sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 17 - Czasy się zmieniają?

Tak jeszcze przed świętami ^-^
Kolejne opowiadanie najpewniej dopiero po nich .-.




Minęło sporo czasu od przystąpienia do Ligi Legends przez Tristane a co z tym idzie, spotkania wielu znajomych. Z Lulu niemal natychmiast się zaprzyjaźniła, zaraz po ich zetknięciu się przy bramie głównej i nie żałuje tej znajomości.Sona, Ashe, Tryndamere, Janna...- mogłaby ich tak wymieniać w nieskończoność. No, był jeszcze Rumble.
Rumble. Dwie tak różne postacie z charakteru ale łączyła ich silna więź przyjaźni. Czysto przyjacielskie relacje? Nie za bardzo. Tristana dopiero niedawno zorientowała się, że czuje do niego coś silniejszego ale nie okazywała tego. No, może było parę wyjątków ale o nich kiedy indziej. Fakt faktem, że jak tylko trafiali na siebie w jednej drużynie zwykle trzymali się jednej alei i za nic nie zbaczali z niej choćby się paliło. Ostatnio cudem przeżyli ulti Khartusa podczas tamtego meczu. Gdyby nie szybkie wykorzystanie Uleczenia jej, padłby nawet pentakill ale na szczęście nie dali się. Tak rozmyślając układała książki.
Tymczasem w pokoju drugiego Yordla- Rumble'a znany nam osobnik dokręcał do oporu jedną złośliwą śrubę przy dolnej kończynie swojego robota. Już prawie...!
-Nosz kurde!- niemal ryknął kiedy wstrętne dziadostwo wyskoczyło w powietrze i z pełną siłą uderzyło w stojącą na stoliku szklankę, która przez moc zleciała ze stolika rozbijając się przy zetknięciu z podłożem. Widząc szkodę, zaklął i zeskoczył z podestu. Patrząc na drobne pobojowisko stwierdził, że gdyby była tu Tristana powiedziałaby coś w stylu że szczęśliwie nikomu nic się nie stało a szklankę zawsze można wymienić.
Tristana. Kto by pomyślał że ta postać tak wiele pozmienia go?
Rumble tak myśląc o niej spojrzał nagle na robota i sobie uświadomił, że jeszcze maszyna nie posiada nazwy. Czy zgadliście kto stał się "chrzestnym" robota? Heh, ku zdumieniu ogółu nazwą stała się..."Tristy".

<Tak, teraz już znacie nazwę i możliwy powód, w tym wspomniana nazwa przy krótkim opisie Rumble'a>

Spojrzał jeszcze raz krytycznie na zabezpieczoną "nogę" w której trzeba było jakoś wkręcić tą przebrzydłą śrubkę. Ale to później. Przypomniał sobie, że miał skoczyć do Tristany po jedną rzecz, którą ostatnio zostawił. Po dłuższej chwili już stał przed drzwiami jej zakątka. Zapukał i usłyszał stęknięcie "Wejść", więc ukrywając ciekawość wszedł. Pierwsze co przykuło jego uwagę była zmęczona postać, która usiłowała dźwignąć całkiem sporą księgę jak na oko strasznie ciężką (bo taka była) na ręce i postawić na półce. Tristana westchnęła ciężko i posłała lekki uśmiech do gościa.
-Po jakie licho chcesz wtargać to coś- wskazał palcem na opasłą księgę, którą przytrzymywała- na półkę?
-Żeby ogarnąć co gdzie jest. U ciebie bardziej by się to przydało- dodała ciszej.
-Słyszałem- odparował.- Ranisz...moją dumę.
-Wiesz, że to tekst Jinx, prawda?- Spojrzała na niego rozbawiona.
-Nie wnika się w szczegóły. Dobra, czekaj, pomogę ci z tym diabelstwem.
Tak więc po kilku próbach w końcu udało im się dźwignąć książkę i postawić i na półce. Oczywiście oboje sapali z wysiłku ale ich zadowolenie było silniejsze.
-Jeśli u mnie też jest taka ciężka, idę na skargę- mruknął przeczesując swoją fryzurę (irokez XD).
-U każdego jest taki egzemplarz- stwierdziła. Po chwili zeskoczyła z miejsca i podeszła do dzbanka wody.- Chcesz wody?
Po natychmiastowym kiwnięciu po chwili oboje żłopali ze szklanek cudowny napój. Po wzniesieniu toastu za udaną pracę ledwo co wzięli po łyku i nagle nastąpił głośny trzask i dudnienie. Zaskoczeni mało co nie wypluli tego co mieli w ustach i obejrzeli się do tyłu jako, że stamtąd dobiegał hałas. To co zobaczyli sprawiło, że prawie się nie rozpłakali.
Otóż półka z książkami leżała na ziemi złamana w pół a egzemplarze były porozrzucane. Jak widać, półka nie wytrzymała ciężaru księgi, tej samej, którą przed chwilą tam wstawili.

środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 16 - Przyjęcie część II

Przemilczam to, że chciałam wstawić opowiadanie wcześniej, no ale szkoła ;-;



Strzelec Meglinga obserwował zdziwiony reakcją Yordla na maszynie. Skąd miał wiedzieć, że Rumble gotował się w środku? Tym czasem on z trudem jeszcze nie trząsł się z wściekłości. Jakim prawem wszyscy Yordle z tej organizacji chcieli się umawiać z jego Tristaną?
Chwila, jaką znowu "jego"?...Natychmiast kiedy to sobie uświadomił, czuł jak robi mu się gorąco. Na szczęście, w porę pojawiła się postać o której było mówione. Gołym okiem było widać, że jest lekko umęczona, prawdopodobnie przez to, że została przywitana przez kolegów po fachu i musiała się napić. Podejrzanie patrzyła jak dwaj Yordle obserwowali się z pode łba. Kiedy upiła łyk, zapytała:
-Co się tu kroi?
-A nic. Właśnie mówiłem koledze jak to ignorowałaś zaproszenia na randki z kolegami z organizacji- powiedział ów znajomy. Lulu, która dopiero co wróciła z tańców i pijąc, jak to usłyszała, wypluła wszystko co miała w buzi na ziemię. Białowłosa zaczęła się śmiać. Po chwili się opanowała.
-Mam ci przypomnieć dlaczego tak robiłam? Czy może już ci wypadło z głowy jak jechaliście po całości z dwójki moich przyjaciół?
Rumble natychmiast zainteresował się tym co zaczęła mówić.
-Czy może wasze teksty jak dołączyłam?  Nie, naprawdę nie wiem dlaczego tak robiłam- jej sarkazm był wręcz namacalny. Lulu patrzyła na nią z uśmiechem. W końcu nieznany strzelec opuścił ramiona i poszedł. Natychmiast Czarodziejka zaczęła bić brawo.
-To było świetne!- Zawołała.
-Nieźle, całkiem nieźle- powiedział Rumble cudem powstrzymując śmiech. Natychmiast ze śmiechu przeszedł w wstręt widząc jak znienawidzony Heimerdinger idzie raźno w ich kierunku. Ignorując Mechanicznego Zabijakę, ukłonił się Strzelcowi Meglinga.
-Panienka zechce zatańczyć?
Yordl na maszynie dopiero teraz sobie uświadomił, że grają szybką melodię. Widząc szok w oczach koleżanki, luźno powiedział:
-Nigdzie z tobą nie idzie.
-Twoje zdanie u mnie liczy się w zeru procentach- odparł ten z gęstą czupryną. Bez zastanowienia zeskoczył ze swojego dzieła i spokojnie chwycił będącą w szoku Tristanę z tekstem że to on idzie z nią tańczyć.Miał wręcz ubaw z miny koleżanki, która była w głębokim szoku. Ignorował własne myśli podczas ich wspólnych tańców, sprawa obróciła się diametralnie kiedy na sam piosenki obrócił nią o 360 stopni i znalazła się w jego uścisku. Przez chwile patrzyli na siebie w totalnym osłupieniu i dopiero po usłyszeniu gwizdów i raczej nieprzyjemnych komentarzy, natychmiast odskoczyli od siebie jak oparzeni. Kiedy ponownie usłyszeli niewybredne komentarze które zamieniły się w popiskiwanie, odwrócili głowy. Ich oczom ukazała się Lulu ze zwycięskim uśmiechem pokazująca na zgraje piszczących stworzeń. To byli ci, którzy gwizdali. Nasza dwójka zaczęła się śmiać, aż łzy im poleciały.
W końcu impreza zbliżała się do końca a została zwieńczona fajerwerkami. Ostatecznie wszyscy zaczęli się rozchodzić. W drodze powrotnej Lulu zapytała wesoło:
-I jak? Nieźle było, co?
-Tak, bardzo- zaśmiała się Tristana.
Rozmowa w końcu ucichła i każdy był pogrążony we własnych myślach. Rumble i Tristana nawet nie wiedzieli, że wspominają o tym samym- ich tańcu i pewnego rodzaju przytulenia...

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 15 - Przyjęcie część I

Tak sobie myślę, że ten epizod, będzie  dwóch częściach...XD




Rumble nie zdążył jej odpowiedzieć kiedy ponownie zapukano do jego drzwi. Tym razem w progu zjawił się Yordl nie należący do grona League. Trzęsąc się podał dwójce dwie koperty i zaraz po tym uciekł tak, że się po nim kurzyło ale tylko do drzwi. Oboje od razu rozerwali koperty i spostrzegli że są to zaproszenia do przyjęcia Yordli w Bandle City. Impreza miała się odbyć za dwa dni. Tristana natychmiast pokazała swój entuzjazm.
-Och, świetny program! Musimy tam iść!
Rumble niezbyt chętnie podchodził do tego wydarzenia. Wychodziło na to, że przyjęcie jest wydane bez powodu ale czuł, że jest w tym haczyk. Z początku nie zamierzał tam się wybrać  i tego zdania się trzymał do wyznaczonego dnia. Właśnie godzinę przed rozpoczęciem przyjęcia Rumble był zajęty kończąc ulepszanie pancerza robota, kiedy bez pukania weszła, a któż by inny?, Tristana w swoim kombinezonie Strzelców Meglinga z wyrzutnia kul armatnich pod pachą. Bez słowa, podeszła do niego i złapawszy go za rękę, wywlekła z pokoju (osobiście to bym usiadła i oglądała scenę jedząc popcorn XD przyp.aut.) ignorując jego wrzaski. Kiedy znaleźli się przed drzwiami, w końcu udało mu się wyrwać z jej żelaznego uścisku. Był nieźle zdumiony jej siłą i uparciem.
-Co ty robisz!?
-Idziesz na imprezę Yordli i nie mam zamiaru słyszeć sprzeciwu.- "Jak matka" pomyślał sobie widząc jej wyraz twarzy. Podniósł ręce na znak poddania się i mówiąc, że musi się przebrać (cały w smaru), znalazł się w pokoju. Tak naprawdę nie miał zamiaru nigdzie iść, nawet z Tristaną. To nawet, spowodowało u niego lekki rumieniec. Rozglądnął się po pokoju i z trudem się przebrał. Nagle naszła go myśl- okno! Od razu podbiegł do niego i otworzył ale musiał z rezygnować z tego pomysłu, przez czuwającą pod nim Lulu.
-Nawet nie myśl, że uciekniesz!- Pomachała mu wesoło. Natychmiast zatrzasnął okno i wskoczywszy na robota leniwie kierował się ku drzwi. Tristana widząc robota, uniosła brew z pytaniem w oczach.
-Jak coś i tak wracam.
-Nie lubisz innych czy co?- Przewróciwszy oczami nie czekała na odpowiedź. Kiedy wyszli z budynku mieszkalnego, natychmiast dołączyła do nich Lulu. Na miejscu mieli być pozostali: Gnar, Veigar (ciekawe jakim cudem on został zmuszony?) i...Heimerdinger. Reakcja Zmechanizowanego Zabijaki była łatwa do przewidzenia, jednak widząc spojrzenie Strzelca Meglinga, które gdyby było karabinami, leżałby na najbliższej ścianie jako wykrwawiająca się miazga. Westchnął.
Na miejscu już całą trójka została radośnie powitana. Tristana ledwo zdążyła się przywitać a już została porwana przez kolegów po fachu. Wróżkowa Czarodziejka natomiast została pilnując Rumble'a. Rozglądała się zaciekawiona po uczestnikach ale najbardziej przykuwali jej uwagę Strzelcy Meglinga. Nagle coś sobie uświadomiła.
-Czy wszyscy Strzelcy Meglinga zostali zaproszeni na ta imprezę?
-Z tego co mówiła Tristana, wychodzi na to, że tak. A co?
-Spójrz, czy widzisz prócz Tristany inną Yordlankę w kombinezonie?- Pytanie wyraźnie zaciekawiło Rumble'a i rozejrzał się. Po chwili czuł jak mu oczy wychodzą na orbit.
-Tylko ją widzę.
-Więc ona jest tam sama? Reszta to faceci?
Jak na zawołanie, podszedł po picie nieznany Yordl z tejże organizacji. Lulu natychmiast go zapytała nie mogąc powstrzymać ciekawości.
-Ile jest u was Yordlanek?- Nieznajomy spojrzał na nią jakby właśnie mu powiedziała, że jest obcym z innej planety.
-Jest tylko Tristana, ta która została zaproszona do League. I tak się nie znamy, więc mogę ci śmiało powiedzieć że naprawdę jest niezła jako dziewczyna a jako Strzelec to nie ma sobie równych u nas. Szkoda, że zawsze ignorowała zaproszenia na spotkania we dwoje każdego.
Rumble słysząc te słowa, zacisnął pięści.

środa, 19 listopada 2014

Rozdział 14 - Walka przeciw sobie, część IV

Kto powiedział, że choroba nie dopisuje wenie, podpisuje się pod nim...


Ataki całej dziesiątki latały teraz w każde miejsce, wyznaczając przy tym nowe kierunki świata. Stwory nawet nie miały okazji przejść kilku metrów zanim zostały wybite przez innych walczących. Co chwila ktoś padał z ręki przeciwnika z asystą całej drużyny. Ogień, kule armatnie, prąd, naboje, leczenie...Absolutnie wszystkie umiejętności latały od postaci do postaci. Fioletowi jednak przejęli inicjatywę cofając Niebieskich do ich bazy. W każdym momencie miało dojść do zniszczenia ich naxusa. Drużyna z dolnej bazy jednak nie dawała za wygraną, każdy mężnie atakował lub bronił innych ze skutkiem śmiertelnym.
Strzelca Meglinga zaskoczyło nagłe zniknięcie Vi. Po chwili patrząc na mapę, zorientowała się, że w kilka chwil zaraz zniszczy im wieżę na górnej alei. Biegnąc w kierunku zagrożenia niewiele ją obchodziło, że ma mało zdrowia. Nic więc dziwnego, że po chwili dołączyła do niej Soraka co chwile lecząc. Będąc na miejscu zrozumiały że wieża padnie lada chwila ale Vi także. Bez słów Tristana doskoczyła do niej z Rakietowego Skoku i celując w nią użyła swojego ulti wprost pod wieżę. Soraka zadbała o to, aby nie mogła atakować- użycie Równonocy wraz z dwoma atakami Tristany poskutkowało tym, że Vi padła ostatecznie z ręki Gwiezdnego Dziecka.
Niestety cała gra była na ukończeniu z uwieńczeniem sukcesu Fioletowych. Na nic nie zdało się unicestwianie przeciwników, to stwory ostatecznie zniszczyły niebieskiego nexusa. Tuż po ogłoszeniu wyników, każdy ze zwycięskiej ekipy gratulował sobie nawzajem, szczególnie z przeciwnikami. Po gratulacjach nastąpiło zauważanie swoich i innych błędów. W tym jednak nie brali udział Yordle, ponieważ woleli zająć się sobą. Rumble zaraz jak tylko wrócił do siebie, natychmiast chciał zacząć poprawiać robota ale cóż, nie miał na to ochoty (!). Kopał tylko leżące śrubki, kiedy ktoś nagle do niego zapukał. Po okrzyku "Wejść!", w progu stanęła Tristana. Rumble'owi prawie szczęka opadła widząc jej zadowolenie. Kiedy stanęła obok niego, ten zapytał się może niezbyt grzecznie:
-Co się tak szczerzysz?- Natychmiast pożałował tego pytania, bo zgasł jej uśmiech ale po chwili ponownie wrócił.
-A co, nie można? Poza tym spóźnione gratulacje z wygranej. Ładną wtedy zasadzkę zrobiliście we trójkę- roześmiała się mimo faktu, że to wtedy ona została wysłana martwa do bazy, właśnie przez tego u kogo właśnie przebywała.
-Weź mi o tym nie przypominaj.
-Dlaczego?..No nic, przyszłam do ciebie w sprawie robota.
-Wiedziałem, że coś się szykuje...W czym rzecz?
-Ulepsz sobie pancerz na tyłach za szybko od takich strzałów padałeś.
-A ty nie?
-Ja to inna sprawa, to ty w tym towarzystwie poruszasz się na wielkim robocie. Ja muszę sobie kupować przedmioty na pancerz i atak i jest cacy.
-Totemy są też ważne. gdybyś wtedy w dżungli postawiła jeden w zaroślach, raczej dałabyś radę uciec.
-Kapnęłam się zanim dałeś ostateczny cios. Ale tak, mogłam ale zapomniałam kupić- roześmiała się.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 13 - Walka przeciw sobie, część III

Bardzo przepraszam czytających! Od ostatniego opowiadania byłam zasypywana konkursami (nawet dziś musiałam napisać -.-). Dopiero teraz jestem w stanie pisać, ale i tak będzie zdecydowanie za  krótko...

Sytuacja niebieskiej drużyny zrobiła się tragiczna. W momencie, kiedy Ryze zdobył podwójne zabójstwo niszcząc najpierw Sorakę a zaraz po niej Kennen'a padła najgorsza dla niebieskich informacja- zostali unicestwieni przez przeciwników. Nasza bohaterka, która jako pierwsza ożyła, natychmiast natarła na wrogów, którzy lada chwila mieli zniszczyć wieżę chroniąca inhibitor. Tristanie w tym momencie puściły nerwy. Z dzikim wrzaskiem rzuciła się na przeciwników atakując im wszystkim co popadnie (epicki stan furii XD). Nim minęło 10 sekund ta już zdobyła 3 trupy. Rumble i Vi cofali się z reszta życia ale to ją nie powstrzymało. Z Rakietowym Skokiem rzuciła się na Vi przy czym ja dobiła. Jednak kiedy miała unicestwić wrogów zdobywając pentakill...nie była w stanie dobić znajomego. Wówczas Kennen krzyknął:
-Pamiętaj, że to on cię zabił w zasadzce!
Tristana z wyrzutami sumienia załatwiła Rumble'a ale ten chwile przed padnięciem dodał do niej:
-Taka rekompensata.
Drużyna zmotywowana unicestwieniem przeciwnej drużyny szybko pozbyła się stworów zbliżających się do inhibitora aby następnie uderzyć w przeciwny inhibitor- poczciwe są te potworki. Nie zdołali zniszczyć wrogiego nexusa, ponieważ przeoczyli fakt, że z górnej alei ze stworkami przyszła ponownie Vi i w krótkim czasie pozbyła się niebieskiego inhibitora. Jinx natychmiast załatwiła sprawę po swojemu- używając swojej super umiejętności, wycelowała właśnie w nią z wesołym ale nieco dziwnym tekstem:
-Łap, Wielka Łapo!
Po chwili Wystrzałowa Wariatka miała ubaw, ponieważ przez to, że Vi miała niewiele życia, natychmiast po dostaniu rakiety Jinx, padła. Sojusznicy, natychmiast natarli na nieprzyjazną drużynę aby zniszczyć nexusa, jednak ci dzielnie bronili przejścia...

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 12 - Walka przeciw sobie, część II

Em, bardzo krótka część. Miała być w poniedziałek miniony ale plany się skomplikowały przez fale konkursów...



Walka rozkręcała się na dobre a do przelania pierwszej krwi wciąż było daleko. Do czasu...
Każdy walczący już miał odblokowaną specjalną umiejętność ( żeby ułatwić sprawę, nazywana będzie "eska"/"ulti"). Walka wszystkich przeniosła się już na środkową aleje, przez co Jinx cieszyła się jak dziecko strzelając rakietami do wrogów. Sprawa uległa gwałtownej zmianie kiedy Gnar przemienił się w Mega Gnara i całą piątkę cisnął na ścianę. oszołomieni byli bezbronni wobec zmasowanego ataku. Być może byłby pentakill czy od razu unicestwienie drużyny, gdyby nie poświęcenie Gwiezdnego Dziecka. Soraka bowiem użyciem eski- Życzenia, uzdrowiła sojuszników, dodatkowo wzmocniła Kennen'a aby po chwili paść padając ofiarą pierwszej krwi przez Tresh'a. Kiedy martwa oczekiwała powrotu do walki, gorąco kibicowała "swoim" w potyczce. Wykorzystanie Życzenia przechyliło sztangę na korzyść sojuszników, przez co po chwili Tresh został wyeliminowany na chwilę a po chwili dołączyła do niego Vi, zestrzelona ulti Jinx. Ryze, Gnar oraz Rumble cofnęli się pod wieżę aby w następnym momencie rozprzestrzenić się w dżungli. Tristana niczego nieświadoma skierowała się w kierunku gąszczu. Nie dziwmy się jej przerażeniu kiedy to została unieruchomiona przez Ryze'a i zaatakowana przez Gnara.
"Zaraz będzie po mnie"-pomyślała widząc, że jej zdrowie maleje w drastycznym tempie. Akurat z naprzeciwka wyszedł Rumble na swojej maszynie i nie domyślając się, że to jego koleżanka została schwytana w pułapkę, natychmiast użył Ognioluja i to właśnie on wykończył Tristane. Kiedy zdał sobie sprawę, co zrobił znieruchomiał. Jego szok szczególnie skupił się na jej wzroku- pełnym zdziwienia i bezradności.
Vi nie podzielała szoku Yordla na maszynie ale gratulowała mu krzycząc i zagrzewając innych do walki. Sama natarła w kierunku Jinx ale, o jej, weszła prosto na jej gryzaka. Chwilowe unieruchomienie "Wielkiej Łapy"wykorzystał Kennen wysyłając ją poległą do bazy. W tym samym czasie Tresh a także Master Yi zniszczyli wieżę przeciwników.. Rywalizacja zaostrzyła się niesamowicie- teraz każdy każdego lał i atakowała nie patrząc gdzie celuje. Chociaż scena wydaje się wzięta rodem z jakiejś komedii, w rzeczywistości to było piekło.
W pewnym momencie były dwa trupy: w końcu Jinx padła wraz z Masterem Yi. Ich zabójcami był Ryze z asystą całej drużyny. Sytuacja robiła się coraz groźniejsza, przez sam fakt braku dwójki członków drużyny jak i przez zniszczenie kolejnej wieży...

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 11 - Walka przeciw sobie, część I

Rozdziały teraz będą się pojawiać najpewniej raz w tygodniu (dzięki szkoło), ale postaram się też częściej pisać.


Cała dziesiątka bohaterów ruszyła do przydzielonych baz: Jinx, Kennen, Master Yi, Soraka i Tristana na dolną niebieską a pozostała piątka czyli Vi, Ryze, Gnar, Tresh oraz Rumble na górną fioletową. Nasza para bohaterów bardzo niechętnie podchodziła do obecnej walki, zwłaszcza przez to, że są zmuszeni walczyć przeciwko sobie. Ich zdania najbardziej nie popierała Wystrzałowa Wariatka- Jinx. Prawdopodobnie dlatego, że, heh, uwielbia siać zniszczenie i wywoływać masowe histerie. Ewentualnie też dlatego, że będzie się tłuc z Vi (sami sobie oceńcie). Nic dziwnego, że jak tylko mogli wszyscy ruszać, ta jako pierwsza wyskoczyła z bazy, całkiem dosłownie.
Ustawienia na alejach było następujące: na topie (górna aleja) znaleźli się Master Yi wraz z Soraką, mida (środkowa aleja) przywłaszczyła sobie Jinx, natomiast Kennen z Tristaną trafili na bota (dolna aleja). Oczywiście każdy mógł się zmieniać ustawieniem w razie potrzeby. Kennen rzucił do koleżanki tylko jedno zdanie, ale dosyć istotne:
-W razie czego, cofaj się i zostaw ich mnie.
"Jaki pewny"- pomyślała Strzelczyni Meglinga obserwując przez chwilę ninje o przydomku Serce Nawałnicy. Nim pojawiły się stwory, spojrzała na mapę potyczki. Ku jej zdumieniu i rozbawieniu, Vi zjawiła się dokładnie na tej samej alei co Jinx. Ktoś mógłby przysiąc, że "Wielka Łapa" (tak Jinx określa Vi) wrzasnęła wściekle na widok rywalki, która wybuchła śmiechem.
Mimo tego przedstawienia, należało się skupić na swojej alei. Ciężko było w to uwierzyć, ale nikt ale to nikt się nie pojawił. Dlaczego? Już po minucie top wzywał o pomoc, ponieważ ani Master ani Soraka nie wyrabiali się skoro ich była dwójka a przybyła czwórka przeciwników, prócz Vi. Tą zapewne nic nie interesowało prócz zlania Jinx.
-Leć na topa!- krzyknął Kennen nacierając na wieżę wroga. Białowłosa bez sprzeciwu biegła na najbardziej oddaloną aleje. I zbliżając się do krzaków prawie dostała zawału serca, jak tu znienacka pojawił się...Rumble. Przez chwile patrzyli na siebie, zanim kolczasta maczuga zbliżała się ku głowie Tristany. Ta w porę odskoczyła dzięki czemu broń opadła na ziemię. O dziwo, Yordl na maszynie nawet nie próbował atakować, został w miejscu obserwując ją, która używając rakietowego skoku znalazła się znacznie dalej. Kiedy znikła z pola widzenia, bez emocji zgłosił drużynie:
-Uwaga od strony rzeki, ktoś do was biegnie.
Tristana z kolei zgłosiła przede wszystkim ostrzeżenie do Jinx:
-Uwaga, w krzakach.
Nim nasza bohaterka znalazła się na topie, potyczka przeniosła się do dżungli. Yi ostatnimi siłami wykonał Cios Alfa i widząc posiłki, zamierzał teleportować się do bazy. Tristana zużyła ładunek leczący aby uzdrowić paradoksalnie uzdrowicielkę. Dzięki temu, Soraka miała wystarczająco dużo życia aby ratować od pierwszej krwi naszą bohaterkę. Niestety, z tyłu wyskoczył ponownie Rumble i czwórka przeciwników otoczyła sojuszniczą dwójkę.
-Na trzy...-powiedziało Gwiezdne Dziecko na tyle cicho, że tylko Tristana ją usłyszała.- Trzy!
W tym samym momencie zostały użyte Równonoc uzdrowicielki i Rokietowy Skok białowłosej. obie po chwili się teleportowały aby zdobyć jak największą przewagę odległości do ucieczki. Chroniąc się za sojuszniczą wieżą, dopiero wtedy mogły spokojnie powrócić do bazy.
Minęło już dobre dziesięć minut od rozpoczęcia walk, a w dalszym ciągu nie było wieści o pierwszej krwi.

Oficjalnie przyznaję, że ten rozdział miał być dodany parę dni temu ale były problemy z internetem. Dlatego też rozdział o tej potyczce jest podzielony na kilka części.

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 10 - Niejasności, a może odwrotnie?

Czytelników (jeśli tacy są) bardzo przepraszam za tydzień bez jakiegokolwiek opowiadania. Jak każdy mam szkołę a do tego dochodzi nadrabianie zaległości...Ale kij z tym, czas na rozdział!


Kiedy już wszyscy jakimś cudem się uspokoili po fali śmiechu, co było wielce trudnym zadaniem, każdy kto brał udział w incydencie z przed chwili, sięgnęli po pierwsze lepsze picie. Kiedy już odetchnęli z ulgą, wrócili do swoich zajęć. Rumble z niedowierzaniem i zdumieniem rozglądał się po znajomych twarzach najpewniej szukając źródła tego chaosu. Po chwili bezowocnych poszukiwań, sięgnął po jabłko i wyszedł z pomieszczenia.
-MAM CIĘ!!!- Nasz bohater aż się zadławił z szoku, kiedy nagle przed nim wyskoczyła Tristana. Kiedy zaczął sinieć (co było ciężkie do zauważenia przez jego futro), białowłosa odratowała go. Spojrzał wściekle na owoc, który przed chwilą jadł i rzucił nim gdzieś w bok.
-Co ty robisz?!
-Sry, czaiłam się na Annie- powiedziała nieco skołowana bohaterka.
-I  przypadkiem akurat ja się pojawiłem?!
-Skąd miałam wiedzieć, że to ty?- W ramach pokazania tego błędu, przejechała sobie dłonią po twarzy przewracając oczami.
-Zanim wyskakujesz zza rogu, to powinnaś się upewnić kto idzie!- Rumble'owi żyłka już pulsowała ze złości. Jednak w momencie kiedy koleżanka smutno spuściła głowę i szepnęła równie przygnębiającym tonem "Przepraszam", jego złość w trybie natychmiastowym znikła, jak gdyby ktoś spuścił szybko całe powietrze z balonika. Zrobił jedynie duże oczy, po czym z lekkim oporem położył rękę na jej ramieniu. Zdziwiona podniosła głowę i ich spojrzenia się napotkały.
-Ej no, pomyłki się zdarzają . To ja powinienem ciebie przeprosić.
-Ale za co?
-Za ten niepotrzebny wybuch.
-No, akurat miałeś prawo tak zareagować: zezłościć się.
-Na innych tak ale nie na ciebie- wymknęło mu się, czego wcale nie miał zamiaru powiedzieć. To było takie zawstydzające wyznanie, osobiste, że aż się zaczerwienił i teraz to on spuścił głowę. Kiedy jednak poczuł jak ona delikatnie podnosi jego głowę, najpewniej poczuł podobny szok do jej z sprzed chwili. W chwili kiedy ich oczy ponownie się spotkały, ona lekko się zarumieniła.
-Ja też nie potrafię się na ciebie zdenerwować.
-Eeej! Co wy tam robicie?!- Kiedy na horyzoncie zjawiła się Lulu, oboje zdali sobie sprawę, że ich twarze dzieliła znacznie mniejsza odległość niż chwilę temu. Jak oparzeni, natychmiast od siebie się odsunęli.
-Sorki jeśli wam przeszkodziłam- powiedziała niewinnie z odmiennym uśmiechem czarodziejka. Reakcją na te słowa było zaczerwienie obojga, przez co wyglądali jak dorodne buraczki. Kiedy tylko w podskokach ich opuściła śmiejąc się, spojrzeli na siebie.
-Nic tu nie zaszło- powiedział on szybko.
-Popieram- dodała i rozeszli się wzbogaceni o świadomość, że nawzajem nie są w stanie się na siebie złościć... Niestety a może stety po chwili musieli zejść na główny plac, ponieważ zaraz miały się rozpocząć kolejne walki bohaterów. Ku zaskoczeniu obojga, nie trafili do jednej tej samej drużyny...W skład pierwszej ekipy weszli w skład Jinx, która zaczęła się śmiać, Kennen, Master Yi, Soraka i Tristana. Przeciwnikami okazali się Vi (tą aż korciło, żeby walnąć Jinx, która jeszcze głośniej się śmiała), Ryze, Gnar, Tresh...i Rumble. W myślach jęknął, kiedy zobaczył że musi walczyć z koleżanką...

poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 9 - Pośmiejmy się!

Mówiąc szczerze, do teraz powinny pojawić się dwa kolejne rozdziały ale przez weekendowy wypad na wycieczki rodzinne tak wyszło...Więc zapraszam do czytania :D

-W każdym razie twoja skromność bije na głowę- powiedziała białowłosa ocierając łzy śmiechu.- A tak się jeszcze nigdy nie ubawiłam.
-Czekaj, nie rozumiem co cię teraz tak bawi...- Kiedy Tristana powtórzyła mu jego własny tekst z przed chwili, Rumble uniósł brwi.- ...I?
-Możesz sobie być ekstra super, ale to mój pokój- puściła do niego oczko ze znaczącym uśmiechem. Ku jej zdziwieniu, ten się zmieszał i lekko zarumienił.- A chwili obecnej, możesz wyjść? Jestem padnięta.
Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi, przemknęło mu po głowie tylko jedno pytanie: "Co ja u licha robię?". Resztę dnia spędził dopracowując swoją maszynę, z kolei nasza bohaterka w najlepsze sobie spała.

~Następnego dnia~

Annie od dłuższego czasu dobijała się do drzwi pokoju Strzelczyni Meglinga, bez skutku. Zaniepokojona, podeszła szybkim krokiem do mieszkającej tuż obok Ashe, która dopiero co się ubrała. Nie podzieliwszy obaw dziewczynki, uspokoiła ją i dodała, że "zaginiona" prawdopodobnie jeszcze śpi. Było to bardzo prawdopodobne, bo jest to nowa członkini League i świeżo po pierwszym meczu. Ba, nawet zaspana Lulu (efekt całonocnej zabawy z magią), po namyśle przyznała rację Lodowej Łuczniczce. I tak podczas wymianie zdań z Janną, do pomieszczenia weszła Tristana, w pełni wypoczęta.
-Doberek- powiedziała z uśmiechem zebranym. Nim większość, zdążyła cokolwiek powiedzieć, Annie przegoniła ich doskakując odnalezionej z pytaniami typu gdzie byłaś, co robiłaś itp.
-No, byłam u siebie-odparła nieco zdziwiona.
-Co robiłaś?!
-Spałam, wczoraj byłam wykończona.
-Iii?
-I?
-Przecież tak długo nie można spać! Nawet nowicjusze tak długo nie śpią!
-Em, Annie, ja jestem strasznym śpiochem- odparła Tristana i zaczęła się śmiać a z nią wszyscy.
W momencie, kiedy Rumble wszedł do pomieszczenia i zobaczył grupę śmiejącą się, zresztą prawie już konającą, uniósł brew i zapytał zdziwiony:
-Co się dzieje? Umarł ktoś czy jak?
Po tym pytaniu, ktokolwiek jeszcze cudem stał na nogach lub się nie śmiał, w trybie natychmiastowym dołączył do zwijających się bohaterów. Nic dziwnego, skoro ten śmiech tak bardzo już się udzielał...

Niestety, rozdział wyszedł za bardzo krótki Y^Y

czwartek, 25 września 2014

Rozdział 8 - Wyjdź i nie wracaj

Choroba sprawia, że ewidentnie mi się nic nie chcę, nawet pisać ;_;
Ale postaram się coś tu napisać...Dedykuje  rozdział tym, którzy chociaż raz weszli na bloga (nie sugerujcie się tytułem XD).


-Mi tam się wydaje, że było stanowczo za łatwo- powiedział Rumble opierając głowę na splecionych ramionach z tyłu głowy. Ashe zamyśliła się.
-To może mieć sens. Zauważyliście, że jakoś nikt nie wysilał się przy atakach? Przy bronieniu wież podobna sytuacja.
-Mam wrażenie to była taryfa ulgowa przez to, że to było moje pierwsze starcie- stwierdziła Tristana odkładając broń. Lulu niepewnie kiwnęła głową.
-To może być prawda. Jak sądzicie?- Lulu spojrzała po sojuszniczych bohaterach, którzy najwidoczniej przyznali Wróżkowej Czarodziejce rację. Zmechanizowany Zabijaka zeskoczył z robota.
-Jeśli macie racje, to to było zbyt łatwe i dopiero gorzej będzie przy następnych walkach.- Po tych słowach spojrzał ze znakiem zapytania znacząco na koleżankę, która zaczęła czyścić broń, zupełnie jakby ta rozmowa jej nie dotyczyła. W pewnym momencie nasz bohater przyłapał się na tym, że ponownie martwi się o nią. Mimowolnie na jego twarz wypłynęły ledwo widoczne rumieńce. Niestety, Lulu to zauważyła, kiedy to pozostali opuścili ich.
-Rumble, znowu myślisz o Tristanie, hm?- Spojrzała na niego znacząco. On natychmiast przekręcił głową i szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia, całkowicie zapominając o pozostawionej maszynie. Lulu uśmiechnęła się pod nosem.- Hehe, miałam rację.
W swoim pokoju Strzelec Meglinga dalej czyściła wyrzutnię kul armatnich myślami będąc na polu walki. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Po krzyku "proszę", w progu pojawił się inny Yordl- Heimerdinger. Po wymianie powitania, gość usiadł naprzeciw bohaterki i zaczął mówić:
-Twoja broń jest naprawdę porządna, mógłbym ja obejrzeć?
-Wybacz profesorze ale nie.- Nim zdążył nalegać w niezamkniętych drzwiach pokazała się głowa Rumble'a. Jego wściekła mina była tak niesamowita, że Tristana w duchu zaczęła się zarazem śmiać jak i bać. Ten jednak zamiast coś rzucić do niej, natychmiast stanął za pierwszym gościem.
-Co ty tu robisz u niej?- Syknął wściekły. Heimerdinger spojrzał na niego z wyższością.
-Już odwiedzić nowicjuszki nie można?
-Jej nie- Tristana aż się zdziwiła widząc jak dwaj Yordle sprzeczają się o nią. Zaciekawiona rozwojem akcji odłożył co miała pod ręką. Pewnie na waszym miejscu wzięłaby popcorn, hm? (XD) Białowłosa domyślając się, że zaraz zaczną się szarpać, wstała pewnym krokiem.
-Profesorze, proszę opuścić mój pokój.- Widząc jej upartość westchnął i wyszedł bez słowa. Po chwili usłyszała jak Rumble mruczy pod nosem "Wyjdź i nie wracaj".- Tak w ogóle to czemu przyszedłeś?- Zwróciła się z pytaniem do tego, który został.
-Tak jakoś samo wyszło- mruknął i kopnął kulkę. "Speszył się?"- pomyślała Tristana ze zdziwieniem.- Jak zauważyłem, że masz drzwi otwarte to wszedłem i zauważyłem Go.
-Spięcie jest między wami?
-Nawet niezłe, stare dzieje i nawet obecne...Czego od ciebie chciał?
-Chciał obejrzeć moją wyrzutnie kul armatnich.- Powiedziała powoli, po chwili on zaczął miotać przekleństwami.- Ej, uspokój się!
-Co za typ! Jeszcze czego!- Miotał się wściekle. Natychmiast przestał, kiedy wrzasnęła mu do ucha po imieniu.
-Jak będziesz tak się zachowywał, też opuścisz mój pokój- wskazał znacząco kciukiem na drzwi, na co Rumble uśmiechnął się nieco kpiąco.
-Mnie tam nie wywalisz.
-Daj chociaż jeden powód- założyła ramię o ramię.
-Jestem zbyt super, żebyś to zrobiła.
Tristana natychmiast zaczęła się śmiać. Widząc reakcje koleżanki, najpierw spojrzał na nią zdumiony a następnie dołączył do niej w śmiechu.

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 7 - Starcie

Ekhem, wena napadła mnie podczas lekcji.
Dedykuje ten rozdział każdemu kto zalazł mi dziś za skórę >D



Wszyscy sojusznicy (prócz tej wredoty Rumble'a XD), zastanawiali się czy Tristana da sobie radę w pierwszym poważnym starciu. Ta tylko szykowała się bez cienia emocji, chociaż w środku się trzęsła. Annie poklepała ją radośnie w ramię.
-Jak będą cię nękać, dam im Tibbers'a- uśmiechnęła się szeroko. Tristana nie wiedziała czy się śmiać czy płakać. Lulu ją uścisnęła i dodała, że wszędzie będzie rzucała zaklęcia gdzie popadnie. W tym momencie białowłosej opadły ramiona.
-Po prostu walczmy, jakoś chyba dam sobie radę.
W tym momencie zaczęły się dyskusje kto bierze na siebie jakie aleje (są 3- górna- top, środkowa- mid i dolna- bot). Po długich obmyślaniach postanowiono, że Rumble i Tristana pójdą na górną aleje, Annie na środkową a Ashe z Lulu wezmą dolną. Wydawało się, że wszyscy podzielają to zdanie, więc pokupowali wybrane przedmioty i ruszyli na swoje miejsca.
-Dasz sobie radę?- Zapytał od tak Rumble.
-Mam nadzieję- odparła, ściskając mocniej broń. W końcu wszyscy bohaterowie usłyszeli sygnał bojowy i razem ruszyli do boju. Podczas kiedy "stwory" walczące zaczęły się tłuc, wówczas wszystkich w linii prostej wyrzuciło w powietrze. Oznaczało to jedno- Janna jest na górnej alei, a za nią zmaterializował się Nunu. Jednak po krótkiej chwili, zniknęli tak szybko jak się pojawili. Yordle z topa spojrzeli po sobie. Coś tu się święci. Zaraz po tym, Annie z mida prosiła o pomoc. Nikt nie zdążył do niej dobiec, bo w następnym momencie pojawił się komunikat "Pierwszej krwi" jaką była Annie. Nieciekawą wiadomością był fakt, że cała wroga piątka ją ubiła w trybie natychmiastowym.
-Wszyscy na mida!- Wrzasnął Rumble i oboje ruszyli we wskazanym kierunku. Wszyscy znaleźli się zresztą w ostatnich chwilach zanim wieże zniszczono. Dzięki temu, że wszyscy na raz użyli umiejętności na tłum, od razu rozbili ich zgraję ale do zabójstwa było jeszcze daleko. Mimo to, ocalili wieżę by następnie odeprzeć atak.
Lulu w porę zauważyła Cassiopeie czającą się za Ashe i zaatakowała ją Fanaberią, natomiast Lodowa Łuczniczka uderzyła połączeniem Lodowego Strzału i Salwy, dzięki czemu razem pozbyły się chwilowo hybrydy człowieka z wężem. Drużyna z trzema Yordlami zaczynała prowadzić...
-Rumble, tarcza!- krzyknęła Tristana bliska padnięcia. W idealnym momencie włączył daną ochronę, a na widok Kennen'a coraz bliżej koleżanki natarł na niego z Ognioplujem ratując ją przez zdobyciem jej śmierci. Tristana korzystając z okazji, teleportowała się do bazy z zamiarem kupienia kilku przedmiotów. Kiedy wszystko miała pod ręką usłyszała przykrą wiadomość- Lulu pomagając w ucieczce Ashe, padła przez Janne. Aby nieco "rozbawić" przeciwników, Ashe z niskim zdrowiem była goniona przez Nunu.  Sojusznicy byli za daleko aby pomóc Łuczniczce, dlatego Tristana popędziła do niej w trybie ekspresowym. Będąc w pobliżu, natychmiast uruchomiła Szybki Ostrzał po czym ruszyła na Jeźdźca Yeti aby skoczyć tuż za nim przy pomocy Rakietowego Skoku i natychmiast użyła swojej super-umiejętności: Niszczącego Strzału w kierunku Ashe. Zrozumiawszy ten cel, Ashe wykończyła Nunu Zaczarowaną Kryształową Strzałą. 
Tymczasem na dalszej alei Annie właśnie zniszczyła drugą wieżę przeciwników. Zauważywszy  nadciągającą Sonę, przywołała Tibbers'a, przez co Wirtuozka Strun w trybie natychmiastowym padła. Wszyscy ponownie skupili się na środkowej alei. Lodowa Łuczniczka nagle krzyknęła:
-Rumble, Wyrównywacz!- Wszyscy sojusznicy zrozumieli cel Ashe. Bez dalszego poganiania, Tristana skoczyła do przeciwników Rakietowym Skokiem zdobywając potrójne zabójstwo. U schyłku życia Sona skierowała w ich kierunku Crescendo, przez co cała piątka przez chwilę tańczyła, jednak już w następnym etapie walki, Annie spaliła niemowę, niestety nie zauważając Cassiopei kiedy ta użyła w ich kierunku ulti. Na szczęście zamiast unieruchomić wszystkich, skończyło się tylko na spowolnieniu, ponieważ nikt nie spojrzał wprost na hybrydę. Kiedy tylko Lulu zabiła ją, cała piątka mężnie zniszczyła następna wieżę i inhibitor. Przechodząc do zlikwidowania ostatnich dwóch wież dzielących ich od wrogiego Nexusa zostali poinformowani, że wrogowie zniszczyli jedną z ich wież. Jednak co to dało skoro ich Nexus zaraz miał ulec zniszczeniu? No właśnie, nic. 
I właśnie w ten sposób wygrali mecz. Kiedy wszystko się skończyło, gratulowano sobie nawzajem po czym rozchodzili się w swoje strony. Lulu klepnęła Tristane w ramię.
-A ty się bałaś, że przegramy- zachichotała.
-Pierwsze koty za płoty. Dobrze mieć pierwsza walkę za sobą- uśmiechnęła się białowłosa.

sobota, 20 września 2014

Rozdział 6 - Przygotowania wojenne

Dzisiejsze opowiadanie jest niesamowicie krótkie bo zabrakło weny Y^Y
Rekompensata będzie w kolejnym :D


Następnego dnia, Rumble ponownie spróbował walki z swoim robotem przeciw innym bohaterom. Trzeba było widzieć jego szczęście kiedy wręcz śmiał się jak dziecko masakrując przeciwników. Yordl wiedział, że teraz jest "ciężkich orzechem do zgryzienia", a to wszystko dzięki metalu od Blitzcrank'a i Tristanie. Już wiedział, że będzie to owocna przyjaźń, ponieważ mogą sobie nawzajem pomagać. 
Zbliżał się czas na walki championów, a co z tym idzie, mało kto z sobą rozmawiał. Białowłosa bohaterka rozumiała o co chodzi, nie mniej jednak, była przygnębiona. Lulu widząc tak niskie samopoczucie potencjalnej przyjaciółki, starała się aby ją jakoś rozbawić. Nawet przemienienie namówionej Ashe- Lodowej Łuczniczki w urocze stworzonko na chwile, niczym nie poskutkowało. Strzelczyni Meglinga nawet nie uśmiechnęła się. Ashe spróbowała z nia pogadać i tu odniosła sukces. Jak i dlaczego? Ashe wytłumaczyła Yordlance, że taka sytuacja nie jest rzadka 
-Tristano, musisz to po prostu zaakceptować.
-Jednak nie rozumiem, czemu także przyjaciele są nagle przeciw sobie...-Westchnęła.
-Nie chcą sobie tak robić przykrości. Weźmy taki przykład: Caitlyn i Vi w wolnym czasie uwielbiają sobie robić kawały. Podczas wyboru walk wymijają się, żeby mieć ciekawsze okazje podczas bitew jak trafią przeciw sobie. Jak będą sojuszniczkami efekt jest podobny- będą się denerwować. Jednak to nie odbije się na ich relacjach. Rozumiesz?
-Chyba tak.
-To dobrze. Nikt nie ma za złe jak go wyślesz martwego do bazy, za to będzie wiedział jakie robić uniki...No, ja jednak muszę już iść. Rozchmurz się, będzie dobrze.
Być może ta rozmowa była rzeczywiście krótka, nie mniej jednak bardzo wzmocniły Tristane. Po odejściu władczyni Freljordu, białowłosa się uśmiechnęła i poszła aby się przyszykować do walki nie wiadomo z kim. Głównym elementem przygotowań było zebranie sporego zapasu kul armatnich, co nie stanowiło większego problemu.
O umówionej godzinie, wszyscy wyszli na plac i rozpoczęło się losowanie walk bohaterów. Świeża członkini czekała na jej werdykt z szybko bijącym sercem. I w końcu chwila dana nadeszła. W sojusznikach kolejno pojawiali się Rumble..O, jest i Lulu...Ha! Ashe!...Ostatnim przyjaznym bohaterem okazała się Annie. Na razie zapowiadało się dobrze ale teraz ruszył wybór przeciwników. Janna, która pojawiła się jako pierwsza, była nieco zakłopotana...Cassiopeia, niezbyt przyjazna wizja...Sona nie podzielała zbytnio entuzjazmu jak padło na nią...Kennen, jedynie spojrzał kiedy wylosowano jego...Ostatnim przeciwnikiem okazał się Nunu ze swoim Yeti.
Nasi bohaterowie mieli obawy przy niedługim starciu, ale czy to nie jest nic nadzwyczajnego?

środa, 17 września 2014

Rozdział 5 - Daj sobie pomóc

Kilku silnych i męskich bohaterów pomogło Yordlowi zanieść maszynę do jego zakątka, co wcale nie było takie łatwe, bo robot był naprawdę ciężki. Udało się jednak. Rumble był bardzo bliski załamania nerwowego. Tyle czasu się przecież napracował! I co z tego?! Ciężko usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach. W takim stanie zastała go Tristana. Naprawdę było jej go żal. I właśnie wtedy wpadł jej do głowy ten pomysł.
Szybko wróciła do siebie w celu odstawienia wyrzutni kul armatnich i zdjęła mundur Strzelców Meglinga. Dołączenie do tych komandosów to spełnienie jej marzeń, więc nic dziwnego, że bardzo dbała o wszystko co z organizacją związane. Tak została w spodniach, butach, bluzce na ramiączkach i rękawicach. Ponownie zjawiła się pod właściwymi drzwiami, po czym zapukała. Zamiast krzyku "wejść!" usłyszała niemrawe pozwolenie.
Rumble zmierzyła ją wzrokiem bez emocji i wrócił do gapienia się na szczątki swojej maszyny. Obraz nędzy i rozpaczy, tyle co zostało z włożonej pracy.
-Uwierzysz ile to czasu budowałem?- Spytał się głucho. Nie dostał odpowiedzi. Nieśmiało poklepała go po ramieniu, wzięła głęboki wdech i wzięła skrzynkę z narzędziami, a następnie podeszła do robota. To obudziło nieszczęśnika.
-Niczego nie ruszaj!- Wrzasnął i natychmiast zeskoczył ze swojego siedziska w celu wyszarpnięcia skrzynki. Kiedy też ją trzymał, Tristana zwróciła się do niego łagodnie:
-Pozwól sobie pomóc.
-Akurat. Co ty wiesz o budowaniu maszyn?- Parsknął wrednie i natychmiast tego pożałował.
-Może niewiele ale pomagałam u swoich komandosów. Rumble- delikatnie poluzowała jego uścisk- daj sobie pomóc.
O dziwo, posłuchał jej. Patrzył na nią kiedy odstawiła skrzynkę w nogach robota i wdrapała się na górę, bez żadnego problemu. Po chwili znalazł się obok niej na maszynie wołającą wręcz o pomstę do nieba. Wymieniając się uwagami, wzajemnie sobie pomagając, doprowadzili machinę do stanu przed ulepszaniem.
-Przydało by się wzmocnić pancerz jak nic- zauważył, na co ona pokiwała głową.- Blitzcrank coś wspominał, że ma porządne fragmenty silnego metalu ale tak łatwo to on niczego nie da.
Na potwierdzenie tych słów, westchnął ciężko. Białowłosa chwilę pomyślała i pokazała mu, żeby szedł z nią. Po jakimś czasie stanęli przed ogromnymi drzwiami i zapukali. Rumble szczerze nie znał zamiarów koleżanki, więc mógł się tylko jej przyglądać. Nagle w progu stanął ów Wielki Golem Parowy. Spojrzała nisko (Yordle sięgali mu naprawdę nieco ponad kończyny).
-W czym mogę pomóc?- Spytał się mechanicznie.
-Blitzcrank, to prawda że masz sporo wytrzymałego metalu? - Zapytała się Tristana. Robot powoli kiwnął kopułą, która była jego głową.- Moglibyśmy zrobić z niej użytek?
-Jaki cel?
-Sam widziałeś jak Vi zniszczyła maszynę Rumble'a stającego tu. Chcemy wzmocnić robota aby tak łatwo nie padał. Pomógłbyś nam?- Po tym pytaniu, zrobiła maślane oczy, które potrafiłyby zmiękczyć każdego, naprawdę. Przez chwilę wielki robot pozostawał w ciszy. Dopiero po chwili odpowiedział.
-Każda maszyna to moja rodzina. Bierzcie ile chcecie!- Na to rozłożył wielką metalową dłoń zapraszając ich do środka. Rumble'owi, dosłownie szczęka opadła z wrażenia. Czuł się jak na złomowisku. Blitzcrank  pokazał gdzie trzyma właściwy metal, przy czym pomógł im przetransportować go do pokoju potrzebującego, ponieważ ważył mniej więcej tyle co połowa robota.
Kiedy dotarli na miejsce, szczerze podziękowali darczyńcy. Dzięki temu, mogli dokończyć robota! Obojgu teraz szło znacznie lepiej.
-Nie, tu to przyłóż- doradził koleżance pokazując odpowiednie miejsce. Kiedy skończyli, była już noc. Musieli jednak szybko skoczyć po jedna śrubkę, która została na polu treningowym. Nim jednak wrócili, przysiedli patrząc na miejsce pobojowiska.
-No widzisz? Czasem warto przyjąć pomoc- uśmiechnęła się białowłosa.
-Może- mruknął.- Wiesz, że nie musiałaś tego robić?
-Swoim trzeba pomagać- spojrzała na niego.

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 4 - Trening i trening!

Rumble, będąc w takim stanie szczęścia jak teraz, kiedy ukończył swojego robota, prawdopodobnie jeszcze nie był. Yordl wręcz skakał wokół swojego dzieła. Nowa znajoma stała co prawda nieco z tyłu, nie zamierzała przeszkadzać jego szczęścia, przeciwnie, podzielała je. Kiedy zachwyt Rumble'a nieco ostygł, zaczął trzeźwo myśleć, chociaż jego myśli w dalszym ciągu krążyły wokół maszyny.
-Skoro jest już gotowy, to trzeba go przetestować- to mówiąc, zmierzył swe dzieło wzrokiem, a następnie przeniósł je na Tristane. Po chwili dodał już znacznie ciszej- I ciebie też.
-Słyszałam to- oznajmiła mu cudem powstrzymując się od przewrócenia oczami.- Nie mniej jednak, masz rację.
-Zawsze mam rację- podkreślił pierwsze słowo z błyskiem w oku. Zaśmiała się.
-No, w to to trochę wątpię.
-Czepiasz się szczegółów- przewrócił oczami.
-Nie pyskuj- odgryzła się. Po chwili już jej nie było. Yordl, po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że przyłapał się o rozmyślaniu o niej.- Ciekawe ziółko.

~Następny dzień~

Obecni w tamtym czasie czempioni League byli zachwyceni nowym "nabytkiem", dlatego też, wielu z nich się pojawiło na treningu, chociaż był dzień wolny. Nie mniej jednak, dużo postaci chciało zobaczyć Tristane walczącą. Sądząc po jej broni domyślano się, iż jest strzelcem, w ogóle nie patrząc na to, że pochodzi ze "Strzelców Meglinga".
Kiedy była gotowa, niepewnym krokiem wyszła na plac, zastanawiając się z kim jako pierwsza ma walczyć. Nieźle się zdziwiła, kiedy chętna ręka poszybowała w górę i po chwili wyszła...Miss Fortune.
"Dobrze chociaż, że to nie mag czy wojownik"- pomyślała bohaterka. Kiedy przez chwilę była cisza, rozległ się dziki wrzask Lulu:
-Dajesz Tristana!!!
Białowłosa nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Kiedy się uspokoiła, obie walczące panie wyszły naprzeciw siebie. Z tym, że Tristana sięgała ledwo do bioder Miss, co oznaczało, że jako Yordl będzie ruszała się znacznie wolniej przez "krótkie nóżki".
Kiedy usłyszały sygnał na rozpoczęcie walki, Miss Fortune od razu przeszła do rzeczy bo od razu zaczęła strzelać Skażonymi Pociskami w stronę Yordlanki ale ta, zaskakując wszystkich, dzięki Rakietowemu Skoku zdołała umknąć obrażeń a następnie korzystając z umiejętności Szybkiego Ostrzału zaczęła atakować przeciwniczkę aby po chwili przejść do Wybuchowego Strzału, jednak Miss nie dała się tak łatwo, ponieważ korzystając ze swojej super-umiejętności Czas na Ostrzał, natarła na Tristane. Niestety, nie udało się jej uciec ale to nie koniec był potyczki.
-Miss Fortune?!-Krzyknęła do przeciwniczki.
-Tak?!
-Nie obrazisz się, jak zaraz wylądujesz na ścianie?!
-Co ty...
Nie zdoławszy zrozumieć sensu tego pytania, nie dała rady uciec bo Tristana doskoczyła do niej przy pomocy Rakietowego Skoku i, także, wykorzystała super- umiejętność jakim był Niszczący Strzał. I rzeczywiście- Miss Fortune odrzuciło na ścianę oddaloną o kilkanaście metrów. Po krótkiej chwili, ryknięto krzykiem radości. Już bohaterowie wiedzieli, że jest to bardzo silna postać. Ze wszystkich zebranych, najgłośniej krzyczała zadowolona Lulu, Rumble będąc w szoku i pod uznaniem czy podziwem, mógł jedynie klaskać. Wróciła do poznanych Yordlów nieco zmęczona ale w pełni zadowolona.
Rumble też chciał spróbować swoich sił na świeżo wykonanej maszynie. Ku jego zaskoczeniu do walki zgłosiła się pewna swego Vi. Tu szanse też były mniej więcej wyrównane, bo oboje to wojownicy wręcz. Ich walka była nawet krótsza niż Miss Fortune i Tristany bo Rumble nie testował do tej pory na bohaterach robota. Mimo tego, jego koleżanki gorąco mu kibicowały.
Tuż po sygnale Vi natarła na niego, niczym rozjuszony byk na czerwoną chustę używając Niszczyciela Skarbca by po chwili dołączyć do tego Wgniatające Uderzenie. Mieszanka, oj bardzo, wybuchowa, jednak Yordl nie pozostawał jej dłużny i z Ognioplujem i Elektroharpunem zaatakował. Kiedy w następnym momencie Vi rzuciła się na niego z Atakiem i Pobiciem, jako super-umiejętność, w ostatniej chwili Rumble włączył Tarczę Złomu, cudem unikając zniszczenia. I tak atakując na przemian Ognioplujem i Elektroharpunem, czuł, że robot się nagrzewa, a co z tym idzie, ataki będą silniejsze. Aby zamknąć drogę ucieczki przeciwniczce , użył najlepszej umiejętności- Wyrównywacza. I tu pojawił się problem.
Robot się przegrzał tuż po wystrzeleniu salwy rakiet (to właśnie Wyrównywacz) i Rumble nie był w stanie niczego zrobić niż podskakiwanie przez gorąc. Vi skorzystała z tego momentu i dobiła robota.
-Kupa złomu- mamrotał to i inne wyrażenia Rumble wychodząc z pogniecionej maszyny. Vi podała mu swoja olbrzymią dłoń (jej ręce są w ogromnych metalowych rękawicach) aby mu pomóc. Tristana z Lulu podbiegły do niego.
-Przynajmniej wiesz co i jak- spróbowała go pocieszyć ta pierwsza. Jednak po jego posłanym spojrzeniu od razu przestała próbować.

sobota, 13 września 2014

Rozdział 3 - Kawał i robot...?

Dzisiaj krótsze opowiadanie, bo kolejne, mam nadzieję, będzie znacznie dłuższe i ciekawsze ^-^


Lulu wywinęła tak niesamowity kawał, że Tristana zaniosła się falą śmiechu, przy okazji wypluwając pity napój. Pewnie spytacie: "Co się takiego stało?".
Otóż Rumble zamierzał wracać do siebie ale fioletowo-włosa Yordlanka zawołała go, a żeby przyszedł do niej do pokoju.
-Jako Yordle, musimy obgadać taktykę nowej.- Powiedziała poważnym tonem, który zupełnie nie pasował do jej stylu bycia. Nawet nie zapytał czy pojawi się, znienawidzony przez z niego (z resztą z wzajemnością) Heimerdinger. Zresztą wbrew ochoty na to zamieszanie, poszedł za Lulu. Szli w milczeniu do jej "terytorium", aż w końcu znaleźli się pod właściwymi drzwiami. Po chwili byli już w środku, a tam Rumble zauważył prócz Tristany, która piła coś...Nikogo więcej. Yordl nie zrozumiał w pierwszej chwili o co chodzi, dopóki mieszkanka pokoju nie puściła do zaintrygowanej nowej koleżanki oczka. Po krótkiej chwili uniosła swoją czarodziejską różdżkę i krzyknęła wesoło "Fanaberia!", a nasz bohater poczuł jak się kurczy w coś małego i, co gorsza, słodkiego. Ta umiejętność Wróżkowej Czarodziejki- Fanaberia- zmieniała przeciwnika w małą, słodką istotkę, która przez czas przemiany nie była zdolna wykonać żadnego ataku.
To właśnie prze to, Tristana zakrztusiła się napojem ze śmiechu, wypluwając to, co miała w ustach. Rumble'owi nie było do śmiechu. Kiedy czar prysł i wrócił do swojej normalnej postaci, wściekły wyszedł z pokoju zostawiając je zataczające się ze śmiechu.
Będąc u siebie, w dalszym ciągu zły, zaczął szukać części aby kończyć robota, który, cóż, był już na wykończeniu. Do zrobienia zostały ostateczne poprawki i w końcu skończy. Przy dokręcaniu ostatniej śrubki, usłyszał pukanie do drzwi. Nie mając ochoty odchodzić od prawie skończonego robota, wrzasnął tylko "Wejść!". Ku jego zdziwieniu, weszła Tristana, wyraźnie zasmucona. Yordl tylko westchnął i zeskoczył ze swojego dzieła.
-O co chodzi?
-Chciałam cię przeprosić za to, że się śmiałam- mówiła patrząc w ziemię. Coś w nim drgnęło. Jeszcze nikt do tej pory nie przepraszał go za wyśmiewanie czy gorsze rzeczy. Mimowolnie się uśmiechnął.
-Daj spokój, dam się trzasnąć kluczem, że zrobiła to celowo bez naszej wiedzy- w momencie, kiedy wymówił "naszej" znowu coś w nim drgnęło. Na te słowa białowłosa podniosła wzrok i się szeroko uśmiechnęła. Po chwili spojrzała na to, co znajdowało się dalej w kącie.
-Ojej! To ten robot na wykończeniu?- Rumble dumnie kiwnął głową. Obserwował ją jak oglądała go z każdej strony. W pewnym momencie przystanęła.- Wiesz, że on będzie się przewracał, nie? Brakuje stabilizatora ruchu.
-Co?- Szybko pojawił się obok niej i patrzył we wskazanym kierunku. Po chwili trzasnął się w głowę. - Nosz, po prostu...Wiedziałem, że czegoś tu brakuje, ale żeby coś tak oczywistego!
Rzucił się do wielkiego kufra wypełnionego różnymi przedmiotami od śrubek po kawałki blachy. Yordlanka obserwowała go w milczeniu i czekała aż ten "wynurzy się". Po krótkiej chwili wyskoczył unosząc w geście zwycięstwa szukaną rzecz. Kiedy zamierzał zająć się mocowaniem, przypomniał sobie, że odpowiednie śrubki czekały na szafce obok gościa, łącznie z odpowiednim kluczem.
-Możesz podać mi te śrubki z kluczem co leżą obok ciebie?- Bez słowa podała mu potrzebne rzeczy i patrzyła na kończonego robota. Po kilku minutach...
-Jest!- Zawołał zadowolony Rumble zeskakując z gotowej do działania maszyny. W stanie euforii przybił piątkę z koleżanką, która podzielała jego entuzjazm.

środa, 10 września 2014

Rozdział 2 - Witamy, witamy!

Opowiadanie miałam dodać wczoraj ale odcięli mi prąd XD


Przez całą drogę Tristana zasypywała nowego znajomego rozmaitymi pytaniami jak jest w League. Yordl odpowiadał niewiele rozwijając swoje wypowiedzi ale cóż mu się dziwić- tyle zdarzeń do tej pory przeżył, że był już nimi zmęczony. Po długim czasie dotarli na miejsce i od razu niemal wpadli na inną przedstawicielkę ich gatunku- Lulu oczywiście. Kiedy spojrzała na nową twarz, od razu się szeroko uśmiechnęła.
-Rumble kiedy to znalazłeś sobie dziewczynę?- Tristana wybuchła śmiechem a on sam się zaczerwienił wściekły. Ignorując jego reakcje zwróciła się do nowo przybyłej.- Jestem Lulu a to Pix- wskazała kciukiem na dopiero teraz zauważonego duszka.
-Tristana.
-Czekaj, ze Strzelców Meglinga?- W odpowiedzi kiwnęła głową. Lulu klasnęła w dłonie.- To super! Spodoba ci się tu, zaraz ci wszystko pokażę!
Nie oczekując na reakcje drugiej, złapała ja za dłoń i pociągnęła za sobą. Tristana zdążyła jeszcze pomachać koledze i znikła w tłumie z Lulu. Rumble korzystając z czasu wolnego, postanowił iść do siebie w celu dalszego konstruowania robota. Niestety, nawet nie zdążył zebrać wszystkich części a w drzwiach pojawiły się dwie twarze Yordlanek.
-Jak już mówiłam ta część mieszkalna jest dla naszego gatunku. Na widoku masz właśnie swojego znajomego- i już ich nie było.
-Ciekawe ile z nią wytrzyma- mruknął cicho Rumble przekręcając śrubę do oporu. Nawet nie zauważył, jak szybko czas minął bo kiedy wiercił otwór w robocie, zapukała zaspana Tristana.
-Rumble, weź został robota i idź spać a jak nie to chociaż przestań tak hałasować- ziewnęła. Dopiero wtedy spojrzał za zegar. "To już 1. 45?!". Wyłączył swoje akcesoria i pokazał ręce na znak poddania się.- Branoc- mruknęła i wyszła ziewając.

~Następnego dnia~

Nasza dwójka bohaterów wstała zaspana i w tym stanie zeszła na śniadanie. On zainteresował się, czemu to ona byłą w nieco gorszej stanie.
-Wiesz, że wyglądasz strasznie?-mruknął nieco rozbawiony. Umilkł kiedy wymierzyła w jego stronę widelec.
-Gdybyś tak nie hałasował to byłoby lepiej- mruknęła nie spuszczając sztućca.
-Popieram- dodała zaspana Lulu siadając obok Tristany, jako że był to stolik Yordli.- Rumble robotem zajmuj się w ciągu dnia a nie w nocy.
Cała trójka niemrawo jadła przez zmęczenie aż nagle podleciała, całkiem dosłownie, jakaś kobieta ubrana na biało (tak, to Janna).
-Od wczoraj wszyscy mówią o nowym członku Yordlu. Jak widać nie mylili się-uśmiechnęła się życzliwie do nowej twarzy.- Jestem Janna a ty?
-Tristana-odparła nieco sennie.
-Miło poznać...O, Annie!-zawołała wesoło na widok podskakującej w ich stronę dziewczynki. Po kolejnych przywitaniach, Annie zapytała, czy nowa znajoma nie wzięłaby udziału w jej podwieczorku z Tibbers'em. Po zastanowieniu, kiwnęła potwierdzająco głową. Dziewczynka zaśmiała się radośnie i poszła w swoje strony.
-Jak miło, że Annie będzie mogła się z kimś pobawić- powiedziała radośnie Lulu zauważając brak Janny.
-Jak ma to jej sprawić przyjemność, to czemu nie?- Odparła Tristana popijając posiłek.
-Ta, dzięki temu Tibbers nie rozwali nas przy następnym starciu- dodał nieco zły a zarazem rozbawiony Rumble.

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 1 - Nowy bohater?

Rumble wściekle kopnął leżący kamień. Że też, dał się namówić na sprowadzenie potencjalnego bohatera! Ale... W sumie pochodzi z Bandle City, więc powrót tam chociaż z takiego powodu, może wyjdzie mu na dobre? Mimo tego, najbardziej denerwował go fakt, że musi iść na piechotę, bo jego robot dalej niedokończony to jeszcze za nic nie ma zamiaru współpracować.
Najpewniej dalej by tak złościł się w myślach, gdyby nie fakt, że usłyszał jakiś huk i przed nosem przeleciała mu kula armatnia. W następnej chwili na drodze pojawiło się kilka Yordlów.
-Idioto! Tu się pracuje, spadaj!- zdenerwował się najwyższy z nich. W tym momencie nasz bohater miał niewyobrażalną chęć trzaśnięcia tych tu ze swojego robota. No właśnie, chciał ale nie mógł bo on pozostał w jego warsztacie. Był skazany na kpiny, gdyby nie kolejny huk, teraz już znacznie bliżej, tuż za tamtymi. W powietrze uniosła się mgła z piasku ale za niej dało się zobaczyć zarys innej postaci.
-Ej! Weźcie się za ćwiczenia a nie dręczenie innego!- Ku zaskoczeniu Rumble'a, ci posłuchali i ze zmieszaniem i wrócili do swoich zajęć, czyli ćwiczeń za drzewami. Kiedy dym zaczął powoli opadać, nieznajoma postać zaczęła iść w jego kierunku jednak on sam nie wiedział czy ma się cofnąć czy podejść do możliwego napastnika. Jakież było jego zdziwienie kiedy się okazało, że tajemniczą postacią okazała się inna przedstawicielka Yordli o niebieskiej cerze i krótkich białych włosach.
-Nic ci nie zrobili? Już chyba nie mają lepszych zadań- mruknęła nieznajoma. Kiedy Yordl przekręcił głową na znak, że nic mu nie jest, ta odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się do niego.- Tak w ogóle co tu robisz?
-Szukam Strzelców Meglinga. Ci pewnie i ty też jesteście właśnie nimi, nie?
-Tak. Pewnie idziesz do dowództwa? Jak tak, to mogę cię zaprowadzić.- To mówiąc, spokojnie wzięła w ręce swoja broń. Po dłuższym czasie wspólnego chodu w ciszy, nieznajoma zapytała się- Właściwie jak się nazywasz? Masz jakiś szczególny cel, że przyszedłeś do nas?
-Rumble. League of Legends nasłuchało się historii o waszych komandosach i najwyraźniej chce was u siebie.
Ta się uśmiechnęła na samą wieść. Kiedy dotarli już na miejsce, wskazała mu szukany punkt i szybko odeszła, nim Rumble przypomniał sobie, że nie zna jej imienia. "Trudno, może kiedy indziej"- pomyślał sobie. W trakcie rozmowy z dowódcą, zapytał się, czy ,słynna organizacja skupiająca bohaterów, ma kogoś z "naszych" na oku. Z trudem powstrzymując się od przewrócenia oczami rozwinął niewielki papierek z nie małym oporem czytając zawijas z imieniem.
-Prawdopodobnie chodzi im o jakiegoś Tristana. Ciężko to przeczytać.
Dowódca bez słowa wyszedł z niskim Yordlem i sygnałem, przywołał wszystkich strzelców. Nasz bohater nieco się zjeżył, widząc w pierwszym rzędzie już znienawidzonych typów, których spotkał niedawno. Kątem oka szukał znajomych białych włosów, ale nie zauważył ich. "Pewnie jest gdzieś z tyłu"- przemknęło mu po głowie i już odrzucił tą myśl. Czemu tak nagle zainteresował się nią? Może i mu pomogła ale to nic nie znaczy.
-Strzelcy Meglinga! League of Legends zainteresowało się nami, i pragnie aby nasz najlepszy komandos dołączył to organizacji!- "Szef" chodził  w dwie strony, co chwila przystając.- Mając już kogoś na oku, najpewniej popełnili błąd przy wskazaniu komandosa, jednak mile jest wiedzieć, że nas doceniają. Baczność!- Komenda została natychmiastowo spełniona.- Komandosi rozstąpić się! Tristana wystąp!
Ponownie Rumble przeżył szok, widząc znajomą twarz, która sztywnym krokiem wyszła przed szereg.
-Gratulacje komandosie Tristana. Zostałaś zaproszona w szereg League jako nasz najlepszy przedstawiciel. Strzelcy Meglinga są zaszczyceni, że mogą być reprezentowani. Przyjmujesz ofertę przejścia do League of Legends jako Strzelec Meglinga?
-Tak jest!- krzyknęła jak to w wojsku na odpowiedź. Dowódca kiwnął głową i kazał się innym rozejść. Od razu inni strzelcy otoczyli swoją znajomą po fachu w celu pogratulowania jej, jednak ta była dalej w szoku. Kiedy wszyscy złożyli gratulacje, ocknęła się i poszła do dowódcy aby wrócić po chwili pakując swoje rzeczy, biorąc do rąk swoją wyrzutnię kul armatnich, z pełnym plecakiem tych kul. Pomachała na pożegnanie swoim znajomym i podchodząc do Rumble'a zapytała wesoło:
-To jak? Idziemy?



Pierwsze opowiadanie za nami :) Liczę, że wam się spodobało i czekam na komentarze i Wasze uwagi.

sobota, 6 września 2014

Zaczynamy

W końcu trzeba zacząć działać (dla wszystkich z zbereźnymi myślami- to nie to XD), więc otwieram bloga. Na sam początek też byłabym wdzięczna za Wasze komentarze i pomysły, które da się (i niekoniecznie, buhahahaha) zrealizować. Co do pomysłów, to naprawdę byłabym Wam wdzięczna za uwagi i opcje, które można napisać w opowiadaniach, jestem otwarta na propozycje :D


PS. Tak, opowiadania będą ździebka zwariowane, ale to tylko dla Waszego śmiechu ;)