poniedziałek, 22 czerwca 2015

Od Mayumi [$]( ͡° ͜ʖ ͡°) - Rozdział 2 ,,I żeby było jak dawniej''

- Proszę, proszę.. Słynna siostra Vi.. A może raczej stuknięta kryminalistka? - mruknęła Luxanna.
- Daj spokój czas to załatwić. - Garen zamachnął się na mnie i Leonę, ale brązowowłosa wojowniczka zdołała obronić Nas obie. Zacisnęłam dłonie na wyrzutni rakiet.
- Rybeńko, czas na porządki. - uśmiechnęłam się i strzeliłam rakietą wprost w Garena. Trafiłam, ale obrażenia nie były aż tak poważne, by go wyeliminować. Wtem oślepiający błysk odrzucił mnie do tyłu.
- Jinx, w porządku? - krzyknęła Leona,odpierając kolejno ataki Lux i Garena.
- Tak. - odetchnęłam i wstałam. Widząc, że czarodziejka ledwo daje radę, mruknęłam tylko. - Papatki Lux. - strzeliłam w nią różową rakietą, która powaliła ją na ziemię. Wyeliminowana. Sama nie miałam też dużo zdrowia, ale postanowiłam dalej walczyć. Chwilę później straciłam też Leonę. Zostałam na linii sama z rycerzem z Demacii, który biegł wprost na mnie.
- Na razie wariatko. - Uderzył mnie z zamachu, a ja bezsilnie upadłam na miękką trawę. To był mój koniec..Zamachnął się, żeby mnie dobić, lecz wtedy przed moimi oczami błysnęło coś zielonego, co po uderzeniu w zbroję Garena wydało głuchy odgłos. Poczułam, że ktoś delikatnie podnosi mnie do góry. Otworzyłam oczy i..
- Ekko..- szepnęłam widząc chłopca obok siebie.
- Dokończmy to razem i spadajmy już stąd. - uśmiechnął się, a ja przytaknęłam.
- Do dzieła Rybeńko! - przytuliłam wyrzutnię rakiet i zaczęłam strzelać w Garena pojedynczymi pociskami. Kiedy rycerz z Demacii miał już resztę życia, Ekko załatwił go do końca, celując w niego swoim Czasowstrzymywaczem. Garen zniknął z Summoner's Rift, a ja odetchnęłam. - Dziękuję. - rzuciłam w stronę chłopca i przytulając Rybeńkę, zaczęłam iść w stronę bazy.
- Brawo Jinx. Szybko się uczysz. - pochwaliła mnie Ashe.
- Sama nie dałabym rady. - spojrzałam na Ekko.
- Ładnie to razem rozegraliście. Tworzycie na linii niezły duet. Tak macie grać na każdym treningu i meczach. Możecie się rozejść do pokoi, na dziś to koniec. I przypominam o wieczornym przyjęciu. - dodała łuczniczka.
- Jinxy, gratuluję! - nagle przy mnie znalazła się Shyvana.
- Weź przestań..
- I właśnie dlatego powinnaś być na przyjęciu. Powód Twojego pojawienia się właśnie rozmawia z Wukongiem. - wskazała za siebie.
- I co ja mam z Nim tam robić? - mruknęłam wchodząc do naszego pokoju.
- Porozmawiać. Sama mówiłaś, że byś chciała żeby było tak jak za czasów w Zaun.
- Shyvana ma rację. - Wtrąciła się nagle Leona. - Samo nic nie przyjdzie.
- A wiesz, że on też by chciał, żeby było między Wami tak jak kiedyś? Zanim każde z Was poszło w swoją stronę. - ZOdparła smoczyca.
- A Ty skąd to wiesz? - zdziwiłam się.
- Wukong mi mówił. Przecież Ekko to jego najlepszy przyjaciel.
- Mówił coś jeszcze? - dopytywałam.
- Nie powiem Ci głupia wariatko.
- Shyvana! - skrzyżowałam ręce na piersiach i zrobiłam obrażoną minę. - Mów. -Rzuciłam w nią poduszką.
- Nie. - powtórzyła. - Kiedyś się na pewno dowiesz. Koniec tematu. Ja idę się przyszykować.
- Świetnie - mruknęłam i się przebrałam.
- Jinx.. Czy Ty masz zamiar tak iść? - jęknęła Shyvana, robiąc dziwną minę.
- Tak..? To, że Ty idziesz w sukience moja droga, nie znaczy, że ja też. - wyjaśniłam.
- Idę w sukience, bo..
- Bo?
- Bo Wukong mówił, że ładnie w niej wyglądam. - rozpromieniła się.
- Rzygam już tą waszą miłością. - wykrzywiłam się.
- Zazdrościsz.
- A mam czego?
- Zazdrościsz, bo ten Twój Ekko woli Jannę, niż Ciebie- mruknęła. Au..tu zabolało..bardzo. - Jinx..przepraszam, nie chciałam..- posmutniała.
- Nic się nie stało, w końcu masz rację. - zrobiłam dobrą minę do złej gry. - Idziemy?
- Tak..- powiedziała zakłopotana. Zarzuciłam Rybeńkę na ramię i wyszłyśmy z pokoju. Całą drogę na główną salę, przebyłyśmy w ciszy. Weszłyśmy do środka, byli tu wszyscy uczniowie Instytutu. No, prawie wszyscy.
Stanęłam pod ścianą i rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Wszyscy byli tacy radośni i uśmiechnięci. Tylko ja nie miałam powodów do radości. Mój wzrok zatrzymał się na Shyvanie i Wukongu. Wyglądali razem bardzo ładnie, pasowali do siebie.
- Pieprzę to wasze całe przyjęcie. - mruknęłam i opuściłam salę, po czym udałam się w kierunku Summoner's Rift.


Kto jest za tym, że miło się to czyta, proszony jest o zostawienie komentarza :D
A tak na poważnie - zaczynam się bać o swojego bloga bo naprawdę wciąga XD

2 komentarze:

  1. Haha a jednak wstawiłaś :D Dziękuję,sama bym się w życiu nie odważyła .-.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń