ty na to?
-Rób co trzeba, to tylko zadanie- mruknęła w odpowiedzi.
-Sorry stary ale chyba musisz to zrobić- wręcz zaćwierkał Ziggs. Czując się osaczony i nie widząc innego wyjścia, zbliżył się do Tristany. W oczach mimo wszystko zauważyła jego powagę i determinację kiedy lekko podniósł jej głowę. Szepnął tak cicho, żeby tylko ona mogła to usłyszeć "wybacz" po czym lekko musnął wargami jej policzek. Ziggs zaczął bić brawo. Teemo patrzył na nich z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Oni za to odsunęli się od siebie zażenowani tym wszystkim, chociaż nie dali po sobie poznać, że cieszył ich ten "wymuszony" pocałunek.
-Ja tam mam dość już zabawy- wymamrotała białowłosa ziewając, Rumble pokiwał jej głową na co Ziggs jakby się obraził.
-No wiecie co?
-Stary, to był dzień pełen wrażeń, zlituj się. Zagramy innym razem może przy większej liczbie osób.
-Także tyle, dobranoc- powiedzieli chórem zarówno Tristana, Rumble i Teemo. Ignorując biednego Ziggs'a, zastanawiali się jak zabrać poduszki i koce Poppy ale ostatecznie dali radę i już wkrótce spali sobie w najlepsze.
Rankiem wszyscy po śniadaniu zaczęli myśleć nad powrotem. Koniec końców, spakowali wszystko i wracali. Podczas gdy ekipa z pierwszego namiotu przerywała sobie nawzajem opowiadania, Yordle z drugiego raczej siedzieli cicho, poza Ziggs'em i Poppy, która cudownie wypoczęta wymieniała się poglądami z Lulu. Rumble który prowadził swoja maszynę obserwował, jak Teemo usiłował zachęcić do rozmowy na jakikolwiek temat Trist ale ta raczej nie wyglądała na chętną do gadania. Zmechanizowany Zabijaka zastanawiał się, czy być może ma to związek z wczorajszym wyzwaniem, chociaż mówiła, że zadanie jak zadanie- trzeba wykonać. Nawet nie wiedział, że się nie pomylił...



Cóż... Miało być bardziej rozbudowane i pełniejsze o wymyślone pomysły ale jakoś tak wyszło. I nawet czasowo się wyrobiłam ^^'. A tak serio kolejna część w sierpniu. Do następnego rozdziału c:

czwartek, 7 lipca 2016

Rozdział 36 - Biwak, część V

Nienawidzę momentów, kiedy okazuje się, że przez brak czasu i możliwości przez dwa i więcej miesięcy nic nie piszę. Bardzo mi z tego powodu przykro, że nie mam zbyt wielu opcji pisania rozdziałów, wybaczcie ;-;



Minęło parę minut zanim Poppy z Tristaną wróciły do pozostałych ucztujących Yordli. Teemo, co prawda, ledwo skończył przebłaganie Gnar'a za zniszczenie przekąsek z czego miał Rumble polewkę. Nie dziwmy się - sytuacja była komiczna w jego oczach. To był jeden z rzadszych dni, kiedy humor miał prawie niemalże niezmącony. Prawie, poza oświadczeniem w pewnej sprawie Teemo *odsyłam do 34 rozdziału*, co denerwowało go niemiłosiernie. Chwila z zobaczeniem Trist ubranej w sukienkę, skutecznie rozmiękczało mu serce, przyśpieszało oddech i wywoływało rumieńce.
Chwilę wspomnień z przed chwili, przerwało wejście dziewczyn. O panie, co to było za wejście. W ich oczach kipiała chęć zemsty i mordu, więc nic dziwnego, że Lulu na ich pojawienie się od razu chciała uciec w jakiekolwiek bezpieczne miejsce albo szukać u innych schronienia, jednak nic z tego nie wyszło. Ba, nawet Veigar unikał kontaktu wzrokowego. Cóż się dziwić - wystarczyło jedno spojrzenie na przybyłe, żeby wiedzieć, iż dla zachowania życia pod żadnym względem nie wolno było pomóc Lulu. Nagle cap! I Wróżkowa Czarodziejka została schwytana przez Gnar'a. Mimo jej usilnych wrzasków i próśb, nie puszczał. Wyszło na to, że pomagał tamtym, puścił ją dopiero kiedy już ją chwyciły tak, że nie mogła jak uciec. Po przejęciu znikły wlokąc ją w nieznanym kierunku i celu. Jedyne co było słyszane przez zebranych w miejscu, to żałosne krzyki Lulu. Po dłuższym czasie, zadowolone dwie Yordlki wróciły do tamtych. Nikt nic nie musiał pytać, ledwie usiadły a za nimi przebiegła płacząca Lulu.
-Jak się zemściłyście?- Zapytał zaciekawiony Ziggs.
-Nic aż tak okrutnego- wzruszyła niewinnie ramionami Tristana.- Tylko zafundowałyśmy jej kąpiel w błocie i w liściach.
-Oj wy złe- skwitował.
-Bywa- powiedziały chórem. Tym sposobem, Lulu wróciła dopiero po może godzinie cała przemoczona. Widocznie usiłowała podjąć się prób usunięcia zafundowanego syfu, jednak we włosach nadal było można dostrzec gdzieniegdzie grudki ziemi czy zabłąkanego liścia. Dzięki temu wszyscy mieli spokój od niej. W międzyczasie rozmów wszyscy zauważyli powolne psucie się pogody, dlatego pozbierali rzeczy aby być gotowym i żeby w razie deszczu szybko zakryć wszystkie rzeczy. Koniec końców nie było załamania pogody kiedy zbierali się do spania ale woleli pochować rzeczy, żeby w razie czego nie zmokły. Parę chwil przed pójściem do oczekujących namiotów, Dinger podszedł zagadując Trist w jakiejś błahostce. Szybko przerwał i odszedł na widok zbliżającego się trio jej znajomych- Rumble'a, Ziggs'a i Teemo.
-Ej Tristana- zaczął uśmiechnięty Yordl.- Mamy drobną awarię.
-Co się stało?- Od razu się odwróciła w ich stronę z pytaniem w oczach.
-Ktoś zwinął kilka namiotów. Znaleźliśmy je ale zostały zniszczone- wskazał za siebie kciukiem, na co podążyła za nim wzorkiem.
Ziggs faktycznie miał rację. Za nimi stał Kennen trzymając skrawek materiału, z którego były zrobione namioty. Nie nadawały się do użytku, a zostały tylko 3 nietknięte duże namioty, w tym Heimer'a.
-Co robimy? Trzeba coś zrobić, bo zaraz zacznie padać a wielu jest bez schronienia- wtrąciła się Poppy mierząc wzrokiem resztki schronień.
-Czyli zostały nam największe? Chyba musimy się jakoś podzielić na dwie grupy- zamyślił się Teemo. Po jego wzroku Rumble wyczytał, że ma plan jak się "podzielić". Szybko wybił mu to z głowy zaskakując innych.
-Mam! Na tych skrawkach od materiału można napisać dwa numery namiotów. Losowanie i sprawiedliwie się podzielimy.
-Niezła myśl Rumble- uśmiechnęła się do niego Tristana. W duchu czuł jakby wygrał co najmniej złoto.
Kiedy szybko nabazgrali na paru zwitkach numery, zmieszali je w podarowanym na tę okazję kasku samego Ziggs'a. Liczba kartek odzwierciedlała wszystkich Yordli, poza Wielbionym Wynalazcą, który odmówił gry i pomocy. Byłoby wówczas po równo przydzielanie ale wątpliwości rozwiał Gnar, jako, że zakopał się w stertach resztek namiotów. Na wspólny umówiony sygnał, wszyscy sięgnęli po różne ale identycznie wyglądające skrawki i wiedział kto był gdzie.
-Dobra, kto ma przydzielony jaki namiot?- Zapytał się Kennen machając swoim numerkiem. Jemu w udziale, przypadł pierwszy.
-Ja mam pierwszy- westchnął Veigar.
-Ja też!- Pisnęła zadowolona Lulu rzucając mu się na szyję. Reszta była zaskoczona ale postanowiła po sobie tego nie pokazywać. Amumu coś wymamrotał i upuścił swój świstek. Kennen spojrzał mu przez ramię.
-Dobra, Amumu jest w pierwszym też.
-Mam drugi- pokręcił głową Rumble.
-Ja też- dodała cicho Tristana. Spojrzał na nią i poczuł się jak po zaliczeniu epickiej penty.
-Ja również- powiedział Teemo, skutecznie przerywając błądzenie w myślach nieobliczalnego mechanika.
-To będzie niezła zabawa. Też mam drugi- szturchnął Ziggs Rumble'a w bok.
-Liczę na choć trochę spokoju- westchnęła Poppy na znak, że i ona trafiła do nich w drugim namiocie. Ostatecznie, Corki również trafił do pierwszego. Podobno w pierwszym namiocie było spokojnie i cicho, co nie można było powiedzieć tego samego w tym co działo się w drugim. Tylko Poppy miała kiepski wynik losowania, bowiem reszta, nawet Teemo świetnie się bawiła. Wybuchy i śmiechy były niemal cały czas. Jako, że tylko Strażniczka Młota chciała spać, zabrała innym niepotrzebne koce i poduszki, po czym zagrzebała się w nich najpewniej zasypiając. W tym czasie, reszta siedziała lub wpół leżała śmieszkując.
-To jak koledzy? Co robimy?
-Skoro pewien ktoś zabrał nam nasze posłania- zaczął głośno Ziggs, na co ze sterty wysunęła się dłoń Poppy w obraźliwym geście po czym się cofnęła.- Ale po co te nerwy? Pytam się tylko reszty co mamy począć- po czym westchnął teatralnie.
-Założę się, że nie dacie rady w grze "pytanie czy wyzwanie"- powiedział tonem na zaczepki Rumble.
-My? My nie damy rady? Och Rumble, nie bądź komiczny- odparła tym samym tonem białowłosa opierając się łokciem o jego ramię.
-Stary, czuje się urażony- dodał Ziggs z trudem powstrzymując śmiech.
-Myślę, że to niegłupi pomysł- stwierdził Teemo.
-Wszyscy pewni? To jedziemy- potarł swoje łapki z pewnym siebie wyrazem twarzy.



Tak więc po dwóch miesiącach ciszy, wracam z rozdziałem i obiecuje, że szybko pojawi się kolejna część z wyzwaniami i pytaniami. Liczę, że nie będziecie się nudzić :)

czwartek, 5 maja 2016

Rozdział 35 - Biwak, część IV

Koniec roku zbliża się nieubłaganie... Z miejsca współczuje wszystkim (sobie też) przez obecny pęd nadrabiana wszystkiego.
Dobra, nie psujmy sobie humorów tym co nieuchronne, pora na rozdział - miał być trochę wcześniej ale cały czas coś mnie niosło w różne miejsca.
Rozdział prezentuje potęgę Lulu xD


Poppy w duchu stwierdziła z Tristaną, że bezpieczniej przedłużyć konsumpcje  jedzenia. Wszystko po to aby nie iść z Lulu. Niestety, obie zjadły wszystko, co miały na talerzach a kiedy Wróżkowa Czarodziejka to zauważyła, bez słowa złapała obie koleżanki i ignorując ich sprzeciw pociągnęła je do jej namiotu. Reszta Yordli patrzyła na to ze zdumieniem ale za nic nikt nie powiedział cokolwiek. Absolutnie żaden z nich nawet się nie zbliżył do zamkniętego namiotu. Zamiast tego słuchali tego, co niosło się z namiotu, a było to dosyć trudne zadanie zważywszy na to, iż był bardzo szczelny. Po dłuższym czasie, Lulu lekko wychyliła się z namiotu a wtem usłyszeli podniosłe głosy uwięzionych ze środka:
-Oszalałaś!- Wrzasnęła Poppy.
-Nie ma mowy, żebyśmy tak wyszły- dodała Trist zrozpaczona.
-Wyjdziecie i koniec- powiedziała fioletowłosa tonem nie znoszącym sprzeciwu. Po chwili dodała już do grona pozostałych Yordli- Zresztą nie macie się w co przebrać.
Część spojrzała na siebie. Tekst Lulu brzmiał bardzo niepokojąco a reakcje porwanych...
-Szybciej bo rozwalę ten namiot i tak czy inaczej wyjdziecie.
-Jesteś niepoważna- wymamrotała białowłosa dalej nie wychodząca do innych.
-W następnym meczu nie masz taryfy ulgowej- zagroziła Poppy.
-A tam, gadasz głupoty- żachnęła się rozbawiona.- Dobra, albo wychodzicie po dobroci albo poproszę o pomoc.
Gdy to powiedziała, rozejrzała się po siedzących. Każdy, dosłownie każdy, nie chcąc się narażać żadnej, unikał spojrzeń Lulu jak ognia udając, że się ma niesamowicie ważna rzecz do zrobienia. Po dłuższej chwili z namiotu odezwała się ponownie Trist:
-Dobra, zrobię to. Ale tylko żeby odzyskać swoje ubrania i mieć to z głowy.
-Mądra dziewczynka- powiedziała dobrodusznie Lulu z iskierkami w oczach, które coś jeszcze mówiły. Podczas gdy jedna ostrożnie i powoli zbierała się do wyjścia, reszta w milczeniu oczekiwała na nieznane. Nagle Lulu powiedziała widząc wysuwającą się dłoń przyjaciółki- Prezentuje wam mój styl dla Tristany!
-Palnę ci za to jak nadarzy się okazja- odparła zażenowana po czym wyszła. Reakcja ich była powalająca. Teemo, który akurat pił coś, na widok koleżanki momentalnie wypluł wszystko co miał w ustach obryzgując stół z przekąskami. Ziggs uśmiechnął się szerzej ale bomba wypadła mu z łapek. Veigar jak to Veigar nie wykazał większego zainteresowania, podobnie jak Heimerdinger. Kennen jedynie pokiwał głową na znak zdumienia. Gnar podskoczył gaworząc. A Rumble? Nie tylko zrobił oczy jak spodki, oj nie. Szczęka opadła mu aż do ziemi, zresztą podobnie jak Teemo.
Pewnie wielu się spyta, co takiego zobaczyli?
Tristane, to prawda. Ale... Nie miała na sobie tego co zwykle, czyli munduru i Boomer'a pod ręką a na głowie nie było gogli. Wtedy była ubrana w białą zwiewną sukienkę na ramiączkach poniżej połowy ud, białe baletki. Włosy były dużo bardziej bujniejsze nią zazwyczaj w w nich były wplecione również białe kwiatki. Sama ona była zmieszana z rumieńcami. Oczywiste, że pierwszy raz była w TAKIM stroju.
-Mogę już iść się przebrać?- Zapytała rozglądając się i myśląc, gdzie mogły by zostać dane jej zwykłe ubrania.
-Co to to nie. Może najpierw byś usłyszała co koledzy mają do powiedzenia?
-Nie poprawiasz sytuacji...
-W- wyglądasz prześlicznie- powiedział wesoło Teemo wręczając jej bukiet. Bukiet jego ulta, czyli grzybków. Tak, tych trujących i wybuchających.- Proszę.


-Eeem, dzięki?- Powiedziała bez przekonania na ten prezent. Ktoś mruknął, że strzelił sobie w kolano z tym podarkiem. Rumble dopiero wtedy odzyskał język w gębie gdy umieścił szczękę na miejscu. Po tym wyszła Poppy, podobnie ubrana jak Tristana tyle, że w jej kucykach byłby wplecione kwiaty a jej sukienka, o zgrozo, miała falbanki. Dużo falbanek. Podobna reakcja z wykluczeniem Yordla z irokezem na głowie i Chyżego Zwiadowcy. Dumna Kanonierka korzystając z okazji przez odwrócenie uwagi dzięki drugiej pokrzywdzonej zmianą wizerunku, zniknęła z pola widzenia zmierzając w kierunku swojego namiotu. Już dzieliło ją kilka metrów, usłyszała tak znajomy głos.
-Lulu serio zrobiła to bez waszej zgody?
-Siła argumentu- odparła odwracając się. Rumble stał z założonymi rękoma kawałek za nią. Kiedy ich oczy się spotkały, wbił swój w ziemię i wkładając dłonie w kieszenie. Dziękował, że było już ciemno i nie widziała jego wypieków. Tak samo u niej, miała zaczerwienione policzki.
-Naprawdę ładnie ci w tym- powiedział po dłuższej chwili, a raczej wymamrotał.
-Dź- dziękuje.
Chciał co prawda dodać jeszcze coś ale przed nosem śmignęła im postać Poppy, która jakby z płaczem ulgi wskoczyła do swojego namiotu aby się przebrać. Spojrzeli po sobie.
-To...ja wracam na ognisko.
-Dołączę gdy tylko się przebiorę- obiecała i znikła w namiocie.
Rumble musiał przeczekać chwilę nim wróci do innych, aby tętno mu się uspokoiło i rumieńce z policzków. Kiedy wrócił do "normy", usiadł gdzieś na brzegu słuchając jazgotań Gnar'a na widok zmoczonych przekąsek. Teemo starał się go uspokoić ale, cóż, to on był sprawcą oplucia jedzenia.



Chyba jestem zua za to, co tu napisałam... W sensie, że podzielam radochę Lulu za zmienienie wizerunku jej koleżanek xD Co dalej? Jak się zemszczą na Lulu? Co stanie się z Teemo za wyżej wspomnianą sytuację z jedzeniem? Do następnego rozdziału :)

wtorek, 12 kwietnia 2016

Rozdział 34 - Biwak, część III

Co by dziś tu dodać zanim przystąpimy do rozdziału? No więc, dobre pytanie xD.
Dobra, dobra postarajmy się być poważni (choć trochę). To tak- dziękuje za Wasze komentarze i zdania. Powiem tyle, że jestem dumna za to, że podobają się Wam te wypociny :) Grunhold - zerknij do swoich komentarzy, może to będzie jakoś pomocne.
A teraz bez innych pierdół, rozdział!


Tristana zawahała się. Nie miała pojęcia gdzie się tym razem schować. Już myślała aby oddać przysługę jeszcze liczącemu Veigar'owi ale poczuła jak ktoś łapie ją za dłoń. Szybko się odwróciła i stanęła twarzą w twarz z Teemo.
-Chodź, wiem gdzie można się ukryć.
Nie zdążyła odpowiedzieć a już biegli. Co najbardziej rzucało się w oczy i nie umknęło uwadze białowłosej? Cały ten czas nie puszczał jej dłoni. Wkrótce potem dotarli do połamanego drzewa, który leżał na ziemi z wieloma dziurami czy lukami w korze. Natychmiast zrozumiała o co mu chodziło. Oboje ostrożnie weszli do wydrążonego środka. Ostrożnie bo wiele gałęzi leżących wokół było tak suchych, że trzask ich łamania rozlegał się po okolicy. Dumna Kanonierka dostała miejsce bardziej w głębi, w miejscu w którym była niewidoczna. Chyży Zwiadowca przysiadł trochę bardziej na widoku nie naruszając przestrzeni osobistej koleżanki i dlatego, że od razu stał się niewidzialny *tak, nawiązanie do jego pasywnej umiejętności* . Co jakiś czas rozmawiali jednak na okół musieli być cicho. Teemo szeptem mówił kto się zbliża, dzięki temu miała czas aby bezszelestnie zejść z potencjalnego widoku.
Po jakimś czasie rozległy się dzikie wrzaski zmieszane z bluzgami padającymi na zmianę. Potem znowu to samo. I ponownie. Następnie śmiech.
-Veigar widocznie znalazł Rumble'a i Ziggs'a- podsumowała. Obrócił się do niej z uśmiechem.
-Najprawdopodobniej.
-A teraz Lulu z Gnar'em- dodała po chwili słysząc piski i jakby charczenie. Wyszło na to, jak się później dowiedzieli inni, iż Gnar najnormalniej w świecie się wkurzył i zmienił się w Mega-Gnar'a przez co zdradził swoją pozycję i nieopodal Lulu. Kennen dołączył do grona odnalezionych po tym, gdy jeszcze Mega-Gnar cisnął kamień w krzaki a rozwaliła je iskra. Tą turę wygrali właśnie Teemo i Tristana, dzięki wzajemnych ostrzeżeniom. Jako nagrodę mogli wytypować kto miał szukać dalej. Ponieważ to Rumble został znaleziony pierwszy tym razem, wszystko wskazywało na to, że to właśnie on ma szukać, jednak widząc wręcz błaganie w oczach Lulu to ona ponownie została wytypowana do znalezienia innych. Później  szukali jeszcze Ziggs- ten zamiast szukać to ciskał wszędzie swoimi wybuchowymi zabawkami gdzie popadnie, dlatego wygrał dosłownie w kilka minut kiedy inni ratowali swoje istnienie i Kennen, który zamiast chodzić czy biegać w poszukiwaniu innych, nie, on zmienił się w piekielnie szybką iskrę i też w podobnym czasie odnalazł pozostałych. Po dwóch kolejkach nikt nie miał już siły na chowanie się, dlatego zarządzono przerwę w trakcie której odpoczywała znaczna większość. To już był późny wieczór. Rumble w tym czasie poszedł do swojego robota i coś w nim szperał.
-Rumble?- Przez chwile spodziewał się białowłosej ale się mylił. Zamiast niej, stał metr od niego nie kto inny jak Teemo.
-Czego?- Burknął odwracając się i wycierając łapki w szmatkę, którą po chwili rzucił do środka machiny.
-Jesteś blisko z Tristaną?- Trzeba przyznać bez bicia, że to pytanie go zaskoczyło, bardzo.
-A co ci do tego?
-Chciałbym wiedzieć kim dla niej jesteś.
-To nie twój interes.
Teemo przyjrzał mu się badawczo.
-Kochasz ją.
Zrobiło mu się gorąco. Ale na szczęście nie dało się tego zobaczyć po nim. Przyjął bojową postawę zaplatając ręce na klatce piersiowej. Planował mu się jakoś odgryźć aby go zbyć ale ten go uprzedził.
-A myślałem, że zostaniemy na przyjaznych relacjach- westchnął.- Ale widocznie nic z tego.
-Streszczaj się.
-Bo ja też coś do niej czuje. Ze mną na pewno byłaby szczęśliwa.
Przez dłuższą chwile ciszy mierzyli się wzrokiem. W głowie Zmechanizowanego Zabijaki zapaliła się czerwona lampka migająca ostrzegawczo. Czyli miał rację aby uważać i mieć tego na oku. Teraz już znał powód, o który szczerze się obawiał.
-Czyli jesteśmy rywalami o jej względy.
-Na to wygląda.
Po tych słowach, Teemo odszedł pozostawiając Rumble'a mocno zdenerwowanego. To przelało czarę goryczy...Tylko co on może zrobić? Rozstał się z tą, którą kochał a teraz na dodatek już wiedział o uczuciach które darzył Tristane. Musiał coś wymyślić, szybko.
Wrócił do pozostałych, którzy siedzieli wokół ogniska, kopiąc napotkane kamienie. Woda się w nim zagotowała widząc jak Teemo usiadł tuż przy niej. Z drugiej jednak strony, po jej prawej było jeszcze wolne miejsce siedzące do którego zmierzała Poppy. Niemal w ułamku sekundy już siedział a na jego widok i triumfu w oczach, przewróciła swoimi oczyma siadając kawałek dalej. Kiedy Trist nie patrzyła, Lulu spojrzała na nią znacząco. Widocznie się domyślała co się święci, albo sobie wymyślała, zresztą zgodnie z tym co się wydarzyło z dala od wszystkich, skoro zarówno Rumble jak i Teemo usiedli po obu stronach jej przyjaciółki. Kiedy jedli kiełbaski i inne rarytasy z ogniska, nagle Wróżkowa Czarodziejka klasnęła w dłonie zwracając na siebie powszechną uwagę.
-Jak zjecie, idziecie ze mną- powiedziała z dziwnym błyskiem w oku kierując swoją wypowiedź do siedzącej Poppy i Tristany.
Obie nagle poczuły przypływ złych myśli przez ów wypowiedź. Co Lulu planowała to nawet dobrze, że nie wiedziały...



Ha, na tym kończę zostawiając Was z niedosytem xD. W końcu Rumble wie, że Teemo będzie jego zmorą skoro sam mu to powiedział w twarz ale co dalej się stanie? I co "knuje" Lulu? To już w następnym rozdziale :)

wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 33 - Biwak, część II

Jakoś nigdy na czas nie udaje mi się składać życzeń świątecznych (co jest ze mną nie tak? A, wszystko xD). Więc, zaległe wspaniałej Wielkanocy i udanego wczorajszego Lanego Poniedziałku (u mnie ubrania dalej się suszą)...A teraz długo (chyba) wyczekiwany rozdział!


-Ktoś pomoże rozłożyć namiot?
-RATUUUNKU! To mnie chce zjeść!- Pisnęła Lulu kiedy stała się żywym naleśnikiem, przez materiał namiotu w którym była owinięta, jak nie wiadomo. Białowłosa patrzyła na innych z trudem powstrzymując uśmiech. Jakby nie patrzyć, tylko ona i Teemo rozłożyli szybko i bez problemów swój tymczasowy nocleg. Teemo niemal od razu rzucił się pomóc Gnar'owi, który lada chwila mógł się zmienić w Mega-Gnar'a. Tak, wkurzał się przez brak umiejętności w rozkładaniu biwaku. Ostatecznie zagiął wszystkich bo zamiast na ziemi, to na drzewie zrobił sobie hamak i wielce zadowolony, leżał w nim. Lulu z Poppy załapały jak powinno się prawidłowo rozkładać i potem usiadły wycieńczone. Zasrane śledzie.
Heimerdinger, jak to on, zamiast jakoś się wysilić i mieć jakąś tam frajdę to nie. Wyciągnął malutki pilot i przed nim paczuszkę. Po kliknięciu cicho zaszumiało i oczom zebranych ukazał się luksusowy namiot, który był dużo większy niż przeciętny. Bez słowa, wszedł do środka. Z brakiem materiału nad głową zostali już tylko Kennen, który swoją drogą był bliżej zniszczenia materiałów niż stworzenia z nich schronienia, Ziggs, który najwyraźniej zamierzał iść w ślady Brakującego Ogniwa i Rumble dostający białej gorączki. Wyglądało to tak, jakby w każdej chwili chciał ciskać czym popadnie. Zamiast tego na obecny moment, kopnął wściekle najbliżej leżącego śledzia.
-Rozstawiłeś początek dobrze- usłyszał za sobą tak znajomy głos. Gdy odwrócił się, Tristana stała za nim z lekkim uśmiechem i młotkiem trzymanym w prawej ręce. Uśmiechnął się po swojemu.
-To chyba oczywiste.
-Ale niepotrzebnie maltretujesz śledzie- wskazała palcem na przedmioty leżące za nim. Mina mu nieco zrzekła. Westchnęła rozbawiona podchodząc bliżej- pomogę z tym.
Tak właśnie nie po raz pierwszy pracowali razem. Dobrze się złożyło, że robili przy tym we dwoje, bo część była tak splątana i ciężka, że nie szło robić tego w pojedynkę. W pewnym momencie ich dłonie się zetknęły. Wymienili szybko spojrzenia i od razu cofnęli je, dzięki czemu inni bohaterowie nie zauważyli zajścia.
Przynajmniej takie mieli wrażenie.
 Nie wiedzieli, że obserwujący ich Teemo niezauważalnie zacisnął pięści.
Gdy już wszyscy mieli zagwarantowany nocleg, Kennen z Poppy zabrali się za przygotowanie ogniska pod czujnym okiem Tristany, która jeszcze miała inne zajęcia. Paru innych Yordli robiło zapasy drewna, wyciągali zapasy jedzenia w bezpieczne miejsce, ewentualnie gry rozrywkowe dla wszystkich. Nie mogli zapomnieć także o jakimś siedzisku, którym okazały się odrąbane duże części drzew. Gdy wszystko było już gotowe, na pierwszy ogień poszły gry i zabawy. Oklepana zabawa w chowanego może i była przestarzała a oni nieco za dorośli ale! Większość nie protestowała. Lulu wyrywała się do szukania, więc reszta się zgodziła i ruszyli szukać kryjówek. Liczenie szło do 100, więc byłoby dużo czasu na obmyślenie strategicznego ukrycia się, gdyby nie to, że Lulu wręcz jak burza liczyła. Rumble słyszała, jak czas mu uciekał a on nigdzie nie mógł niczego znaleźć. Nagle usłyszał cichy, niemal jak szum wiatru, szept.
-Rumble, tutaj- Trist wychyliła się z korony drzewa podając mu dłoń, od razu skorzystał z pomocy i wdrapał się na silną gałąź na której znajdowała się Dumna Kanonierka. Mieli bardzo dobrą pozycję- drzewo nie dość, że ogromne, szerokie, to jeszcze ich umiejscowienie ukrywały liście ale za to widzieli co się działo na dole.
-Że się tak zapytam: czemu?- Zwrócił się do niej. Spojrzała na niego nie rozumiejąc co ma na myśli.
-Co "czemu"?
-Czemu udostępniłaś mi swoją kryjówkę?
-Tak łatwo nie dam ci przegrać- uśmiechnęła się pod nosem. Zrobiło mu się gorąco słysząc jej słowa ale nie zdradził się. Minimalnie przysunął się za to w jej kierunku.
-Następnym razem to ja tobie pomogę- mruknął pod nosem, jednak usłyszała to.
-Nie wątpię- odparła. Oboje lekko się zarumienili i siedzieli tak w ciszy. W tym czasie Lulu znalazła już Veigar'a, Gnar'a co zdradził się i miejsce ukrycia się Poppy. Nie wspominając o Dingerze, który od razu pokazał gdzie jest, jako, że niezbyt chciało mu się w te gierki bawić, jak to sam ujął. Zabawa zbliżała sie ku możliwemu zwycięstwa szukającej, przez to, że Ziggs sam siebie, dosłownie, wysadził w powietrze a za nim Kennen, któremu zbombardował kryjówkę. Nie znaleziono jeszcze tylko Teemo, Tristany i Rumble'a. Było blisko odgadnięcia miejsca pobytu naszej dwójki, przez minimalnie odrywająca się gałąź na której siedzieli. Ostrożnie i cicho przenieśli się na następną ale akurat w tej samej chwili Lulu przechodziła obok ów drzewa. Zatrzymała się i patrzyła na niego w skupieniu. Rumble wyczuł moment w którym patrzyła wręcz na nich, dlatego jak najmocniej przycisnął się plecami do kory trzymając przyjaciółkę równie blisko siebie. Gdy odeszła odetchnął uspokojony i spojrzał na białowłosą. Tu już nie mógł ukryć rumieńca. Najzwyczajniej w świecie mocno obejmował ją a ona patrzyła na niego zaskoczona. Owszem, ich twarze wówczas dzieliły centymetry. Niewiele by brakło aby wynikło coś więcej z tego ale nagle usłyszeli dziki wrzask Wróżkowej Czarodziejki:
-Mam was!
Prawie zlecieli z wrażenia. Lulu kierowała te słowa w ich stronę, więc niestety musieli zejść pokonani. Zanim to nastąpiło, po raz kolejny tego dnia wymienili się spojrzeniami, tym razem bardziej zakłopotanymi ale pozytywnie. Pomagając sobie zeskoczyli na ziemię, gdzie czekali na nich wszyscy, których Lulu znalazła włącznie z nią. Chciała coś dodać jeszcze ale sytuacje uratował Teemo, który dał się złapać, dosłownie kilka metrów od nich.
W drugiej rundzie miał szukać Veigar.
Na znak, wszyscy rozpierzchnęli się po lesie.
Zaczęło się odliczanie.




Liczę, że rozbudzam dalej ciekawość, jak to się dalej potoczy :) A na razie zostawiam Was z tym rozdziałem i Tristaną mającą kaczusie xD
Tak, też lubię kaczusie - to nie kaczki, to som kaczusie <3

czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 32 - Biwak, część I

Cóż, jestem jednak wcześniej. Skoro plany się zmieniły, czas na kolejny rozdział xD


Pomysł z biwakiem spodobał się nie tyle co Yordlom, ale niemal wszystkim bohaterom Ligii. Pozostawał tylko problem kiedy, gdzie i jak wszyscy się wybiorą. Bądźmy szczerzy - wyglądałoby to co najmniej dziwnie, gdyby nagle wszyscy się zmyli. Postanowiono, że wszyscy się wybiorą ale w różnych terminach. Jako pierwsi, poszli oczywiście, Yordle. Ciekawe, że nawet co niektórzy się zgodzili (Heimerdinger). Innym interesującym wydarzeniem była reakcja Teemo, kiedy zobaczył Veigar'a.
-Co On tu robi?- Zapytał się przechodzącego znajomego, którym okazał się Ziggs. Podążył za nim wzrokiem natrafiając na obiekt zainteresowań.
-Veigar? Też jest członkiem League.
Na tym rozmowa się skończyła. Dopiero później wszyscy wiedzieli, że oboje byli zaciętymi wrogami ale czy to by coś zmieniło? Znaczy się, parokrotnie w następnym tygodniu walczyli przeciw sobie ale nastawienie innych bohaterów nie było zbyt pozytywne do Chyżego Zwiadowcy. Tylko małe grono z nim się przyjaźniło, reszta wręcz go nienawidziła. Powód? Samo jego istnienie i co gorsza, pojedynki z nim. Ten mały sierściuch * zacytowane określenie z magazynu o grze *  był zmorą wielu. Określano walki z Teemo w następujący sposób: "Jak jest w Twoim teamie to źle, jak w przeciwnym - to jeszcze gorzej". Nie tylko bohaterowie za nic nie chcieli z nim walczyć, Przywoływacze też podzielali ich zdanie. * Najlepszymi dowodami tego "kultu" zamieszczam Wam tutaj specjalnie xD *




Ogólnie się okazało, że po pierwszej walce z Dariusem nikt, ale to nikt nie zamierzał z nim grać. Naprawdę, wielu wzbraniało się rękami i nogami. Ale o tym więcej kiedy indziej, wróćmy do tego, o czym jest rozdział.
Yordle wybrały się na coś nowego pewnego zwykłego dnia, kiedy się okazało, że muszą być przeprowadzone przerwy techniczne na mapach walki. Każdy posiadał torbę z niezbędnymi rzeczami (jakieś tam jedzenie, picie - różne duperele) i druga osobną z posłaniem do spania, czyli porządny koc, składany materac i poduszka. Paru chciało się wymigać inna czynnością, niezwykle ważną. Takim przykładem chciała uciec Poppy ale Lulu nie pozwoliła jej. Ba, wręcz siłą ją przytargała. Kennen'em zajął się osobiście Ziggs a Gnar? Gnar to wyrażał swój zachwyt i ciskał w każdego bumerangiem. Co do Tristany, była zadowolona. Nie mniej, przypominało jej to niektóre ćwiczenia w terenie i obozowanie. Podczas gdy ona była pochłonięta rozmową z pomysłodawcą, Rumble trzymał się na tyłach orszaku. Na samym początku postawił ultimatum - nie zamierzał iść na jakikolwiek cokolwiek bez swojej maszyny. W ten sposób wtedy poruszał się na niej i z góry obserwował poczynania każdego z osobna. To oczywiste, że najbardziej irytowało go jak Teemo zagaduje Trist. Nawet nie wiedział, co może się jeszcze takiego wydarzyć...



Krótkie wprowadzenie do nowej akcji ;-; Co, według Was, się takiego wydarzy podczas biwaku? Odpowiedzi szukajcie w przyszłym rozdziale :)

piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 31 - Zaproszenie i ciekawe rozwiązanie

Chwalmy dzień w którym to się zaspało na swoje zajęcia xD I dzięki temu mamy wcześniej następny rozdział :D


Było stanowczo za dużo bohaterów wokół aby Rumble mógł sobie pozwolić na pewna akcje skierowaną pod adresem Teemo. Zamiast tego, rozsiadł się wygodnie w swojej bojowej maszynie i poruszając się z gracją dorównującej Gragasowi oddalił się od innych w kierunku znanym jedynie tylko sobie. Tak właśnie dotarł do hangaru Ligii, z którego czasem zabierał niezbędne przedmioty do wnoszenia jakiś istotnych zmian w swoich robotach. Namyślając się, co najpierw poprawić w Tristy, oczywiście w swojej machinie, czy Ogniopluj aby miał większy zasięg ataku czy wzmocnić harpuny, usłyszał nadchodzących członków. To zabawne, że jego namyślanie trwało paręnaście minut... W każdym razie okazało się, że Tristana zapomniała pokazać jeszcze właśnie hangar Chyżemu Zwiadowcy, stąd powód ich przybycia. Byli tak pochłonięci rozmową, że nie zauważyli obecności Rumble'a, który patrzył na nich z pewnej odległości niezbyt pozytywnie nastawiony.


- Lepiej patrzcie wokół co się dzieje- powiedział w pewnym momencie kiedy gdzieś coś spadło z głośnym brzdękiem. Oboje się tego nie spodziewali, przez co zamarli w miejscu. Trist od razu rozpoznała właściciela głosu dlatego spojrzała na niego zaskoczona. Teemo natomiast wysunął rękę przed nią, jakby usiłował ją jakoś ochronić przed jakimkolwiek ryzykiem. Ten gest wręcz sprowokował Zmechanizowanego Zabijakę a dowodem było "skakanie" jego dolnej powieki. Tristana w idealnym momencie zażegnała konflikt o którym nie wiedziała.
-To Liga Teemo, nic nie grozi nikomu- pouczyła go, natomiast Rumble uśmiechnął się w duchu. Po chwili zwróciła się do niego.- Znowu zamierzasz coś wziąć do poprawy funkcjonowania robota?
-Jak ty mnie dobrze znasz- mruknął głośniej w odpowiedzi. Kiwnął głową.- Chcesz się zabrać ze mną?
Zastanowiła się. W sumie jeszcze oprowadzała nowego ale z drugiej strony...
-Pewnie ale jedynie tutaj. Potem jeszcze mam parę spraw do załatwienia- to powiedziawszy skoczyła na swoją broń, którą nazwała Boomer, a z niej skoczyła na robota. Całość sytuacji wyglądała naprawdę imponująco. Podczas gdy oboje odchodzili od pozostawionego Yordla, ten obserwował ich poczynania. Po dłuższym czasie wrócili do wyjścia gdzie na nich czekał. Robot poza dwoma Yordlami był wypchany pora większymi rzeczami. Kiedy tylko znaleźli się przy wejściu, Dumna Kanonierka zeskoczyła z robota, na co Teemo się życzliwie uśmiechnął. Podczas gdy Rumble układał przedmioty, aby żaden nie wypadł podczas dłuższego powrotu, dwójka znowu zaczęła rozmawiać. W końcu skończył i zszedł na ziemię.
-Tristana, masz może plany na najbliższe dni?- Zapytał nagle Chyży Zwiadowca.
-Znaczy się niezbyt. A co?
-Może masz ochotę na wspólne biwakowanie w lesie?- Spytał się z wahaniem.  Stojący dwa metry od nich Rumble zagotował się.
-Co ty s...- warknął zły idąc w ich kierunku ale nie wiadomo skąd zmaterializował się Ziggs, który zakrył mu dłonią usta blokując przejście.


-Wspólny biwak? Brzmi bombowo. Inne Yordle na pewno się zgodzą- powiedział rozbawiony. Teemo trochę opadły ramiona ale od razu się uśmiechnął.
-Miło by było. Tylko czy każdy by na to przystał?
-Żartujesz? Jeszcze takiej akcji nie było- wtrąciła się Trist patrząc zaciekawiona na chodzącą furię, czyli Rumble'a. Widząc jej spojrzenie, nieco się uspokoił. Drażniło go najbardziej to, że doskonale wiedział, że tamten zamierzał jedynie ją zaprosić ale bawiło go wtrącenie się najlepszego przyjaciela i pomysłowe wyjście z sytuacji.


Póki co, jeszcze przed wyjazdem postaram się napisać jeszcze trochę rozdziałów. Spójrzcie na drugi obrazek- czy tylko mnie rozczula to spojrzenie mordu Rumble'a? xD

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 30 - Niepokojące znaki. Pierwsze starcie.

Przez to, że za niecałe 2 tygodnie wyjeżdżam na 6 tygodni szczerze nie wiem, czy uda mi się napisać podczas tego jakieś rozdziały. Mimo to, zrobię co będę mogła a teraz zapraszam do czytania :)



To, jak bardzo Rumble chciał trzasnąć Lulu było wręcz niepojęte. Co tam, że dziewczyna, byłaby wyjątkiem. Zamiast tego, miotał rękoma w powietrzu wypuszczając całkiem pokaźną wiązankę. Kiedy tylko się w miarę uspokoił, usłyszał czyjś rechot. Natychmiast się odwrócił i zobaczył wyszczerzonego Ziggs'a.
-Jak tak się miotasz to wyglądasz jakbyś miał najciekawsze radzenie sobie z nerwami.
Puścił to mimo uszu. Mimo wcześniejszych nerwów widok przyjacielskiej twarzy jakoś go dodatkowo uspokoił. Uśmiechnął się w swój łobuzierski sposób.
-Pewnie, że tak.
-Bo twoje?
-Tak.
Zaśmiali się obydwaj. Nagle na horyzoncie pojawili się...Teemo z Tristaną. Jeszcze przed chwilą śmiejący się Rumble znowu spochmurniał. Jak na dłoni było widać, że się dobrze dogadują. Przybiegli do stojącej dwójki rozbawieni. Ciekawe, że akurat w miejscu gdzie Trist chciała stanąć pojawił się znikąd kamień o który się potknęła i z pewnością wyłożyłaby się jak długa gdyby nie refleks zarówno Rumble'a i, co interesujące, Teemo. Obaj chwycili ją zapobiegając bolesnemu spotkaniu z podłożem. Spojrzała na nich i się uśmiechnęła.
-Nie wiem jak wy ale przestałam już liczyć ile razy dzięki wam uniknęłam gleby.- To powiedziawszy z ich pomocą stanęła pewnie. Teemo spojrzał na nią z niepokojem w oczach.
-Wszystko w porządku? Nic sobie nie zrobiłaś?
-Nie no, pewnie, że nie- posłała mu zaskoczone wyraz twarzy. Rumble chciał coś jeszcze dodać ale nie wiadomo kiedy przybyła Annie. Na dzień dobry oznajmiła, że Teemo ma być sprawdzony w walce z innymi bohaterami. Cała czwórka przeszła się na plac treningowy z którego nie tak dawno odeszli roztrzęsieni *odsyłam do rozdziału 28* a teraz ponownie zebrali się tam wszyscy członkowie Ligii. Teemo stanął na środku i rozglądnął się po zgromadzonych. Jakoś nikt nie palił się do starcia z nim, ponieważ wszyscy wiedzieli jak mocno potrafią dać w kość Yordle. Po dłuższej chwili z zgromadzonych wyszła odważna postać. Tą postacią okazał się być pewny siebie Darius. Gdy tylko stanął czoło w czoło...właściwie to nie czoło w czoło- Yordl sięgał mu jedynie powyżej kolan. W każdym razie gdy tylko stanął naprzeciw niego jego brat, Draven gwizdnął. Trzeba przyznać, że widok przeciwników wywoływał salwę śmiechu, poza Yordlami ma się rozumieć. Darius- wysoki mężczyzna w zbroi i ogromną bronią dzierżącą w dłoni a obok niego stojąca wręcz puchata postać Yordla z uśmiechem i jako bronią- dmuchawką. Na pierwszy rzut oka wyglądało, iż Darius spuści mu niezły łomot. Jakież było zdziwienie Ręki Noxus jak się odwrócił do walki z istotą a jej...no, nie było. Rosły mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i splunął w bok.
-To jak puchaczu? Tchórzysz?
I właśnie w tym momencie dało się słyszeć denerwujący śmiech *gracze lola zrozumieją* powtarzający się w kółko. Nic dziwnego, że Darius się, delikatnie mówiąc zdenerwował. Zaklął pod nosem i zgromadzeni zobaczyli ruch. Teemo ruszył się z miejsca, czyli nie uciekł. Reakcja jego przeciwnika była natychmiastowa: Ręka Noxus ruszyła do ataku ale nawet nie zdążył jakoś go zranić ponieważ w ruch poszły strzałki. Kiedy trafiła go Oślepiająca Strzałka Yordla usiłował go zaatakować ale pudłował za każdym razem. Może i efekt umiejętności minął ale Toksyczne Strzałki - mające jedynie część bierna skutecznie doprowadzały do szału Dariusa. W końcu, całkiem słusznie, szlag go trafił i postanowił wpuścić w ruch swojego ulta, Noxiańską Gilotynę. Chciał ale co z tego, skoro tuż przed tym...wszedł na grzybka- ulta Teemo. Nastąpił wybuch, a on zaczął się wręcz czołgać czując krążącą w jego ciele truciznę z broni Chyżego Zwiadowcy. Dzieło zwięczyła kolejna Oślepiająca Strzałka i bogu winny Darius leżał bez przytomności wyłożony jak długi. Co zrobił Yordl po wygranej? Stał obok ciała i się zwyczajnie śmiał. W momencie gdy nieprzytomny wrócił do żywych na widok tego obok i słysząc jego śmiech wyglądał jak chodzące nieszczęście, a wtedy leżące nieszczęście.
-Weźcie to bydle ode mnie!
Nikt nie spodziewał się takiej reakcji, dlatego wszyscy byli w szoku. Patrzyli to na pokonanego, to na zwycięzce walki i tak zmieniali obiekt obserwacji. W końcu ktoś zaczął bić brawo, a była to Tristana. W jej ślady poszło paru innych, w tym Lulu. Uśmiechnięty Yordl podszedł do nich.
-Niezły pokaz- powiedziała na początek Dumna Kanonierka.
-Dziękuję. Mam nadzieję, że nie będzie miał tego za złe- wskazał kciukiem n a oddalającego się Dariusa wraz z bratem. Białowłosa podążyła za nim wzrokiem.
-Pewnie zamierza się odegrać w najbliższym meczu jak traficie do przeciwnych drużyn.
-Jedyne na co szczerze mam nadzieję, że będzie mi dane walczyć w jednej ekipie- powiedział. Zdumiała się nie tyle, co sama Tristana ale i stojący nieopodal Rumble. Niepokój w nim narastał. No bo jakim prawem "nowy" wręcz startował do niej? Przynajmniej tak on to widział. W oczach Trist widziała jedynie chęć zawarcia nowej znajomości. Zarówno ona jak i on mieli racje, przynajmniej częściowo...


Na koniec znalezione cudeńko, które, przynajmniej mi, zrobiło dzień xD <3