Czytelników (jeśli tacy są) bardzo przepraszam za tydzień bez jakiegokolwiek opowiadania. Jak każdy mam szkołę a do tego dochodzi nadrabianie zaległości...Ale kij z tym, czas na rozdział!
Kiedy już wszyscy jakimś cudem się uspokoili po fali śmiechu, co było wielce trudnym zadaniem, każdy kto brał udział w incydencie z przed chwili, sięgnęli po pierwsze lepsze picie. Kiedy już odetchnęli z ulgą, wrócili do swoich zajęć. Rumble z niedowierzaniem i zdumieniem rozglądał się po znajomych twarzach najpewniej szukając źródła tego chaosu. Po chwili bezowocnych poszukiwań, sięgnął po jabłko i wyszedł z pomieszczenia.
-MAM CIĘ!!!- Nasz bohater aż się zadławił z szoku, kiedy nagle przed nim wyskoczyła Tristana. Kiedy zaczął sinieć (co było ciężkie do zauważenia przez jego futro), białowłosa odratowała go. Spojrzał wściekle na owoc, który przed chwilą jadł i rzucił nim gdzieś w bok.
-Co ty robisz?!
-Sry, czaiłam się na Annie- powiedziała nieco skołowana bohaterka.
-I przypadkiem akurat ja się pojawiłem?!
-Skąd miałam wiedzieć, że to ty?- W ramach pokazania tego błędu, przejechała sobie dłonią po twarzy przewracając oczami.
-Zanim wyskakujesz zza rogu, to powinnaś się upewnić kto idzie!- Rumble'owi żyłka już pulsowała ze złości. Jednak w momencie kiedy koleżanka smutno spuściła głowę i szepnęła równie przygnębiającym tonem "Przepraszam", jego złość w trybie natychmiastowym znikła, jak gdyby ktoś spuścił szybko całe powietrze z balonika. Zrobił jedynie duże oczy, po czym z lekkim oporem położył rękę na jej ramieniu. Zdziwiona podniosła głowę i ich spojrzenia się napotkały.
-Ej no, pomyłki się zdarzają . To ja powinienem ciebie przeprosić.
-Ale za co?
-Za ten niepotrzebny wybuch.
-No, akurat miałeś prawo tak zareagować: zezłościć się.
-Na innych tak ale nie na ciebie- wymknęło mu się, czego wcale nie miał zamiaru powiedzieć. To było takie zawstydzające wyznanie, osobiste, że aż się zaczerwienił i teraz to on spuścił głowę. Kiedy jednak poczuł jak ona delikatnie podnosi jego głowę, najpewniej poczuł podobny szok do jej z sprzed chwili. W chwili kiedy ich oczy ponownie się spotkały, ona lekko się zarumieniła.
-Ja też nie potrafię się na ciebie zdenerwować.
-Eeej! Co wy tam robicie?!- Kiedy na horyzoncie zjawiła się Lulu, oboje zdali sobie sprawę, że ich twarze dzieliła znacznie mniejsza odległość niż chwilę temu. Jak oparzeni, natychmiast od siebie się odsunęli.
-Sorki jeśli wam przeszkodziłam- powiedziała niewinnie z odmiennym uśmiechem czarodziejka. Reakcją na te słowa było zaczerwienie obojga, przez co wyglądali jak dorodne buraczki. Kiedy tylko w podskokach ich opuściła śmiejąc się, spojrzeli na siebie.
-Nic tu nie zaszło- powiedział on szybko.
-Popieram- dodała i rozeszli się wzbogaceni o świadomość, że nawzajem nie są w stanie się na siebie złościć... Niestety a może stety po chwili musieli zejść na główny plac, ponieważ zaraz miały się rozpocząć kolejne walki bohaterów. Ku zaskoczeniu obojga, nie trafili do jednej tej samej drużyny...W skład pierwszej ekipy weszli w skład Jinx, która zaczęła się śmiać, Kennen, Master Yi, Soraka i Tristana. Przeciwnikami okazali się Vi (tą aż korciło, żeby walnąć Jinx, która jeszcze głośniej się śmiała), Ryze, Gnar, Tresh...i Rumble. W myślach jęknął, kiedy zobaczył że musi walczyć z koleżanką...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz