wtorek, 14 października 2014

Rozdział 11 - Walka przeciw sobie, część I

Rozdziały teraz będą się pojawiać najpewniej raz w tygodniu (dzięki szkoło), ale postaram się też częściej pisać.


Cała dziesiątka bohaterów ruszyła do przydzielonych baz: Jinx, Kennen, Master Yi, Soraka i Tristana na dolną niebieską a pozostała piątka czyli Vi, Ryze, Gnar, Tresh oraz Rumble na górną fioletową. Nasza para bohaterów bardzo niechętnie podchodziła do obecnej walki, zwłaszcza przez to, że są zmuszeni walczyć przeciwko sobie. Ich zdania najbardziej nie popierała Wystrzałowa Wariatka- Jinx. Prawdopodobnie dlatego, że, heh, uwielbia siać zniszczenie i wywoływać masowe histerie. Ewentualnie też dlatego, że będzie się tłuc z Vi (sami sobie oceńcie). Nic dziwnego, że jak tylko mogli wszyscy ruszać, ta jako pierwsza wyskoczyła z bazy, całkiem dosłownie.
Ustawienia na alejach było następujące: na topie (górna aleja) znaleźli się Master Yi wraz z Soraką, mida (środkowa aleja) przywłaszczyła sobie Jinx, natomiast Kennen z Tristaną trafili na bota (dolna aleja). Oczywiście każdy mógł się zmieniać ustawieniem w razie potrzeby. Kennen rzucił do koleżanki tylko jedno zdanie, ale dosyć istotne:
-W razie czego, cofaj się i zostaw ich mnie.
"Jaki pewny"- pomyślała Strzelczyni Meglinga obserwując przez chwilę ninje o przydomku Serce Nawałnicy. Nim pojawiły się stwory, spojrzała na mapę potyczki. Ku jej zdumieniu i rozbawieniu, Vi zjawiła się dokładnie na tej samej alei co Jinx. Ktoś mógłby przysiąc, że "Wielka Łapa" (tak Jinx określa Vi) wrzasnęła wściekle na widok rywalki, która wybuchła śmiechem.
Mimo tego przedstawienia, należało się skupić na swojej alei. Ciężko było w to uwierzyć, ale nikt ale to nikt się nie pojawił. Dlaczego? Już po minucie top wzywał o pomoc, ponieważ ani Master ani Soraka nie wyrabiali się skoro ich była dwójka a przybyła czwórka przeciwników, prócz Vi. Tą zapewne nic nie interesowało prócz zlania Jinx.
-Leć na topa!- krzyknął Kennen nacierając na wieżę wroga. Białowłosa bez sprzeciwu biegła na najbardziej oddaloną aleje. I zbliżając się do krzaków prawie dostała zawału serca, jak tu znienacka pojawił się...Rumble. Przez chwile patrzyli na siebie, zanim kolczasta maczuga zbliżała się ku głowie Tristany. Ta w porę odskoczyła dzięki czemu broń opadła na ziemię. O dziwo, Yordl na maszynie nawet nie próbował atakować, został w miejscu obserwując ją, która używając rakietowego skoku znalazła się znacznie dalej. Kiedy znikła z pola widzenia, bez emocji zgłosił drużynie:
-Uwaga od strony rzeki, ktoś do was biegnie.
Tristana z kolei zgłosiła przede wszystkim ostrzeżenie do Jinx:
-Uwaga, w krzakach.
Nim nasza bohaterka znalazła się na topie, potyczka przeniosła się do dżungli. Yi ostatnimi siłami wykonał Cios Alfa i widząc posiłki, zamierzał teleportować się do bazy. Tristana zużyła ładunek leczący aby uzdrowić paradoksalnie uzdrowicielkę. Dzięki temu, Soraka miała wystarczająco dużo życia aby ratować od pierwszej krwi naszą bohaterkę. Niestety, z tyłu wyskoczył ponownie Rumble i czwórka przeciwników otoczyła sojuszniczą dwójkę.
-Na trzy...-powiedziało Gwiezdne Dziecko na tyle cicho, że tylko Tristana ją usłyszała.- Trzy!
W tym samym momencie zostały użyte Równonoc uzdrowicielki i Rokietowy Skok białowłosej. obie po chwili się teleportowały aby zdobyć jak największą przewagę odległości do ucieczki. Chroniąc się za sojuszniczą wieżą, dopiero wtedy mogły spokojnie powrócić do bazy.
Minęło już dobre dziesięć minut od rozpoczęcia walk, a w dalszym ciągu nie było wieści o pierwszej krwi.

Oficjalnie przyznaję, że ten rozdział miał być dodany parę dni temu ale były problemy z internetem. Dlatego też rozdział o tej potyczce jest podzielony na kilka części.

1 komentarz:

  1. u ciebie jakos dziwnie na te aleje chodza xD Rumble okej, na topa sie nadaje. Dwóch adc w teamie, mider na bocie i nie ma jungli? ;p Ale okej, to twoje opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń