poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 30 - Niepokojące znaki. Pierwsze starcie.

Przez to, że za niecałe 2 tygodnie wyjeżdżam na 6 tygodni szczerze nie wiem, czy uda mi się napisać podczas tego jakieś rozdziały. Mimo to, zrobię co będę mogła a teraz zapraszam do czytania :)



To, jak bardzo Rumble chciał trzasnąć Lulu było wręcz niepojęte. Co tam, że dziewczyna, byłaby wyjątkiem. Zamiast tego, miotał rękoma w powietrzu wypuszczając całkiem pokaźną wiązankę. Kiedy tylko się w miarę uspokoił, usłyszał czyjś rechot. Natychmiast się odwrócił i zobaczył wyszczerzonego Ziggs'a.
-Jak tak się miotasz to wyglądasz jakbyś miał najciekawsze radzenie sobie z nerwami.
Puścił to mimo uszu. Mimo wcześniejszych nerwów widok przyjacielskiej twarzy jakoś go dodatkowo uspokoił. Uśmiechnął się w swój łobuzierski sposób.
-Pewnie, że tak.
-Bo twoje?
-Tak.
Zaśmiali się obydwaj. Nagle na horyzoncie pojawili się...Teemo z Tristaną. Jeszcze przed chwilą śmiejący się Rumble znowu spochmurniał. Jak na dłoni było widać, że się dobrze dogadują. Przybiegli do stojącej dwójki rozbawieni. Ciekawe, że akurat w miejscu gdzie Trist chciała stanąć pojawił się znikąd kamień o który się potknęła i z pewnością wyłożyłaby się jak długa gdyby nie refleks zarówno Rumble'a i, co interesujące, Teemo. Obaj chwycili ją zapobiegając bolesnemu spotkaniu z podłożem. Spojrzała na nich i się uśmiechnęła.
-Nie wiem jak wy ale przestałam już liczyć ile razy dzięki wam uniknęłam gleby.- To powiedziawszy z ich pomocą stanęła pewnie. Teemo spojrzał na nią z niepokojem w oczach.
-Wszystko w porządku? Nic sobie nie zrobiłaś?
-Nie no, pewnie, że nie- posłała mu zaskoczone wyraz twarzy. Rumble chciał coś jeszcze dodać ale nie wiadomo kiedy przybyła Annie. Na dzień dobry oznajmiła, że Teemo ma być sprawdzony w walce z innymi bohaterami. Cała czwórka przeszła się na plac treningowy z którego nie tak dawno odeszli roztrzęsieni *odsyłam do rozdziału 28* a teraz ponownie zebrali się tam wszyscy członkowie Ligii. Teemo stanął na środku i rozglądnął się po zgromadzonych. Jakoś nikt nie palił się do starcia z nim, ponieważ wszyscy wiedzieli jak mocno potrafią dać w kość Yordle. Po dłuższej chwili z zgromadzonych wyszła odważna postać. Tą postacią okazał się być pewny siebie Darius. Gdy tylko stanął czoło w czoło...właściwie to nie czoło w czoło- Yordl sięgał mu jedynie powyżej kolan. W każdym razie gdy tylko stanął naprzeciw niego jego brat, Draven gwizdnął. Trzeba przyznać, że widok przeciwników wywoływał salwę śmiechu, poza Yordlami ma się rozumieć. Darius- wysoki mężczyzna w zbroi i ogromną bronią dzierżącą w dłoni a obok niego stojąca wręcz puchata postać Yordla z uśmiechem i jako bronią- dmuchawką. Na pierwszy rzut oka wyglądało, iż Darius spuści mu niezły łomot. Jakież było zdziwienie Ręki Noxus jak się odwrócił do walki z istotą a jej...no, nie było. Rosły mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i splunął w bok.
-To jak puchaczu? Tchórzysz?
I właśnie w tym momencie dało się słyszeć denerwujący śmiech *gracze lola zrozumieją* powtarzający się w kółko. Nic dziwnego, że Darius się, delikatnie mówiąc zdenerwował. Zaklął pod nosem i zgromadzeni zobaczyli ruch. Teemo ruszył się z miejsca, czyli nie uciekł. Reakcja jego przeciwnika była natychmiastowa: Ręka Noxus ruszyła do ataku ale nawet nie zdążył jakoś go zranić ponieważ w ruch poszły strzałki. Kiedy trafiła go Oślepiająca Strzałka Yordla usiłował go zaatakować ale pudłował za każdym razem. Może i efekt umiejętności minął ale Toksyczne Strzałki - mające jedynie część bierna skutecznie doprowadzały do szału Dariusa. W końcu, całkiem słusznie, szlag go trafił i postanowił wpuścić w ruch swojego ulta, Noxiańską Gilotynę. Chciał ale co z tego, skoro tuż przed tym...wszedł na grzybka- ulta Teemo. Nastąpił wybuch, a on zaczął się wręcz czołgać czując krążącą w jego ciele truciznę z broni Chyżego Zwiadowcy. Dzieło zwięczyła kolejna Oślepiająca Strzałka i bogu winny Darius leżał bez przytomności wyłożony jak długi. Co zrobił Yordl po wygranej? Stał obok ciała i się zwyczajnie śmiał. W momencie gdy nieprzytomny wrócił do żywych na widok tego obok i słysząc jego śmiech wyglądał jak chodzące nieszczęście, a wtedy leżące nieszczęście.
-Weźcie to bydle ode mnie!
Nikt nie spodziewał się takiej reakcji, dlatego wszyscy byli w szoku. Patrzyli to na pokonanego, to na zwycięzce walki i tak zmieniali obiekt obserwacji. W końcu ktoś zaczął bić brawo, a była to Tristana. W jej ślady poszło paru innych, w tym Lulu. Uśmiechnięty Yordl podszedł do nich.
-Niezły pokaz- powiedziała na początek Dumna Kanonierka.
-Dziękuję. Mam nadzieję, że nie będzie miał tego za złe- wskazał kciukiem n a oddalającego się Dariusa wraz z bratem. Białowłosa podążyła za nim wzrokiem.
-Pewnie zamierza się odegrać w najbliższym meczu jak traficie do przeciwnych drużyn.
-Jedyne na co szczerze mam nadzieję, że będzie mi dane walczyć w jednej ekipie- powiedział. Zdumiała się nie tyle, co sama Tristana ale i stojący nieopodal Rumble. Niepokój w nim narastał. No bo jakim prawem "nowy" wręcz startował do niej? Przynajmniej tak on to widział. W oczach Trist widziała jedynie chęć zawarcia nowej znajomości. Zarówno ona jak i on mieli racje, przynajmniej częściowo...


Na koniec znalezione cudeńko, które, przynajmniej mi, zrobiło dzień xD <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz