niedziela, 7 września 2014

Rozdział 1 - Nowy bohater?

Rumble wściekle kopnął leżący kamień. Że też, dał się namówić na sprowadzenie potencjalnego bohatera! Ale... W sumie pochodzi z Bandle City, więc powrót tam chociaż z takiego powodu, może wyjdzie mu na dobre? Mimo tego, najbardziej denerwował go fakt, że musi iść na piechotę, bo jego robot dalej niedokończony to jeszcze za nic nie ma zamiaru współpracować.
Najpewniej dalej by tak złościł się w myślach, gdyby nie fakt, że usłyszał jakiś huk i przed nosem przeleciała mu kula armatnia. W następnej chwili na drodze pojawiło się kilka Yordlów.
-Idioto! Tu się pracuje, spadaj!- zdenerwował się najwyższy z nich. W tym momencie nasz bohater miał niewyobrażalną chęć trzaśnięcia tych tu ze swojego robota. No właśnie, chciał ale nie mógł bo on pozostał w jego warsztacie. Był skazany na kpiny, gdyby nie kolejny huk, teraz już znacznie bliżej, tuż za tamtymi. W powietrze uniosła się mgła z piasku ale za niej dało się zobaczyć zarys innej postaci.
-Ej! Weźcie się za ćwiczenia a nie dręczenie innego!- Ku zaskoczeniu Rumble'a, ci posłuchali i ze zmieszaniem i wrócili do swoich zajęć, czyli ćwiczeń za drzewami. Kiedy dym zaczął powoli opadać, nieznajoma postać zaczęła iść w jego kierunku jednak on sam nie wiedział czy ma się cofnąć czy podejść do możliwego napastnika. Jakież było jego zdziwienie kiedy się okazało, że tajemniczą postacią okazała się inna przedstawicielka Yordli o niebieskiej cerze i krótkich białych włosach.
-Nic ci nie zrobili? Już chyba nie mają lepszych zadań- mruknęła nieznajoma. Kiedy Yordl przekręcił głową na znak, że nic mu nie jest, ta odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się do niego.- Tak w ogóle co tu robisz?
-Szukam Strzelców Meglinga. Ci pewnie i ty też jesteście właśnie nimi, nie?
-Tak. Pewnie idziesz do dowództwa? Jak tak, to mogę cię zaprowadzić.- To mówiąc, spokojnie wzięła w ręce swoja broń. Po dłuższym czasie wspólnego chodu w ciszy, nieznajoma zapytała się- Właściwie jak się nazywasz? Masz jakiś szczególny cel, że przyszedłeś do nas?
-Rumble. League of Legends nasłuchało się historii o waszych komandosach i najwyraźniej chce was u siebie.
Ta się uśmiechnęła na samą wieść. Kiedy dotarli już na miejsce, wskazała mu szukany punkt i szybko odeszła, nim Rumble przypomniał sobie, że nie zna jej imienia. "Trudno, może kiedy indziej"- pomyślał sobie. W trakcie rozmowy z dowódcą, zapytał się, czy ,słynna organizacja skupiająca bohaterów, ma kogoś z "naszych" na oku. Z trudem powstrzymując się od przewrócenia oczami rozwinął niewielki papierek z nie małym oporem czytając zawijas z imieniem.
-Prawdopodobnie chodzi im o jakiegoś Tristana. Ciężko to przeczytać.
Dowódca bez słowa wyszedł z niskim Yordlem i sygnałem, przywołał wszystkich strzelców. Nasz bohater nieco się zjeżył, widząc w pierwszym rzędzie już znienawidzonych typów, których spotkał niedawno. Kątem oka szukał znajomych białych włosów, ale nie zauważył ich. "Pewnie jest gdzieś z tyłu"- przemknęło mu po głowie i już odrzucił tą myśl. Czemu tak nagle zainteresował się nią? Może i mu pomogła ale to nic nie znaczy.
-Strzelcy Meglinga! League of Legends zainteresowało się nami, i pragnie aby nasz najlepszy komandos dołączył to organizacji!- "Szef" chodził  w dwie strony, co chwila przystając.- Mając już kogoś na oku, najpewniej popełnili błąd przy wskazaniu komandosa, jednak mile jest wiedzieć, że nas doceniają. Baczność!- Komenda została natychmiastowo spełniona.- Komandosi rozstąpić się! Tristana wystąp!
Ponownie Rumble przeżył szok, widząc znajomą twarz, która sztywnym krokiem wyszła przed szereg.
-Gratulacje komandosie Tristana. Zostałaś zaproszona w szereg League jako nasz najlepszy przedstawiciel. Strzelcy Meglinga są zaszczyceni, że mogą być reprezentowani. Przyjmujesz ofertę przejścia do League of Legends jako Strzelec Meglinga?
-Tak jest!- krzyknęła jak to w wojsku na odpowiedź. Dowódca kiwnął głową i kazał się innym rozejść. Od razu inni strzelcy otoczyli swoją znajomą po fachu w celu pogratulowania jej, jednak ta była dalej w szoku. Kiedy wszyscy złożyli gratulacje, ocknęła się i poszła do dowódcy aby wrócić po chwili pakując swoje rzeczy, biorąc do rąk swoją wyrzutnię kul armatnich, z pełnym plecakiem tych kul. Pomachała na pożegnanie swoim znajomym i podchodząc do Rumble'a zapytała wesoło:
-To jak? Idziemy?



Pierwsze opowiadanie za nami :) Liczę, że wam się spodobało i czekam na komentarze i Wasze uwagi.

2 komentarze:

  1. Witaj, jestem kiepskim pisarzem komentarzów. Ale dla tego bloga postanowiłam zrobić wyjątek. Zacznę od czegoś na temat głównego wątku. Zapowiada się on bardzo ciekawie. Zwłaszcze relacje między bohaterskie. Ta cała przyszła przyjaźń... Teraz czas na to czego nie lubię. Wytykanie błędów. Ja, osobiście nie zwracam na to zbyt dużej uwagi. No chyba, że strasznie rzucają się w oczy. W tym opowiadaniu dostrzegłam brak kropki w jednej z wypowiedzi bohatera. Drugim jest błąd w imieniu bohatera. Napisałaś "Ramblę'a", a zamiast "ę" powinno być "e". To chyba tyle... Na zakończenie napiszę, iż czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za twoje uwagi, cieszę się, że ciekawi Cię opowiadanie i te uwagi ;)

      Usuń