Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Zaspana wstałam z łóżka i poszłam otworzyć.
- Pantheon? Wiesz która jest godzina? - zapytałam Rakkoriańskiego wojownika.
- No gdzieś tak po ósmej pewnie.
- Własnie. Co chciałeś? - ziewnęłam.
- Yyy...Ja do Leony. - mruknął. No tak, a do kogo by innego.
- Ona śpi...Ale jak chcesz popatrzeć jak śpi to zapraszam. - Wpuściłam go do środka. - Hola, hola panie ważny, a co ON tu robi? - syknęłam wskazując na Dravena.
- Bo ja wiem? Chciał czegoś od Ciebie. - wojownik wzruszył ramionami. Super, jeszcze brakowało tu tego idioty...
- Słucham. - mruknęłam, niechętnie wychodząc na korytarz.
- Chciałem tylko zobaczyć jak się ma moja ukochana. - oparł się o ścianę i zmierzył mnie wzrokiem.
- Mówiłam Ci już coś na ten temat.
- Co z tego? Ja zawsze dostaję to, co chcę. - mruknął pewnie.
- Daj mi spokój, ostrzegam po raz ostatni.
- Bo co? Bo coś mi zrobisz? - zaśmiał się. - Mi się nie odmawia.
- To czas zmienić tą zasadę.
- Nie odpuszczę sobie Ciebie tak łatwo. Nigdy. - syknął.
- Skończyłam tą denną rozmowę. - wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. O rana jakieś problemy, pięknie.
Będąc myślami zupełnie gdzie indziej, po śniadaniu udałam się na lekcję magii. Położyłam książki na stół i usiadłam obok Ekko.
- Stało się coś Jinxie? - zapytał wyraźnie zmartwiony moim zachowaniem.
- Znów Draven, nic takiego. - westchnęłam.
- Coś Ci zrobił?
- Nie,jeszcze nie.
- Nie pozwolę temu palantowi Cię tknąć. - mruknął. - To znaczy nie chcę, żeby Ci się coś stało...
- Spokojnie, jest okej. - nawet się uśmiechnęłam,
- Po lekcji muszę Ci coś pokazać.
- Co takiego? - zaciekawiłam się.
- Nie umiem tego określić, ale jest to coś w stylu skoku w przeszłość.
- Znów kombinujesz coś z czasem?
- Nie bez powodu nazywają mnie geniuszem z Zaun. - Zaśmiał się. - Odkryłem to ostatnio, ale teraz chcę, żebyś przy tym była. - jego oczy błysnęły jak gwiazdki.
- Obiecuję, będę. - szepnęłam, bo do sali weszła nasza nauczycielka od magii, Ahri. Lisiczka przywitała się z Nami grzecznie i zaczęła lekcję. Lubiłam jej słuchać, była jedną z normalniejszych tu nauczycieli. Nie dało się jej nie lubić. Mimo tego, nie potrafiłam się kompletnie skupić na lekcji.
Po godzinie wyszliśmy już z sali, na godzinną przerwę przed treningiem. Bez słowa poszłam za Ekko do pustego korytarza w drugiej części Instytutu.
- Zamknij oczy. - poprosił i złapał mnie za rękę.
- Mhm. - mruknęłam i je zamknęłam. Chwilę później usłyszałam tylko dziwny świst i chłodny podmuch wiatru. Kiedy zdziwiona otworzyłam oczy, byliśmy na jednej z uliczek w Zaun. - Jak my...
- To tylko nasz wspomnienia. - wyjaśnił. - To co było kilka lat temu, zobacz. - wskazał przed siebie. Przed nami byliśmy...my...szliśmy gdzieś, ciągle się do siebie uśmiechając.
- Pamiętam, wtedy, tego dnia uciekliśmy z sierocińca, i całą noc chodziliśmy bez sensu po mieście, bo nie mieliśmy się gdzie podziać...Ale wtedy...- pociągnęłam go za sobą w stronę Nas z przeszłości. - On to zepsuł.
- Ajuna..?
- Tak. - Mruknęłam. - Chciał ze mną pogadać na osobności, gdyby mi tego nie powiedział, może byłoby jak dawniej. Widzisz? Właśnie mówi mi, że tak naprawdę byłam częścią waszego zakładu, że nie traktowałeś mnie nigdy poważnie, tylko jak zwykłą dziewczynę a nie jak przyjaciółkę. I że jesteś z tą szmatą Janną. O, teraz mówię Ci, że muszę zniknąć z miasta, bo mam duże problemy i zapłakana uciekam. Wiesz dlaczego dołączyłam do Instytutu? Żeby się jakoś po tym pozbierać i o Tobie nie myśleć. Wiesz ile nocy przepłakałam? Dalej mam w głowie te słowa Ajuny! Kiedy też zacząłeś tam naukę, wszystko wróciło. Wszystko. Bo byłeś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem z dzieciństwa. Sama Twoja obecność powodowała u mnie uśmiech na twarzy. Byłeś dla mnie idealnym chłopakiem, a ten pojeb wszystko zepsuł! Nienawidzę go za to! - rozpłakałam się.
- O czym Ty mówisz Jinxie..Jaki do cholery zakład...? - po jego policzku spłynęła łza. - Nigdy nie było żadnego zakładu...Janna nigdy mi się nie podobała, bo podobałaś mi się jedynie Ty...Czyli dlatego wtedy nie chciałaś ze mną być, tak?
- Słucham...Jak nie było...czyli...- byłam w szoku tym co powiedział. - Zabierz mnie stąd proszę!Za dużo tego wszystkiego! - zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam byliśmy z powrotem w Instytucie.
- Jinxie, przepraszam..- klęknął przede mną. - Ja Cię..
- Mam dość, daj mi spokój! Wszystko Nam zepsuł, pożałuje tego! Dlaczego mnie tak okłamał...
- Nie wiem dlaczego, ale też chciałbym to wiedzieć...Przecież możemy to naprawić..
- To za bardzo boli, nigdy się tyle nie nacierpiałam co wtedy! Dość...- dalej płacząc, pobiegłam przed siebie w ciemny korytarz , zostawiając Ekko samego.
- Mieliśmy to naprawić razem...Razem, bo Cię nadal nieprzerwanie kocham...-mruknął za mną, ale ja go już nie słyszałam.
Weszłam do pokoju i cała się trzęsąc, usiadłam na łóżku. Nic już nie rozumiałam. Po dwóch latach dowiaduję się nagle prawdy, która jest zupełnie inna...Ale dlaczego Ajuna, który uważał się za mojego ,,przyjaciela'' tak mnie okłamał ? Dlaczego tak bardzo nie chciał, żebym była z Ekko?
Czasem żałowałam, że stamtąd uciekłam. Dziwne? Trochę, ale może gdybym nie uciekła, to prawda wyszłaby na jaw szybciej i teraz byłabym...Ech.
Ale czy teraz, po tak długim czasie, da się to naprawić? Na razie wiedziałam tylko jedno - czas wybrać się do Zaun i wyrównać rachunki.
Hehe, jak ja uwielbiam zwroty akcji aby się na kimś zemścić *-*
Tak inną drogą, to na serio nieźle piszesz :) W ramach dopingu, dodaje znaleziony obrazek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz