Od pamiętnego wydarzenia odwiedzin Rodziny Radości minął dobry miesiąc. Miesiąc, który obfitował w kilka zdarzeń o jednym i tym samym charakterze.
Lulu ze łzami radości przytuliła Veigar'a, po czym spojrzała na swój palec serdeczny, na którym znajdował się misterny pierścień, jakby chcący być ucieleśnieniem magicznych zaklęć tej pary. Zresztą, złotooki nie dawał po sobie poznać odnośnie swoich zamiarów. Wróżkowa Czarodziejka jednak potrafiła odkryć z ledwo dostrzegalnych strzępów.
-Bądź moją królową. Zawładnijmy światem- tak dokładnie powiedział podając jej pierścionek.
To do Poppy poleciała z wieściami, ponieważ Tristana wybyła tymczasowo do swojego oddziału, nie po raz pierwszy. Kiedy mówiła jak najęta, Poppy wydawała z siebie odgłosy typu "mhm, o, aha". Nie, nie ignorowała ją. Poppy w swoim zwyczaju słuchała z rezerwą, co dla innych na pewno wyglądało na ignorowanie, jednak przyjaciele wiedzieli co z tym jest. Kiedy po kilku minutach opowiadania niemal bez wdechu Lulu padła plecami na łóżko przyjaciółki, westchnęła głęboko.
-Ej, Poppy?
-Hm?
-Zauważyłaś dziwne zachowanie u Rumble'a?
-Co masz na myśli?- Poppy słuchając, skupiła się na polerowaniu zbroi. Lulu uniosła dłonie do góry i zaczęła nimi wymachiwać.
-No, od tamtej imprezy. Wydaje się bardziej zamyślony i często przesiaduje u siebie.
-To akurat żadna nowość- zauważyła druga.- Taki już jest.
-Wiem! Tylko to coś innego- broniła swojego zdania Lulu.- Trist też to zauważyła na samym początku. Ponoć gdy go pytała co mu jest, ten mówił, że tylko plany robotyki.
-Zostaw go. Z pewnością tylko ona dowie się, co jest grane- rzekła zamykając temat Poppy. Nawet jeśli byli przyjaciółmi, znała jego charakter, a ona, cóż, wolała rolę biernego obserwatora. Wkrótce ujawni się, spokojnie trzeba czekać.
Po tygodniu, gdy Dumna Kanonierka wróciła, dowiedziała się o przegapionych wydarzeniach i zaraz cieszyła się wraz z drogą przyjaciółką. Po długich rozmowach, typowo babskich, przeprosiła ją i nim wyszła, jeszcze raz ją przytuliła życząc szczęścia.
Po wyjściu, jej kroki automatycznie pokierowały do ulubionego Yordla z irokezem w formie czupryny. Nie zdziwiła się widząc go pracującego w stercie, która z czasem przerodzi albo w robota albo nową kupę śmieci przyjmującą bogaty zasób bluzg typowo od mechanika. W każdym razie jedna z tych opcji to przyszłość obecnej kupki, w której przebierał Rumble. Minęło kilka sekund od wejścia białowłosej, kiedy nareszcie wygrzebał głowę i dostrzegł ją. Z uśmiechem podała mu rękę pomagając wyjść. Uniósł kącik ust stojąc przed nią.
-Fajnie, że wróciłaś- powiedział na powitanie. Nagle odwrócił się do niej plecami, jednak głowa dalej utrzymywała się w jej kierunku. Zapytał się ją wyluzowanym tonem.- Masz chęć pomóc mi przy robocie?
-Wielki Rumble wyraża zainteresowanie w postaci zaproszenia do pracy?- Odezwała się teatralnie Trist, przez co się uśmiechnął.- Toż to zaszczyt!
-Dosyć tej ogłady, wszak praca oczekuje- poszedł w jej ślady, by zaraz pójść do robota. Nie było zbyt dużo pracy, jednak pracując w parze, szybciej się skończyłoby. Pochylając się nad nim, Rumble dosłownie wszedł w kable wewnątrz ustrojstwa, jednak zaraz podniósł się i tak głowa z ramionami znajdowała się na blaszce.- Możesz mi podawać rzeczy?
-Pewnie- wzruszyła ramionami.
Śrubokręt.
Cienki kabel.
Śrubka.
Trist podawała wszystko bez zbędnych słów. Instynktownie działali i to sobie cenili. Nieważne jak durnie coś brzmiało, funkcjonowali niczym czytali ze swoich ruchów przed działaniem.
-Podaj teraz to małe pudełko- szybkim ruchem złapała go i przekazała mu, nie pytając o zawartość. Chociaż gdyby miała zgadywać, pewnie kryło jakąś niezbędną rzecz.
Nie pomyliła się.
Nagle rzucił ku niej coś małego, złapała to w obie dłonie i dopiero wówczas odkryła, czym był przedmiot. Wyglądał jak spiłowana do pierścionka nakrętka kołnierzowa ze skromnym srebrnym kamieniem szlachetnym. Zamrugała widząc to i zdziwionym spojrzeniem zerknęła na niego.
-Wiesz, że nie jestem dobry w te klocki- westchnął drapiąc się po głowie i nie patrząc na nią.
-Czy to?
-Tak- potwierdził jej przypuszczenia.- ...Co powiesz?
-Oczywiście, że tak- uśmiechnęła się ciepło i wyciągnęła mu dłoń z pierścionkiem, by to on założył na jej palec serdeczny. W duchu był zaskoczony, że się zgodziła ale jego dumna strona nie pozwalała mu okazać radości, która wyglądałaby w taki sposób, że gdyby miał skakać to wylądowałby na księżycu. Tymczasem ona była spokojna, pewnie przez pracę w wojsku. Chociaż i ona utrzymywała w sekrecie swoją nabuzowaną radość.
Nie spodziewała się, że Rumble się jej oświadczy.
Oboje mieli w głowach strzępy wizji z przyszłości: on co rozwinął swój warsztat zyskując przy tym ogrom sławy, ona z wyższym stanowiskiem wojskowym prowadząca ich dzieci do ich ojca a jej męża, który wyszedł im na spotkanie w połowie drogi by przytulić potomstwo i ucałować ukochaną. Przyszłość nabierała wielu pięknych barw... Chociaż najpierw skupiliby się na bliższej wizji. Ślubu.
Co to jednak dla nich! Mieli już tyle przygód, że to będzie bułka z masłem.