Mówiąc szczerze, do teraz powinny pojawić się dwa kolejne rozdziały ale przez weekendowy wypad na wycieczki rodzinne tak wyszło...Więc zapraszam do czytania :D
-W każdym razie twoja skromność bije na głowę- powiedziała białowłosa ocierając łzy śmiechu.- A tak się jeszcze nigdy nie ubawiłam.
-Czekaj, nie rozumiem co cię teraz tak bawi...- Kiedy Tristana powtórzyła mu jego własny tekst z przed chwili, Rumble uniósł brwi.- ...I?
-Możesz sobie być ekstra super, ale to mój pokój- puściła do niego oczko ze znaczącym uśmiechem. Ku jej zdziwieniu, ten się zmieszał i lekko zarumienił.- A chwili obecnej, możesz wyjść? Jestem padnięta.
Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi, przemknęło mu po głowie tylko jedno pytanie: "Co ja u licha robię?". Resztę dnia spędził dopracowując swoją maszynę, z kolei nasza bohaterka w najlepsze sobie spała.
~Następnego dnia~
Annie od dłuższego czasu dobijała się do drzwi pokoju Strzelczyni Meglinga, bez skutku. Zaniepokojona, podeszła szybkim krokiem do mieszkającej tuż obok Ashe, która dopiero co się ubrała. Nie podzieliwszy obaw dziewczynki, uspokoiła ją i dodała, że "zaginiona" prawdopodobnie jeszcze śpi. Było to bardzo prawdopodobne, bo jest to nowa członkini League i świeżo po pierwszym meczu. Ba, nawet zaspana Lulu (efekt całonocnej zabawy z magią), po namyśle przyznała rację Lodowej Łuczniczce. I tak podczas wymianie zdań z Janną, do pomieszczenia weszła Tristana, w pełni wypoczęta.
-Doberek- powiedziała z uśmiechem zebranym. Nim większość, zdążyła cokolwiek powiedzieć, Annie przegoniła ich doskakując odnalezionej z pytaniami typu gdzie byłaś, co robiłaś itp.
-No, byłam u siebie-odparła nieco zdziwiona.
-Co robiłaś?!
-Spałam, wczoraj byłam wykończona.
-Iii?
-I?
-Przecież tak długo nie można spać! Nawet nowicjusze tak długo nie śpią!
-Em, Annie, ja jestem strasznym śpiochem- odparła Tristana i zaczęła się śmiać a z nią wszyscy.
W momencie, kiedy Rumble wszedł do pomieszczenia i zobaczył grupę śmiejącą się, zresztą prawie już konającą, uniósł brew i zapytał zdziwiony:
-Co się dzieje? Umarł ktoś czy jak?
Po tym pytaniu, ktokolwiek jeszcze cudem stał na nogach lub się nie śmiał, w trybie natychmiastowym dołączył do zwijających się bohaterów. Nic dziwnego, skoro ten śmiech tak bardzo już się udzielał...
Niestety, rozdział wyszedł za bardzo krótki Y^Y
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz