Na początek pragnę Was przeprosić za prawie 3 miesiące braku jakiegokolwiek wpisu - całe wakacje spędziłam poza domem przez co miałam mocno ograniczony dostęp do internetu, no i rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Mogę dopiero dzisiaj, jak jestem chora xD.
Chyba wszyscy bohaterowie odetchnęli z ulgą, kiedy dowiedzieli się, że przez cały dzień będą prowadzone prace techniczne. Oznaczało to tyle, iż rozgrywki na ten dzień miały być odwołane. Z tejże wiadomości cieszyły się zdecydowanie najbardziej Yordle, ponieważ każdy z nich był przeziębiony po wczorajszym pikniku, a dokładniej przez wojnę na balony z wodą.
Lulu praktycznie nie opuszczała swojego łóżka. Veigar niemal cały czas spał. Gnar zwinął się w kulkę i tak został przez dłuższy czas. Kennen'owi z kolei nie chciało się szarżować jak zwykle jako taka iskierka. Poppy odłożyła wszystkie obowiązki związane ze stanowiskiem ambasador. Ziggs zachowywał się w sumie bez różnicy - bawił się ładunkami wybuchowymi ze swoim jakże uroczym uśmiechem, ale jednak nie wychodził nigdzie. Amumu miał jeszcze większego pecha niż zazwyczaj. Corki rozmawiał z Heimerdingerem, który swoją drogą nie skarżył się na zdrowie, jako iż nie uczestniczył w pikniku poprzedniego dnia.
Tristana nie ruszała się nigdzie bez gorącego napoju i paczką chusteczek. Jak zajrzała do Rumble'a, od razu się uśmiechnęła. Akurat on miał najlepsze sytuacje będąc chorym. Nie dość, że był bardziej poirytowany, to wręcz znęcał się nad każdym urządzeniem, które wpadło mu w te jego łapki, co wyglądało komicznie. Nawet fryzura była oklapnięta, co wywoływało śmiech.
Weszła bez pukania i, cicho wchodząc, usiadła w fotelu obserwując Yordla. Zabrał się wtedy za swoją bojową maszynę, która stroiła fochy nie strzelając harpunami. Zły uderzał kluczem o wyrzutnię, a kiedy to nie poskutkowało, zaczął ją wyzywać.
-A potem się dziwisz, że cię nie słucha -powiedziała rozbawiona by po chwili użyć chusteczki do nosa. Odwrócił się w jej kierunku. Nawet swój pyszczek miał ubrudzony od smaru (?). W końcu Dumna Kanonierka nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Poczekał aż będzie cicho i zapytał zaciekawiony wycierając brud z twarzy.
-Jak długo tu jesteś?
-Weszłam na słowa "Co za złom"- przedrzeźniała go udając jego głos. Teraz to ten cicho się zaśmiał.
-Gdybyś przyszła szybciej, byłabyś świadkiem porządnej wiązanki.
-Tej o Heimerze? Nie musiałam tu być, jak szłam to przez drzwi ją słyszałam. Swoją drogą, całkiem długa była- zauważyła szybko wypijając trochę czegoś swojego ciepłego.
-Długa? Ta akurat była króciutka, gdyby nie to, że sprężyna nagle wystrzeliła mi przed nosem, byłaby znaacznie dłuższa- przeciągnął przedostatnie słowo celowo z chytrym uśmiechem. Nagle ziewnął.
-Ziewaj tak, ziewaj a ci coś tam wleci- skwitowała, smarkając.
-Smacznego- odgryzł jej się, na co ta się skrzywiła.
-To było obrzydliwe z twojej strony.
-A z twojej już nie?
-W każdym razie mniej od tego "smacznego".
Nastała chwila ciszy, która trwała maksymalnie kilka sekund, bo po chwili do pokoju w którym się znajdywali, wleciała Anivia, Kriofeniks. Wraz z nią, wleciał ziąb. Podleciała i wylądowała w ich pobliżu wyciągając zza skrzydła kopertę.
-Pomylili skrzydła mieszkalne. Miało być dla ciebie- mówiąc to, rzuciła do rąk Zmechanizowanego Zabijaki wiadomość, po czym odleciała. Jak tylko zniknęła z pola widzenia, od razu zaczęli się zmarznięci ogrzewać za pomocą picia Tristany.
-Chyba tylko ci, którzy są przyzwyczajeni do takiego mrozu mogą spokojnie być w pobliżu Anivii.
-Masz na myśli Ashe i paru innych?- Spojrzała na niego kątem złotego oka.
-A jak.
-Mimo wszystko jest naprawdę miła.
-I stara.
-Nie wypominaj jej tego- zastrzygła uszami.
-Ale to jest fakt.
-Co jak co, ale jak jej to powiesz prosto w dziób, nie pomogę ci- uśmiechnęła się ukazując rząd pięknych, białych i zadbanych zębów.
-No wielkie dzięki- udał oburzenie ale po chwili zaczęli się śmiać.