Em, bardzo krótka część. Miała być w poniedziałek miniony ale plany się skomplikowały przez fale konkursów...
Walka rozkręcała się na dobre a do przelania pierwszej krwi wciąż było daleko. Do czasu...
Każdy walczący już miał odblokowaną specjalną umiejętność ( żeby ułatwić sprawę, nazywana będzie "eska"/"ulti"). Walka wszystkich przeniosła się już na środkową aleje, przez co Jinx cieszyła się jak dziecko strzelając rakietami do wrogów. Sprawa uległa gwałtownej zmianie kiedy Gnar przemienił się w Mega Gnara i całą piątkę cisnął na ścianę. oszołomieni byli bezbronni wobec zmasowanego ataku. Być może byłby pentakill czy od razu unicestwienie drużyny, gdyby nie poświęcenie Gwiezdnego Dziecka. Soraka bowiem użyciem eski- Życzenia, uzdrowiła sojuszników, dodatkowo wzmocniła Kennen'a aby po chwili paść padając ofiarą pierwszej krwi przez Tresh'a. Kiedy martwa oczekiwała powrotu do walki, gorąco kibicowała "swoim" w potyczce. Wykorzystanie Życzenia przechyliło sztangę na korzyść sojuszników, przez co po chwili Tresh został wyeliminowany na chwilę a po chwili dołączyła do niego Vi, zestrzelona ulti Jinx. Ryze, Gnar oraz Rumble cofnęli się pod wieżę aby w następnym momencie rozprzestrzenić się w dżungli. Tristana niczego nieświadoma skierowała się w kierunku gąszczu. Nie dziwmy się jej przerażeniu kiedy to została unieruchomiona przez Ryze'a i zaatakowana przez Gnara.
"Zaraz będzie po mnie"-pomyślała widząc, że jej zdrowie maleje w drastycznym tempie. Akurat z naprzeciwka wyszedł Rumble na swojej maszynie i nie domyślając się, że to jego koleżanka została schwytana w pułapkę, natychmiast użył Ognioluja i to właśnie on wykończył Tristane. Kiedy zdał sobie sprawę, co zrobił znieruchomiał. Jego szok szczególnie skupił się na jej wzroku- pełnym zdziwienia i bezradności.
Vi nie podzielała szoku Yordla na maszynie ale gratulowała mu krzycząc i zagrzewając innych do walki. Sama natarła w kierunku Jinx ale, o jej, weszła prosto na jej gryzaka. Chwilowe unieruchomienie "Wielkiej Łapy"wykorzystał Kennen wysyłając ją poległą do bazy. W tym samym czasie Tresh a także Master Yi zniszczyli wieżę przeciwników.. Rywalizacja zaostrzyła się niesamowicie- teraz każdy każdego lał i atakowała nie patrząc gdzie celuje. Chociaż scena wydaje się wzięta rodem z jakiejś komedii, w rzeczywistości to było piekło.
W pewnym momencie były dwa trupy: w końcu Jinx padła wraz z Masterem Yi. Ich zabójcami był Ryze z asystą całej drużyny. Sytuacja robiła się coraz groźniejsza, przez sam fakt braku dwójki członków drużyny jak i przez zniszczenie kolejnej wieży...
niedziela, 26 października 2014
wtorek, 14 października 2014
Rozdział 11 - Walka przeciw sobie, część I
Rozdziały teraz będą się pojawiać najpewniej raz w tygodniu (dzięki szkoło), ale postaram się też częściej pisać.
Cała dziesiątka bohaterów ruszyła do przydzielonych baz: Jinx, Kennen, Master Yi, Soraka i Tristana na dolną niebieską a pozostała piątka czyli Vi, Ryze, Gnar, Tresh oraz Rumble na górną fioletową. Nasza para bohaterów bardzo niechętnie podchodziła do obecnej walki, zwłaszcza przez to, że są zmuszeni walczyć przeciwko sobie. Ich zdania najbardziej nie popierała Wystrzałowa Wariatka- Jinx. Prawdopodobnie dlatego, że, heh, uwielbia siać zniszczenie i wywoływać masowe histerie. Ewentualnie też dlatego, że będzie się tłuc z Vi (sami sobie oceńcie). Nic dziwnego, że jak tylko mogli wszyscy ruszać, ta jako pierwsza wyskoczyła z bazy, całkiem dosłownie.
Ustawienia na alejach było następujące: na topie (górna aleja) znaleźli się Master Yi wraz z Soraką, mida (środkowa aleja) przywłaszczyła sobie Jinx, natomiast Kennen z Tristaną trafili na bota (dolna aleja). Oczywiście każdy mógł się zmieniać ustawieniem w razie potrzeby. Kennen rzucił do koleżanki tylko jedno zdanie, ale dosyć istotne:
-W razie czego, cofaj się i zostaw ich mnie.
"Jaki pewny"- pomyślała Strzelczyni Meglinga obserwując przez chwilę ninje o przydomku Serce Nawałnicy. Nim pojawiły się stwory, spojrzała na mapę potyczki. Ku jej zdumieniu i rozbawieniu, Vi zjawiła się dokładnie na tej samej alei co Jinx. Ktoś mógłby przysiąc, że "Wielka Łapa" (tak Jinx określa Vi) wrzasnęła wściekle na widok rywalki, która wybuchła śmiechem.
Mimo tego przedstawienia, należało się skupić na swojej alei. Ciężko było w to uwierzyć, ale nikt ale to nikt się nie pojawił. Dlaczego? Już po minucie top wzywał o pomoc, ponieważ ani Master ani Soraka nie wyrabiali się skoro ich była dwójka a przybyła czwórka przeciwników, prócz Vi. Tą zapewne nic nie interesowało prócz zlania Jinx.
-Leć na topa!- krzyknął Kennen nacierając na wieżę wroga. Białowłosa bez sprzeciwu biegła na najbardziej oddaloną aleje. I zbliżając się do krzaków prawie dostała zawału serca, jak tu znienacka pojawił się...Rumble. Przez chwile patrzyli na siebie, zanim kolczasta maczuga zbliżała się ku głowie Tristany. Ta w porę odskoczyła dzięki czemu broń opadła na ziemię. O dziwo, Yordl na maszynie nawet nie próbował atakować, został w miejscu obserwując ją, która używając rakietowego skoku znalazła się znacznie dalej. Kiedy znikła z pola widzenia, bez emocji zgłosił drużynie:
-Uwaga od strony rzeki, ktoś do was biegnie.
Tristana z kolei zgłosiła przede wszystkim ostrzeżenie do Jinx:
-Uwaga, w krzakach.
Nim nasza bohaterka znalazła się na topie, potyczka przeniosła się do dżungli. Yi ostatnimi siłami wykonał Cios Alfa i widząc posiłki, zamierzał teleportować się do bazy. Tristana zużyła ładunek leczący aby uzdrowić paradoksalnie uzdrowicielkę. Dzięki temu, Soraka miała wystarczająco dużo życia aby ratować od pierwszej krwi naszą bohaterkę. Niestety, z tyłu wyskoczył ponownie Rumble i czwórka przeciwników otoczyła sojuszniczą dwójkę.
-Na trzy...-powiedziało Gwiezdne Dziecko na tyle cicho, że tylko Tristana ją usłyszała.- Trzy!
W tym samym momencie zostały użyte Równonoc uzdrowicielki i Rokietowy Skok białowłosej. obie po chwili się teleportowały aby zdobyć jak największą przewagę odległości do ucieczki. Chroniąc się za sojuszniczą wieżą, dopiero wtedy mogły spokojnie powrócić do bazy.
Minęło już dobre dziesięć minut od rozpoczęcia walk, a w dalszym ciągu nie było wieści o pierwszej krwi.
Oficjalnie przyznaję, że ten rozdział miał być dodany parę dni temu ale były problemy z internetem. Dlatego też rozdział o tej potyczce jest podzielony na kilka części.
Ustawienia na alejach było następujące: na topie (górna aleja) znaleźli się Master Yi wraz z Soraką, mida (środkowa aleja) przywłaszczyła sobie Jinx, natomiast Kennen z Tristaną trafili na bota (dolna aleja). Oczywiście każdy mógł się zmieniać ustawieniem w razie potrzeby. Kennen rzucił do koleżanki tylko jedno zdanie, ale dosyć istotne:
-W razie czego, cofaj się i zostaw ich mnie.
"Jaki pewny"- pomyślała Strzelczyni Meglinga obserwując przez chwilę ninje o przydomku Serce Nawałnicy. Nim pojawiły się stwory, spojrzała na mapę potyczki. Ku jej zdumieniu i rozbawieniu, Vi zjawiła się dokładnie na tej samej alei co Jinx. Ktoś mógłby przysiąc, że "Wielka Łapa" (tak Jinx określa Vi) wrzasnęła wściekle na widok rywalki, która wybuchła śmiechem.
Mimo tego przedstawienia, należało się skupić na swojej alei. Ciężko było w to uwierzyć, ale nikt ale to nikt się nie pojawił. Dlaczego? Już po minucie top wzywał o pomoc, ponieważ ani Master ani Soraka nie wyrabiali się skoro ich była dwójka a przybyła czwórka przeciwników, prócz Vi. Tą zapewne nic nie interesowało prócz zlania Jinx.
-Leć na topa!- krzyknął Kennen nacierając na wieżę wroga. Białowłosa bez sprzeciwu biegła na najbardziej oddaloną aleje. I zbliżając się do krzaków prawie dostała zawału serca, jak tu znienacka pojawił się...Rumble. Przez chwile patrzyli na siebie, zanim kolczasta maczuga zbliżała się ku głowie Tristany. Ta w porę odskoczyła dzięki czemu broń opadła na ziemię. O dziwo, Yordl na maszynie nawet nie próbował atakować, został w miejscu obserwując ją, która używając rakietowego skoku znalazła się znacznie dalej. Kiedy znikła z pola widzenia, bez emocji zgłosił drużynie:
-Uwaga od strony rzeki, ktoś do was biegnie.
Tristana z kolei zgłosiła przede wszystkim ostrzeżenie do Jinx:
-Uwaga, w krzakach.
Nim nasza bohaterka znalazła się na topie, potyczka przeniosła się do dżungli. Yi ostatnimi siłami wykonał Cios Alfa i widząc posiłki, zamierzał teleportować się do bazy. Tristana zużyła ładunek leczący aby uzdrowić paradoksalnie uzdrowicielkę. Dzięki temu, Soraka miała wystarczająco dużo życia aby ratować od pierwszej krwi naszą bohaterkę. Niestety, z tyłu wyskoczył ponownie Rumble i czwórka przeciwników otoczyła sojuszniczą dwójkę.
-Na trzy...-powiedziało Gwiezdne Dziecko na tyle cicho, że tylko Tristana ją usłyszała.- Trzy!
W tym samym momencie zostały użyte Równonoc uzdrowicielki i Rokietowy Skok białowłosej. obie po chwili się teleportowały aby zdobyć jak największą przewagę odległości do ucieczki. Chroniąc się za sojuszniczą wieżą, dopiero wtedy mogły spokojnie powrócić do bazy.
Minęło już dobre dziesięć minut od rozpoczęcia walk, a w dalszym ciągu nie było wieści o pierwszej krwi.
Oficjalnie przyznaję, że ten rozdział miał być dodany parę dni temu ale były problemy z internetem. Dlatego też rozdział o tej potyczce jest podzielony na kilka części.
niedziela, 5 października 2014
Rozdział 10 - Niejasności, a może odwrotnie?
Czytelników (jeśli tacy są) bardzo przepraszam za tydzień bez jakiegokolwiek opowiadania. Jak każdy mam szkołę a do tego dochodzi nadrabianie zaległości...Ale kij z tym, czas na rozdział!
Kiedy już wszyscy jakimś cudem się uspokoili po fali śmiechu, co było wielce trudnym zadaniem, każdy kto brał udział w incydencie z przed chwili, sięgnęli po pierwsze lepsze picie. Kiedy już odetchnęli z ulgą, wrócili do swoich zajęć. Rumble z niedowierzaniem i zdumieniem rozglądał się po znajomych twarzach najpewniej szukając źródła tego chaosu. Po chwili bezowocnych poszukiwań, sięgnął po jabłko i wyszedł z pomieszczenia.
-MAM CIĘ!!!- Nasz bohater aż się zadławił z szoku, kiedy nagle przed nim wyskoczyła Tristana. Kiedy zaczął sinieć (co było ciężkie do zauważenia przez jego futro), białowłosa odratowała go. Spojrzał wściekle na owoc, który przed chwilą jadł i rzucił nim gdzieś w bok.
-Co ty robisz?!
-Sry, czaiłam się na Annie- powiedziała nieco skołowana bohaterka.
-I przypadkiem akurat ja się pojawiłem?!
-Skąd miałam wiedzieć, że to ty?- W ramach pokazania tego błędu, przejechała sobie dłonią po twarzy przewracając oczami.
-Zanim wyskakujesz zza rogu, to powinnaś się upewnić kto idzie!- Rumble'owi żyłka już pulsowała ze złości. Jednak w momencie kiedy koleżanka smutno spuściła głowę i szepnęła równie przygnębiającym tonem "Przepraszam", jego złość w trybie natychmiastowym znikła, jak gdyby ktoś spuścił szybko całe powietrze z balonika. Zrobił jedynie duże oczy, po czym z lekkim oporem położył rękę na jej ramieniu. Zdziwiona podniosła głowę i ich spojrzenia się napotkały.
-Ej no, pomyłki się zdarzają . To ja powinienem ciebie przeprosić.
-Ale za co?
-Za ten niepotrzebny wybuch.
-No, akurat miałeś prawo tak zareagować: zezłościć się.
-Na innych tak ale nie na ciebie- wymknęło mu się, czego wcale nie miał zamiaru powiedzieć. To było takie zawstydzające wyznanie, osobiste, że aż się zaczerwienił i teraz to on spuścił głowę. Kiedy jednak poczuł jak ona delikatnie podnosi jego głowę, najpewniej poczuł podobny szok do jej z sprzed chwili. W chwili kiedy ich oczy ponownie się spotkały, ona lekko się zarumieniła.
-Ja też nie potrafię się na ciebie zdenerwować.
-Eeej! Co wy tam robicie?!- Kiedy na horyzoncie zjawiła się Lulu, oboje zdali sobie sprawę, że ich twarze dzieliła znacznie mniejsza odległość niż chwilę temu. Jak oparzeni, natychmiast od siebie się odsunęli.
-Sorki jeśli wam przeszkodziłam- powiedziała niewinnie z odmiennym uśmiechem czarodziejka. Reakcją na te słowa było zaczerwienie obojga, przez co wyglądali jak dorodne buraczki. Kiedy tylko w podskokach ich opuściła śmiejąc się, spojrzeli na siebie.
-Nic tu nie zaszło- powiedział on szybko.
-Popieram- dodała i rozeszli się wzbogaceni o świadomość, że nawzajem nie są w stanie się na siebie złościć... Niestety a może stety po chwili musieli zejść na główny plac, ponieważ zaraz miały się rozpocząć kolejne walki bohaterów. Ku zaskoczeniu obojga, nie trafili do jednej tej samej drużyny...W skład pierwszej ekipy weszli w skład Jinx, która zaczęła się śmiać, Kennen, Master Yi, Soraka i Tristana. Przeciwnikami okazali się Vi (tą aż korciło, żeby walnąć Jinx, która jeszcze głośniej się śmiała), Ryze, Gnar, Tresh...i Rumble. W myślach jęknął, kiedy zobaczył że musi walczyć z koleżanką...
Kiedy już wszyscy jakimś cudem się uspokoili po fali śmiechu, co było wielce trudnym zadaniem, każdy kto brał udział w incydencie z przed chwili, sięgnęli po pierwsze lepsze picie. Kiedy już odetchnęli z ulgą, wrócili do swoich zajęć. Rumble z niedowierzaniem i zdumieniem rozglądał się po znajomych twarzach najpewniej szukając źródła tego chaosu. Po chwili bezowocnych poszukiwań, sięgnął po jabłko i wyszedł z pomieszczenia.
-MAM CIĘ!!!- Nasz bohater aż się zadławił z szoku, kiedy nagle przed nim wyskoczyła Tristana. Kiedy zaczął sinieć (co było ciężkie do zauważenia przez jego futro), białowłosa odratowała go. Spojrzał wściekle na owoc, który przed chwilą jadł i rzucił nim gdzieś w bok.
-Co ty robisz?!
-Sry, czaiłam się na Annie- powiedziała nieco skołowana bohaterka.
-I przypadkiem akurat ja się pojawiłem?!
-Skąd miałam wiedzieć, że to ty?- W ramach pokazania tego błędu, przejechała sobie dłonią po twarzy przewracając oczami.
-Zanim wyskakujesz zza rogu, to powinnaś się upewnić kto idzie!- Rumble'owi żyłka już pulsowała ze złości. Jednak w momencie kiedy koleżanka smutno spuściła głowę i szepnęła równie przygnębiającym tonem "Przepraszam", jego złość w trybie natychmiastowym znikła, jak gdyby ktoś spuścił szybko całe powietrze z balonika. Zrobił jedynie duże oczy, po czym z lekkim oporem położył rękę na jej ramieniu. Zdziwiona podniosła głowę i ich spojrzenia się napotkały.
-Ej no, pomyłki się zdarzają . To ja powinienem ciebie przeprosić.
-Ale za co?
-Za ten niepotrzebny wybuch.
-No, akurat miałeś prawo tak zareagować: zezłościć się.
-Na innych tak ale nie na ciebie- wymknęło mu się, czego wcale nie miał zamiaru powiedzieć. To było takie zawstydzające wyznanie, osobiste, że aż się zaczerwienił i teraz to on spuścił głowę. Kiedy jednak poczuł jak ona delikatnie podnosi jego głowę, najpewniej poczuł podobny szok do jej z sprzed chwili. W chwili kiedy ich oczy ponownie się spotkały, ona lekko się zarumieniła.
-Ja też nie potrafię się na ciebie zdenerwować.
-Eeej! Co wy tam robicie?!- Kiedy na horyzoncie zjawiła się Lulu, oboje zdali sobie sprawę, że ich twarze dzieliła znacznie mniejsza odległość niż chwilę temu. Jak oparzeni, natychmiast od siebie się odsunęli.
-Sorki jeśli wam przeszkodziłam- powiedziała niewinnie z odmiennym uśmiechem czarodziejka. Reakcją na te słowa było zaczerwienie obojga, przez co wyglądali jak dorodne buraczki. Kiedy tylko w podskokach ich opuściła śmiejąc się, spojrzeli na siebie.
-Nic tu nie zaszło- powiedział on szybko.
-Popieram- dodała i rozeszli się wzbogaceni o świadomość, że nawzajem nie są w stanie się na siebie złościć... Niestety a może stety po chwili musieli zejść na główny plac, ponieważ zaraz miały się rozpocząć kolejne walki bohaterów. Ku zaskoczeniu obojga, nie trafili do jednej tej samej drużyny...W skład pierwszej ekipy weszli w skład Jinx, która zaczęła się śmiać, Kennen, Master Yi, Soraka i Tristana. Przeciwnikami okazali się Vi (tą aż korciło, żeby walnąć Jinx, która jeszcze głośniej się śmiała), Ryze, Gnar, Tresh...i Rumble. W myślach jęknął, kiedy zobaczył że musi walczyć z koleżanką...
Subskrybuj:
Posty (Atom)