Nadchodził dzień, który był wyczekiwany przez pary, niekoniecznie przez samotnych- tak, Walentynki. Trzeba przyznać, że League bardzo oczekiwało tegoż dnia, bo już z dziesięć dni przed nim czy nawet więcej, wszędzie, dosłownie wszędzie wisiały ozdoby z motywem serc itp. Na dzień dobry, każdy otrzymał czekoladkę w kształcie serduszka.
Większość par bohaterów spędzała czas robiąc wszystko wspólnie, przykładem byli Tryndamere i Ashe, którzy z pięknymi uśmiechami, masakrowali przeciwników. Inni na ostatnią chwilę gorączkowo szukali czegoś na prezent, albo na przeprosiny. Zależność była całkiem ciekawa.
Kto by pomyślał, że Lulu będzie się trzymać Veigar'a?! Ten nie reagował, natomiast Lulu słysząc jakąkolwiek zaczepkę, natychmiast zmieniała osobnika w jakże uroczą, aczkolwiek bezbronną istotkę, która następnie byłą goniona i atakowana przez Pix'a.
Innymi postaciami, które cieszył się w świecie plotek byli...Ziggs i Jinx. Nikt nie wiedział co się stało z Yordlem, skoro nie uciekał od Wystrzałowej Wariatki. Ktoś wysunął przypuszczenie, że dała mu coś na uspokojenie ale jak tylko Jinx to usłyszała, wrzasnęła "Papatki!" i trafiła swoją Rakietą Śmierci w odważnego. Każdy może sobie dopowiedzieć, gdzie wylądował <ta, szpitalik XD>. Soraka widząc wręcz krwawiące szczątki, zapytała się kogoś kto przytaszczył postać, co się stało.
-Wysunął przypuszczenie, że Jinx coś podała Ziggs'owi skoro teraz razem łażą.
Następująca reakcja wywołała taka salwę śmiechu, że przeszła do historii. Otóż Soraka spojrzała z grobowym wyrazem twarzy i przerażeniem w oczach, następnie powiedziała z niedowierzaniem zmieszanym też z frustracją, śmiechem oraz grobowym czymś <wut?>.
-Ty głupi śmieciu, chciałeś zginąć?
<BUAHAHAHA XDD. To oryginalny tekst mojej wspaniałej przyjaciółki, nie mogłam nie napisać go XD>
Tymczasem Rumble zamierzał wybrać się z Tristaną na spacer. Cóż, miał plan: zagadać do niej a potem się zobaczy. Ukrywał, że nie była mu obojętna jednak miał obawy. Podobnie miała Trist, tyle że u niej sprawa była znacznie dziwniejsza. Wprawdzie rozmawia z osobnikami płci przeciwnej ale nigdy nie miała takiej sytuacji jak teraz, ponieważ nigdy nie poznała czym jest taka prawdziwa miłość dwojga ludzi. Nic dziwnego, że miała większe obawy. Mimo to, strach ukryła za spokojem i uśmiechem.
Kiedy wyszli sobie na spotkanie, Tristana miała ochotę się roześmiać- Rumble miał na sobie wyjątkowo czystą koszulę. Chwile patrzył w ziemię, by następnie szybko mruknąć "cześć". Widać było jak na dłoni, że nie wiedział co robić. Przejęła inicjatywę i zaproponowała wyjście do niedalekiego lasu. Po drodze atmosfera wyraźnie się rozluźniła, bo zaczęli żartować, śmiać się itp. Po jakimś czasie dotarli do części wypoczynkowej, usiedli na ławce. Rumble spojrzał w niebo.
-Nie wiem jak ty, ale wole żeby Walentynki jak najszybciej się skończyły.
-Dlaczego?- Spojrzała na niego pytająco, niedostrzegalnie się dosuwając do niego.
-Wszędzie tyle tej słodkości- teatralnie przewrócił oczami po czym zmierzwił sobie fryzurę. Ta udawała że się obraziła.
-Po prostu powiedz, że nie lubisz jak wszyscy wokoło mają kogoś i to cię denerwuje przez ich zachowanie itp.
Spojrzał na nią kątem oka, żeby nie obrócić głową tak szybko, że pewnie skończyło by się to skręceniem karku. Trafiła w sedno: brakowało mu tej miłości. A teraz jest tak blisko...
To ona to zrobiła. Zwyczajnie położyła swoją dłoń na jego, drugą z kolei lekko złapała za jego twarz aby ją sobie obrócić i cała czerwona, pocałowała go.
Tak go to zaskoczyło <to akurat widać XD>, że kiedy ostrożnie się od niego odsunęła, ten sparaliżowany spadł z ławki i pozostając w tym stanie, nie ruszał się ale dawał oznaki życiowe. Białowłosa zakryła dłońmi twarzą i uciekła zalana łzami. Zepsuła ich relacje, na pewno.
Tymczasem Rumble dalej był w takim stanie jak go zostawiono. Bił się z myślami. Więc ona go...? W końcu wstał. W uszach dalej słyszał jej ostatnie słowa i płacz kiedy odbiegła. Zdecydowanym krokiem wracał do siebie, ponieważ nie był w stanie spojrzeć jej w oczy i powiedzieć dwóch istotnych słów. Kiedy wracał do siebie, mignęła mu przed oczyma postać Lulu jak prędko biegnie do...No właśnie do kogo? Veigar mieszkał dalej, a jedyną osobą do której mogła być, była tylko Tristana. Starał się nie myśleć, czy może ją boleć jego brak reakcji, więc usiłował zabrać się za naprawy w robocie. Mimo to, nic nie udawało mu się, gdyż jego myśli był pochłonięte jedną postacią. Sam już nie wiedział co robić.
Dopiero po jakiejś godzinie wyszedł od siebie i zaczął jej szukać. Po drodze mijał właśnie Jinx i Ziggs'a, którzy omawiali wieczorną niespodziankę dla wszystkich. "Co oni kombinują?"- zapytał sam siebie w myślach ale nie przystanął, tylko szedł dalej. Po dłuższym czasie, odnalazł wzrokiem szukaną. Trenowała na makietach. W milczeniu przyglądał się, jak niszczyła je garściami ale na jej twarzy nie dostrzegł niczego innego prócz smutku, skupienia i braku uśmiechu.
Wyszedł zza ściany okrężną trasą i szedł do niej od tyłu. Będąc prawie metr od niej, nagle odwróciła się i teraz stali do siebie twarzą w twarz. Oboje patrząc sobie w oczy, czuli jak czerwienią im się policzki, u niej w oczach dostrzegł żal i zmieszanie, tymczasem u niego było lekkie zmieszanie ze zdecydowaniem.
-Chciałam cię przeprosić za tamto- powiedziała cicho i zamierzała odejść. Zamierzała ale nic z tego nie wyszło, bo kiedy tylko odeszła kilka kroków będąc za nim, nie zauważyła plamy oleju, którą pewnie Wielki Parowy Golem zostawił, skoro był przed nią. Poślizgnęła się i pewnie by się wywróciła, gdyby nie refleks Rumble'a, który złapał ją w pasie.
Kiedy byli w tej pozycji, bo nikt nie chciał się ruszyć, w końcu powiedział.
-Nie masz za co przepraszać. Tak się składa, że...- mówiąc drugie zdanie zbliżył twarz do jej i pocałował tak czule, jak tylko potrafił. Dopiero kiedy odsunął się lekko od niej, pomógł wrócić do pozycji stania.
Chcieli coś sobie istotnego powiedzieć ale nagle usłyszeli dzikie wrzaski, mogące należeć tylko do Wystrzałowej Wariatki i Hextechowego Sapera. Spojrzeli po sobie i ponownie skierowali wzrok w górę. Oto właśnie tamta dwójka puszczała w niego masę rakiet, bomb i innych broni, których używają. Jedyne co wyróżniało te rzuty, były kolory- czerwień i róż. Wszystkie amunicje leciały po określonej trasie, co tworzyło ogromne serce na niebie. Ponieważ dzień zbliżał się do końca, wystrzały i niebo dawały piękny efekt. Wówczas pozostali bohaterowie League wybiegli na pole treningowe, gdzie była nasza dwójka, aby zacząć radośnie krzyczeć i ogólnie rzecz ujmując, bawić się na całego. Nikt nie pozostawał sobie dłużny, ponieważ zabawa była jeszcze lepsza, kiedy w grę wchodziły możliwości ataków- stąd wszyscy co chwila znajdywali się w powietrzu, nikt nie miał dosyć.
Co robiła nasza, już zakochana para bohaterów? Także się bawili. Kiedy jednak poszli w ustronne miejsce poobserwować resztę ludu bawiącego się, sami także wystrzelili masę rakiet w nocne już niebo. Kiedy patrzyli z uśmiechami w niebo na swoje dzieło, ich ręce były splecione.
Osz kurde, to chyba najdłuższe opowiadanie jakie w życiu napisałam XD Cóż, liczę że się podobało, szczególnie momenty Ziggs'a i Jinx na prośbę Triss Merigold - liczę, że ci przypadło do gustu :>
Dziękuję za wątek z Jinxełem <3
OdpowiedzUsuńPS. Moja orientacja jest taka wspaniała....