poniedziałek, 22 czerwca 2015

Od Mayumi [$]( ͡° ͜ʖ ͡°) - Rozdział 3 ,, Powrót do przeszłości ''

Kiedy przechadzałam się pustymi alejami na Summoner's Rift, łzy zaczęły mimowolnie cieknąć mi po policzkach. Było ciemno, a drogę oświetlały jedynie świetliki. Czułam się dziwnie.
- Rybeńko - zwróciłam się do wyrzutni rakiet. - Dlaczego to musi być takie trudne? Dlaczego ja byłam wtedy taka głupia..? - szepnęłam i się rozpłakałam. Usiadłam na trawie i podkuliłam kolana pod buzię. - Tak bardzo bym chciała, żeby było tak jak dawniej.. Żebyśmy znów byli tacy jak kiedyś. Żebyśmy chodzili wszędzie razem, grali w głupie karty i...
- I patrzyli razem w gwiazdy Jinxie?
Podniosłam głowę do góry.
- Ekko..- szepnęłam tylko widząc chłopca obok siebie. - Tak..
- Też bym chciał. Bardzo..em..dlaczego nie ma Cię na przyjęciu? - szybko zmienił temat siadając obok mnie.
- To nie dla mnie, wolę posiedzieć w ciszy. A Ty? - wytarłam łzy z policzków.
- Też. Wiesz..przepraszam,że byłem wobec Ciebie taki..no wiesz..ale..
- Nic się nie stało.. Ale..?
- Nieważne. Pamiętasz jak dawniej spędzaliśmy każdy wieczory?
- Mhm. Właśnie tak. - spojrzałam w niebo.
- No, prawie każdy. Bo były też takie, które spędzaliśmy w mieście, trochę łamiąc prawo.
- Trochę? - zaśmiałam się nawet.
- Tęskniłem za  tym..- westchnął. - Wracamy do nich na salę? Razem..
- Ym..tak, chodź. - wstałam z trawy i podniosłam Rybeńkę.
Nie wzbudzając podejrzeń, wróciliśmy na przyjęcie. W sumie cieszyłam się, że go tam spotkałam, ale też pewnie słyszał wszystko co mówiłam.. Jednakże, czułam się o niebo lepiej.
- Jinx, tu jesteś! Wszędzie Cię szukałam, gdzie byłaś? - podeszła do mnie Shyvana.
- Tu i tam..- uśmiechnęłam się spoglądając na Ekko.
- Mniejsza z tym. Szykuje się wojna z Demacią..
- Co? Skąd Ty o tym wiesz? - zdziwiłam się.
- Od Ashe.. Przecież my nie damy rady..
- Dlatego musimy więcej trenować. - wtrącił się Ekko. - Ja już Wam nie przeszkadzam, do zobaczenia Jinxie. - uśmiechnął się do mnie i zniknął w tłumie.
- Jutro trening. Nawet dwa, i lekcja magii. - wyliczała Shyvana.
- Taa rozumiem. - przytaknęłam,ale tak naprawdę mało mnie to obchodziło.

Po skończonym przyjęciu, wszyscy udali się do swoich pokoi. Było już dobre kilka minut po północy, a po mojej przyjaciółce nie było ani śladu. Pewnie nic jej nie jest, ale czułam, że muszę jej poszukać. Po cichu, żeby nie obudzić Leony, wyszłam na chłodny i pusty korytarz Instytutu. Rozglądnęłam się dookoła. Pusto. Czyli może być tylko w jednym miejscu. Zeszłam po schodach na niższe piętro. Nagle usłyszałam za sobą dźwięk kroków. Stanęłam w miejscu i się odwróciłam.
- Czy Ty mnie śledzisz? - zapytałam z oburzeniem z głosie, krzyżując ręce na piersiach.
- Ja? Nie,nie..Oszalałaś? - bronił się Ekko, ale był jakoś za mało przekonywujący.
- To co tu robisz?
- Nic takiego, Wukong po prostu ma gościa więc postanowiłem im nie przeszkadzać. Gdzieś tu powinien kręcić się jeszcze Teemo.
- Ten gość to chyba Shyvana, której szukam. No nic, trudno..
- Jinxie?
- Tak?
- Pamiętasz, co kiedyś ode mnie dostałaś?
- Tak..łańcuszek z zawieszką w kształcie amunicji do chyba karabinu..A le cholera, zgubiłam go gdzieś w tym magazynie..
- Daj mi rękę. - poprosił. Wyciągnęłam dłoń w jego kierunku a on położył mi na niej mój łańcuszek.
- Mój..skąd Ty to..
- Znalazłem go kilka dni później właśnie tam, ale Ciebie już nie było w Zaun...
- Oh Ekko..- podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. - Dziękuję..
- Będzie Ci o mnie przypominał. - westchnął.
- Nie musi przypominać, pamiętałam zawsze. Szkoda, że to wtedy tak wyszło.. Przepraszam.
- To?
- To..wiesz co.. Wieczór,puste uliczki,północ..
- Ahh, to.. Było,minęło. To ja przepraszam, za dużo sobie wyobrażałem.
- Nie, to ja po prostu stchórzyłam. - mruknęłam. - Ale obiecałam sobie, że kiedyś to naprawię.
- Kiedyś naprawimy to razem. - poprawił i się uśmiechnął.
- Tak, razem. Pójdę już. - zmieszana całą sytuacją wolałam wrócić do pokoju.
- No to..do zobaczenia jutro na lekcji.
- Tak, dobranoc.
- Jinx?
- Tak?
- Dziękuję. - mruknął i poszedł w drugą stronę. Weszłam po schodach na górne piętro. Zacisnęłam w dłoni łańcuszek i nawet się uśmiechnęłam. Miałam nadzieję, że wszystko będzie tak jak dawniej. Ale przecież mówią, że nadzieja to matka głupich.


Teraz na serio zaczynam się bać, że przejmą mi bloga XD
Hahaha, wstawiłam - przecież ostrzegałam XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz