poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 21 - Sabotaż wojenny część I

No, w końcu obiecany rozdział! :D
Jak się uda to i jutro będzie kolejna część, a teraz zapraszam do czytania!

Bohaterowie oczekujący na kolejne mecze, stali przed tablicami wyboru. Kilkoro się wierciło niespokojnie, mając wielkie nadzieje do niedługich potyczek. Nasza dwójka bohaterów,a przynajmniej Tristana dała się pochłonąć rozmowie z Ziggs'em. Bądźmy szczerzy- mieli smykałkę do wybuchowych wejść <takie tam nawiązanie do ich umiejętności XD>. Niestety, nigdy im się nie udawało zagrać w tym samym meczu. Tymczasem Rumble na swojej machinie, przykładał pełen nadziei pięść do otwartej dłoni.
-No, jajogłowy, chodź. No chodź. Chce cię tylko, zmiażdżyć, spalić, roztrzaskać i tak dalej- mówił z uśmieszkiem wpatrując się w tablice losowań. Po chwili dodał w myślach "no dajcie mi go w przeciwnikach".
Z rozmyślań wyrwała go, nie kto inny jak Trist. Puknęła lekko w bok machiny.
-Jak myślisz, jak będzie z drużynami?
-Chcę tylko Heimerdingera w przeciwnikach i nic więcej.
-No wiesz co?
-Co?- Nie potrafił zrozumieć, czemu nagle się obraziła <foch XD>. Chyba skumał, bo po chwili, zniżył robota, złapał ją za dłoń i tak wciągnął do siebie <swoją drogą, to czy się nie namęczył, skoro miała ze sobą swoją broń XD>.- Ej no, oczywiście też nas oboje w jednej ekipie.
-Świetnie- ucieszyła się i objęła go za szyję. Po chwili oderwali się od siebie zadowoleni oczekując werdyktu rozgrywek. Pierwszych 20 bohaterów, czyli dwa mecze, zostali wybrani.
Rumble wytężył wzrok. Tak, teraz losowanie ekipy, bo już został ujawniony jako lider. W drużynie znalazła się również Sona, Zed i Tristana. Połowa jego życzenia się spełniła. Ale co to? Nie no...Ktoś chyba żarty sobie stroi...JAKIM CUDEM HEIMERDINGER JEST Z NIMI?!
Dwójce ulubieńców, ok, wszystkim w drużynie, opadły szczęki na widok profesora w jednym zespole z Rumble'm. Coś nie zapowiadało się zbyt optymistycznie. Białowłosa jeszcze spróbowała uspokoić ociekającego wręcz furią tego obok z irokezem.
-Rumble, spokojnie...
-Jak mam być spokojny?! Chciałem, żeby był w przeciwnikach a nie z nami!- Pewnie jeszcze by się tak darł  wniebogłosy, gdyby nie to, że dłoń Tristany wylądowała na jego "otworze co robi słowa" z powaga w oczach. Po chwili przestał rzeczywiście się drzeć zbulwersowany.
-Rozumiem. Ale jak tak będziesz się wydzierać to nie tyle co przegramy to jeszcze rozwalisz sobie gardło. Więc buźka na kłódkę, do czasu, okej?
Podziałało. Uspokoił się starając się nie patrzeć na wynalazce. Zanim teleportowano ich na pole bitwy, zdążyli jeszcze zrobić kilka rzeczy, a mianowicie: zmienić zaklęcia i runy oraz sprawdzić przeciwników, którymi okazali się Sion, Ahri, Garen, Lux i Taric. W miarę równi przeciwnicy. Kiedy wszystko się przygotowywało do walki, Rumble, kątem oka zobaczył jak obok sklepu przemknęły bujne włosy. Zresztą nie tylko tam. W każdym razie ze złymi przeczuciami, poszedł do swojej dziewczyny <kurde, dziwnie mi to brzmi XDD>, która pakowała początkowy zapas kul armatnich, była tym tak pochłonięta, że nie zauważyła jego przyjścia. Dopiero kiedy skończyła pakowanie, odwróciła się i tak stanęła twarzą w twarz z Mechanicznym Zabijaką. Zdziwiona zastygła uszami ale się uśmiechnęła.
-Jak? Gotowy?
-Ujdzie- potwierdził.- Nie podoba mi się kręcenie się Dingera koło sklepu.
-Tu też był.
-Co?
-Zresztą u innych z ekipy też-dodała po chwili zastanowienia.
Nie mogli dokończyć, ponieważ rozbrzmiewały się sygnały na rozpoczęcie potyczki drużyn. W ostatnich chwilach ustalono, że górną aleję zajmą Rumble z Tristaną, Zed środkową, a Sona i Heimerdinger dolną. Na gong, wszyscy ruszyli na swoje wyznaczone miejsca ścieżek.Tristana spojrzała na statystyki wszystkich uczestników. Mimo że wszystko było widoczne jak na dłoni, coś ją niepokoiło. Ale co?
Stwory w końcu się pojawiły wszędzie, więc od razu zaczęto je eliminować. Nasza dwójka odnosiła nieprzyjemne wrażenie na ciszę u nich. Co ciekawe, wszędzie nie było przeciwników. Ostrożnie zbliżali się do pierwszej wrogiej wieży, kiedy nagle zostali spowolnieni. Lux a za nią jej brat Garen. W końcu mogli porządnie atakować ale coś się stało.
-Szlag! Co to za marne kule- szepnęła zatrwożona Kanonierka.
-Co z tym Ognioplujem- warczał niezadowolony Rumble widząc marne iskry z jego broni. Tymczasem Rodzeństwo zbliżało się coraz bardziej. Nie mając innej opcji, wycofali się pod swoją wieżę.
-Szybko, zajmę ich, sprawdź co u ciebie się pochrzaniło- powiedziała szybko i od razu zbliżyła się do ognia walki. Korzystając z sytuacji, Rumble posprawdzał co się dzieje w maszynie. Ktoś poluzował mu śruby przy miotaczu ognia. Dokręcił je i jak tylko podniósł wzrok, zobaczył małą liczbę życia Tristany. W każdej chwili mogła paść. Natychmiast się rzucił w jej kierunku ale za późno. Lux trafiła w nią zanim Yordl zdążył się do niej zbliżyć. Z przerażeniem w oczach widział jak pada na ziemię upuszczając swoją broń.
"Pierwsza krew!" Obwieszczono pokazując sprawczyni Lux z asystą brata. Ofiarą była właśnie Tristana.
To nie wróży nic dobrego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz